Rzecznik Praw Obywatelskich oceni czy istnieje możliwość wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego od wyroku, jaki zapadł w głośnej sprawie leśniczego z Nadleśnictwa Strzyżów (Podkarpackie).
Sąd uznał, że leśniczy domagał się łapówki; leśnicy są oburzeni, że sąd dał wiarę osobom, które samy łamały prawo, a nie funkcjonariuszowi państwowemu.
Jan Kokot został skazany przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 500 zł grzywny za to, że w październiku 2006 r. miał domagać się 500 zł łapówki od małżeństwa Ł., które rozpaliło ognisko w lesie objętym całkowitym zakazem wstępu. Wyrok podtrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Rzeszowie. Leśniczy twierdzi, że chciał wypisać małżeństwu mandat w wysokości 500 zł.
Jak powiedział PAP rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek, decyzja rzeszowskiego sądu, który uwierzył osobom łamiącym prawo, a nie leśnikowi, jest groźnym precedensem.
"Leśnicy w przeciwieństwie do policjantów czy służby leśnej nie chodzą parami. Nie może być tak, że słowa funkcjonariusza państwowego nie są w ogóle brane pod uwagę, a wierzy się komuś, kto złamał prawo. To ośmiesza służbę" - dodał.
Zdaniem Marszałka, leśnicy będą bali się reagować na przypadki łamania prawa w lesie. "Już teraz pojawiają się głosy, że lepiej udawać, że nie widzi się przestępstwa, niż później zostać oskarżonym o próbę wyłudzenia łapówki" - mówi.
O możliwość wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego zwrócił się do RPO dyrektor generalny Lasów Państwowych, który w piśmie do Rzecznika stwierdził, że "aktualna pozycja prawna osoby powołanej do ochrony dobra publicznej przegrywa w konfrontacji z realiami życia codziennego. Sprawa leśniczego Kokota może mieć znaczące przełożenie na realizację zadań przez te i podobne osoby pełniące podobną służbę w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej".
Jak poinformowało biuro prasowe RPO, sprawa zostanie rozpatrzona i "podjęte zostaną kroki w celu wyjaśnienia, czy istnieją przesłanki do wniesienia kasacji od zapadłego wyroku". (PAP)
huk/ malk/ jra/