Wiele wskazuje na to, że rekompensata wzrastających cen energii potrwa dłużej niż rok. A to oznacza, że zamieni się w nowy podatek, którym objęte zostaną firmy energetyczne.
Dostawcy prądu zawnioskowali do Urzędu Regulacji Energetyki o zgodę na duże podwyżki cen prądu. Tymczasem minister energii twierdzi, że firmy te mogą mieć nawet miliard złotych oszczędności. We wtorek prezes URE stwierdził więc, że wypada jeszcze raz przeanalizować wnioski o podwyżki.
Rozdysponowane zostały już środki z aukcji mocy na lata 2021 i 2022. Z informacji spółek wynika, że najwięcej dostanie PGE. Chodzi o miliardy złotych.
Sprzedający prąd wnioskują do URE o możliwość podniesienia taryf o średnio ponad 1/3. Podwyżki mają dotyczyć wartości przewidzianych dla gospodarstw domowych od stycznia 2019 r. Wyliczenia PGE, Tauronu, Eneii i Energi są do siebie bardzo podobne.
- Rekompensaty z tytuły wzrostu cen energii dostaną wszystkie gospodarstwa domowe - ogłosił minister Tchórzewski. A ja pytam: co następne? Czy rząd zaleje mi bak do pełna? Dorzuci się do zakupu drożejącej cebuli? A może zapłaci za coraz droższe jajka albo pieczywo?
Rząd obiecuje, że pokryje podwyżki w cenach prądu - każdemu i to o 100 procent. Eksperci nie wierzą jednak, że program "Energia+" dla się szybko wprowadzić. Zwracają też uwagę na koszty - może on kosztować 2 mld zł rocznie.
Rekompensaty z tytuły wzrostu cen energii dostaną wszystkie gospodarstwa domowe - zapowiedział minister energii Krzysztof Tchórzewski. Mają być niezależne od dochodów.
Rząd dwoi się i troi, by utrzymać w ryzach ceny prądu, zarówno dla "Kowalskiego", jak i przedsiębiorców. To kreowanie bańki, bo prąd musi zdrożeć. Jednak przed nami wybory samorządowe, a później parlamentarne, a cena energii to drażliwy temat.
51 firm, które zużywają najwięcej energii i dla których jest ona kluczowym kosztem produkcyjnym, może liczyć na rządowe ulgi. Prace nad rozwiązaniami już trwają.
Lokalne władze w szoku przeglądają oferty sprzedawców prądu, unieważniają przetargi i biją na alarm. Droższy prąd oznacza droższą kolej, szkoły i szpitale – pisze Puls Biznesu.