Dwa bloki polskiej elektrowni atomowej mają kosztować od 40 do 60 mld zł. Polskie spółki energetyczne takich pieniędzy nie mają. Trudno spodziewać się też dużego zainteresowania inwestorów zewnętrznych. Możliwe więc, że Polacy sami zapłacą za budowę - np. w rachunkach za prąd.
Energia atomowa oznacza produkcję bezemisyjnej energii elektrycznej, dlatego Polska musi się zdobyć na atom, uważa minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Do budowy elektrowni jeszcze daleka droga, ale członkowie zarządu spółek skarbu państwa już pobierają wielotysięczne pensje.
Oddanie pierwszego bloku pierwszej elektrowni atomowej do 2024 roku może się udać - zapowiada Jerzy Pietrewicz z Ministerstwa Gospodarki.
Podstawowa lokalizacja pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce może być wstępnie wskazana ok. 2017 roku - podał prezes spółki PGE EJ1. Lokalizacja podstawowa musi być podana na etapie przygotowywania raportu oceny oddziaływania inwestycji na środowisko.
Wiceszef resortu skarbu odpowiadał na pytania posłów, którzy chcieli się dowiedzieć, kiedy ostatecznie zapadnie decyzja o całkowitym wyeliminowaniu lokalizacji elektrowni atomowej w Gąskach.
Prawie 70 procent ankietowanych jest spokojnych o standardy bezpieczeństwa.
- Podpisana we wrześniu umowa między PGE a firmami Tauron, Enea i KGHM zmieniła charakter inwestycji. To projekt polskiego sektora elektroenergetycznego - zaznaczył wiceprezes PGE Dariusz Marzec.
Sprawa dotyczy takich spółek jak KGHM, Enea, Tauron i Polska Grupa Energetyczna.
Łączny koszt inwestycji może przekroczyć nawet 50 miliardów złotych. Problemem mogą być jednak pieniądze.