Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: Deszczyński ma być przeproszony za tekst "Leki za miliony dolarów"

0
Podziel się:

Małgorzata Solecka i Andrzej Stankiewicz,
autorzy tekstu "Leki za miliony dolarów" z "Rzeczpospolitej",
muszą przeprosić Waldemara Deszczyńskiego, b. szefa gabinetu
ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego - potwierdził w piątek Sąd
Najwyższy. W tekście Solecka i Stankiewicz napisali, że
Deszczyński wymuszał od koncernu farmaceutycznego łapówkę za pomoc
przy wpisaniu leku na listę leków refundowanych.

Małgorzata Solecka i Andrzej Stankiewicz, autorzy tekstu "Leki za miliony dolarów" z "Rzeczpospolitej", muszą przeprosić Waldemara Deszczyńskiego, b. szefa gabinetu ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego - potwierdził w piątek Sąd Najwyższy. W tekście Solecka i Stankiewicz napisali, że Deszczyński wymuszał od koncernu farmaceutycznego łapówkę za pomoc przy wpisaniu leku na listę leków refundowanych.

Ten tekst Soleckiej i Stankiewicza (Stankiewicz nie pracuje już w "Rz", a Solecka jest na urlopie, po którym też żegna się z redakcją) ukazał się w "Rz" w maju 2003 r. Spowodował on, że po kilkunastu dniach Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wszczęła śledztwo, które trwało ponad trzy lata; czynności w tym postępowaniu wykonywała także ABW. Deszczyński miał nawet postawiony zarzut w tym śledztwie, ale dotyczył on innej sprawy niż ta, o której napisała gazeta. Śledztwo zostało umorzone.

W tekście napisano, że Deszczyński miał w 2002 r. żądać milionów dolarów łapówki od koncernu farmaceutycznego w zamian za umieszczenie jego leków na liście refundacyjnej. On sam przyznał wtedy, że dwa razy w 2002 r. - "w miejscu publicznym, w towarzystwie osób trzecich" - spotkał się z przedstawicielami firmy, o której napisała "Rz". Zaprzeczył jednak, by kiedykolwiek składał im propozycję korupcyjną. Zarzucił dziennikarzom brak rzetelności i pozwał dziennikarzy gazety oraz jej nieżyjącego już naczelnego - Macieja Łukasiewicza.

Sąd Okręgowy w Warszawie badający sprawę w I instancji oddalił pozew Deszczyńskiego, który żądał, by przeproszono go m.in. za "poniżenie w oczach opinii publicznej", zamieszczenie "szkalujących informacji" o nim, pozwani mieli też "ubolewać za przykrości i szkody", jakie wyrządziła Deszczyńskiemu publikacja. Zarzucał on gazecie nierzetelność.

W październiku zeszłego roku warszawski sąd apelacyjny zmienił jednak ten wyrok niższej instancji. Zmodyfikował treść oświadczenia Soleckiej i Stankiewicza do suchego stwierdzenia, że autorzy artykułu naruszyli dobra osobiste Deszczyńskiego pisząc, że w zamian za łapówkę proponował on pomoc we wprowadzeniu leku na listę refundacyjną i za to go przepraszają.

Od tego wyroku prawnik "Rz" odwołał się do Sądu Najwyższego przedstawiając do rozstrzygnięcia zagadnienie: czy sąd apelacyjny "orzekł ponad żądanie", samemu redagując treść oświadczenia, jakie mają opublikować dziennikarze. Byłoby to przesłanką do uchylenia wyroku, czego domagała się przed SN mec. Barbara Kondracka.

Sąd Najwyższy uznał jednak, że obowiązkiem sędziego prowadzącego proces jest ingerencja w treść przeprosin, jeśli proponowana przez powoda jest zbyt emocjonalna lub nieścisła. Tak, według sędzi SN Katarzyny Tyczki-Rote, było w tym wypadku.

Sąd oddalając kasację dziennikarzy "Rz" potwierdził, że dobra osobiste Deszczyńskiego zostały naruszone, a pozwani nie wykazali zasadności swych twierdzeń. SN przypomniał, że prokuratura nigdy nie postawiła Deszczyńskiemu zarzutu o treści takiej, jak zarzut z gazety, zaś samo śledztwo w całej sprawie zostało umorzone. (PAP)

wkt/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)