Rano rozpoczął się strajk lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Toruniu.
Do akcji przystąpiła połowa z 20-u lekarzy. Przy chorych zostaną lekarze kontraktowi i ordynatorzy oddziałów. Protestujący chcą co najmniej tysiąc złotych podwyżki do podstawy pensji.
Obecnie lekarze zatrudnieni na umowę o pracę zarabiają ponad 3 tysiące złotych brutto. Do tego dochodzi dodatek za dyżury, co daje w sumie ponad 6 tysięcy.
_ - Dyrektor Elżbieta Strawińska proponuje 10 procent podwyżki lub przejście na kontrakt. To nie zadowala lekarzy, którzy dziś podjęli decyzję o strajku _ - mówi Dorota Kasztelowicz, szefowa związku zawodowego lekarzy w Szpitalu Zakaźnym w Toruniu. W jej opini szpital jest w dobrej sytuacji finansowej, w związku z tym pracownicy powinni otrzymać wyższe pensje.
Dyrekcja zapewnia, że pacjenci tego nie odczują. Elżbieta Strawińska szefowa placówki twierdzi, że szpitala nie stać na żądania lekarzy, a ich spełnienie spowoduje utratę płynności finansowej. W jej opinii nie można teraz podpisać porozumienia co do wyższej podwyżki.
Dyrekcja Szpitala złożyła zawiadomienie do prokuratury, aby ta zbadała legalność strajku lekarzy. W placówce, może dojść również do zmian organizacyjnych. Mówi się nawet o likwidacji, niektórych oddziałów.