Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces policjanta oskarżonego o śmiertelne postrzelenie pijanego kierowcy

0
Podziel się:

Do 9 września olsztyński sąd okręgowy
odroczył we wtorek proces policjanta oskarżonego o śmiertelne
postrzelenie podczas pościgu pijanego kierowcy.

Do 9 września olsztyński sąd okręgowy odroczył we wtorek proces policjanta oskarżonego o śmiertelne postrzelenie podczas pościgu pijanego kierowcy.

Proces toczy się nie z oskarżenia prokuratury, ale z oskarżenia prywatnego matki ofiary. Prokuratura w Olsztynie umorzyła postępowanie w sprawie postrzelenia, ponieważ Przemysława B. zranił śmiertelnie rykoszet, a nie bezpośredni strzał policjanta Dariusza D.

We wtorek sąd przesłuchał w charakterze świadka siostrę zastrzelonego kierowcy. Powiedziała ona, że policja zawiadamiając o postrzeleniu brata oszukała rodzinę, bo powiedziano, że stan brata jest dobry, tymczasem okazało się, że jest krytyczny.

Zeznała także, że jej brat był prześladowany przez policję, bo - jak twierdzi - miał bliskie relacje z kobietą, która była żoną funkcjonariusza. Wyjaśniła, że brat doznawał szykan właśnie z tego powodu ze strony policjantów; w ciągu 3 lat był ponad 20 razy zatrzymywany. Kobieta powiedziała, że brata straszono i grożono zniszczeniem samochodu.

"Umierając mój brat zostawił trójkę małych dzieci. Do tej pory nie doczekaliśmy się żadnej pomocy, ani odszkodowania, ani słowa przepraszam" - powiedziała kobieta.

Kolejny świadek - prokurator, która przejechała na miejsce zdarzenia feralnego dnia, powiedziała przed sądem, że była zbulwersowana tym, iż na miejscu przed nią pojawili się dziennikarze.

"Na miejscu zdarzenia było +posprzątane+, nie było oskarżonego (policjanta-PAP), policjantki uczestniczącej w pościgu, pasażerów ściganego auta, samochód policyjny był przestawiony w inne miejsce" - powiedziała prokurator. Nie wykluczyła jednak, że w tym czasie inny prokurator mógł przesłuchiwać pasażerów auta.

Pasażer ściganego przez policję samochodu Mirosław G. wyjaśnił, że dopiero po dłuższym czasie zorientował się, iż auto ściga policja. Zaprzeczył, że kierowca mimo iż jechał szybko, stwarzał zagrożenie dla ludzi. "Nie wjeżdżał na chodniki i nie rozganiał przechodniów. Nie zrobiłem nic, aby kierowca zatrzymał auto, byłem przerażony i myślałem tylko, aby nic nam się nie stało" - powiedział świadek.

Na kolejną rozprawę 9 września wezwano drugiego z pasażerów samochodu.

Do zdarzenia doszło w listopadzie 2006 roku, gdy trzech młodych mężczyzn jadąc fordem przez olsztyńskie osiedle Jaroty miało, według policji, stwarzać zagrożenie dla przechodniów. Według śledczych kierowca nie zatrzymał się do kontroli, a uciekając przed policyjnym pościgiem, miał wjeżdżać na chodniki i rozganiać przechodniów. Gdy kierowca ominął policyjną blokadę policjanci użyli broni i strzelili w koła auta. Ranny w głowę kierowca zmarł po dwóch tygodniach w szpitalu. Jak później ustalił biegły kierowcę trafił rykoszet. (PAP)

ali/ bno/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)