Chodzi o atak z 11 września 2012 roku na amerykański konsulat w Bengazi. Zginął wtedy ambasador Stanów Zjednoczonych.
Stany Zjednoczone bronią legalności zatrzymania w Trypolisie Abu Anasa al-Libiego.
To środek ostrożności, podjęty ze względu na pracowników placówek i ewentualnych petentów.
Mimo sygnałów o rosnącym zagrożeniu, w placówkach dyplomatycznych USA w Libii rozluźniono środki bezpieczeństwa.
Administracja prezydenta Baracka Obamy przygotowuje zbrojną operację w celu schwytania lub zabicia sprawców ataku na konsulat USA w Bengazi 11 września.
Sąd uznał, że nie udowodniono Milanowi Żivanoviciowi udziału w podpaleniu ambasady amerykańskiej w czasie zamieszek, które wybuchły po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo.
Wypowiedź amerykańskiej ambasador jest sprzeczna z deklaracją prezydenta Libii, który powiedział, że atak na konsulat w Bengazi był zaplanowany przez ekstremistów.
Przewodniczący libijskiego parlamentu Jusuf al-Magariaf oświadczył w sobotę w wywiadzie dla AFP, że w ataku na amerykański konsulat w Bengazi wzięli udział ludzie przybyli z zagranicy.
W sudańskiej stolicy kilkutysięczny tłum demonstrantów zaatakował w piątek ambasady Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA.
Konsulat USA w Berlinie został częściowo ewakuowany po wykryciu przesyłki z podejrzaną substancją.