Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" przeprosiła Brochwicza

0
Podziel się:

"Rzeczpospolita" przeprosiła w środę znanego adwokata Wojciecha Brochwicza
za podanie informacji "z nieudokumentowanych źródeł", jakoby obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk -
gdy w 2007 r. pracował w Polskiej Telefonii Cyfrowej - sprawdzał służbowym sprzętem, czy u
Brochwicza jest podsłuch.

"Rzeczpospolita" przeprosiła w środę znanego adwokata Wojciecha Brochwicza za podanie informacji "z nieudokumentowanych źródeł", jakoby obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk - gdy w 2007 r. pracował w Polskiej Telefonii Cyfrowej - sprawdzał służbowym sprzętem, czy u Brochwicza jest podsłuch.

Przeprosiny Cezarego Gmyza, autora artykułów z marca 2008 r., oraz naczelnego "Rz" Pawła Lisickiego opublikowano w środowym numerze tej gazety. "Wyrażamy głębokie ubolewanie, jeżeli Pana Wojciecha Brochwicza dotknęły niezasłużone, negatywne skutki zamieszczenia artykułu ma łamach naszej gazety" - napisano w oświadczeniu.

"Te przeprosiny są efektem ugody zawartej przez nas po długim procesie. Skoro je opublikowano, ja jestem usatysfakcjonowany, sprawę puszczam w niepamięć" - powiedział PAP Brochwicz. Przed sądem oprócz przeprosin żądał on też wpłaty 20 tys. zł na cel społeczny. Na mocy ugody Brochwicz odstąpił od tego roszczenia.

W marcu 2008 r. "Rz" napisała, że Bondaryk - wówczas nowo powołany szef ABW - gdy w PTC zajmował się bezpieczeństwem danych, nakazał sprawdzenie służbowym sprzętem do wykrywania podsłuchów pomieszczeń użytkowanych przez Brochwicza, swego znajomego (obaj byli wiceszefami MSWiA w rządzie Jerzego Buzka)
. "Rz" pisała też, że Bondaryk nie będzie miał postawionych zarzutów w sprawie wycieku tajnych informacji z PTC.

Brochwicz wytoczył za to wydawcy "Rz", redaktorowi naczelnemu i autorowi artykułu proces cywilny, żądając przeprosin w "Rz", "Gazecie Wyborczej" i "Dzienniku" oraz wpłaty 20 tys. zł na cel społeczny. "Rzeczpospolitą" pozwał także sam Bondaryk - proces trwa.

Brochwicz uważa, że nieprawdziwe artykuły "Rz" podważyły jego wiarygodność jako adwokata. "Klienci zastanawiają się czy mogą szczerze rozmawiać z obrońcą oskarżanym o kumoterskie relacje z Bondarykiem i wykorzystywanie świadczeń, za które trzeba dużo płacić" - powiedział PAP. Zaprzeczył, by Bondaryk lub ktokolwiek inny sprawdzał jego biura.

W trakcie procesu pozwani wnosili o oddalenie powództwa, powołując się na prawdziwość podanych faktów. "Były podstawy by to napisać; dziennikarz uzyskał informacje od osób, których nie może ujawnić" - mówiła PAP reprezentująca pozwanych mec. Barbara Kondracka. Ostatecznie w ugodzie pozwani przyznali, że ich wiadomości pochodziły z "nieudokumentowanych źródeł".

49-letni Brochwicz (działacz opozycji w PRL) był w pierwszej połowie lat 90. wiceszefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa; uczestniczył w wyjeździe do Moskwy w sprawie moskiewskiej pożyczki dla PZPR, zatrzymywał oficera WP - niemieckiego szpiega. Był też ekspertem PO, członkiem Rady Programowej tej partii. Reprezentował m.in. Janusza Kaczmarka, b. szefa MSWiA podejrzanego o fałszywe zeznania ws. przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa w lipcu 2007 r. (PAP)

wkt/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)