Wybrany trzy tygodnie temu parlament Bułgarii dzisiaj rozpoczął pracę. Wciąż nie ma jednak ustaleń ws. przyszłego rządu.
Ponad 6,8 mln uprawnionych do głosowania będzie wybierać między 18 partiami, siedmioma koalicjami oraz trzema niezależnym kandydatami.
- Tak dalej być nie może. Kraj należy wyciągnąć z postkomunistycznego bagna - mówi tymczasowy premier.
Centroprawicowa partia GERB prowadzi w sondażach na niespełna miesiąc przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi w Bułgarii.
Przedterminowe wybory parlamentarne w Bułgarii odbędą się 5 października - uzgodnili liderzy trzech partii: lewicy, centroprawicy oraz ruchu tureckiej mniejszości DPS.
Większość partii na razie odmówiła komentarzy.
Bułgarski prezydent Rosen Plewnelijew opowiedział się za przyspieszonymi wyborami do parlamentu.
Centroprawica zaskarży wyniki do Trybunału Konstytucyjnego. Jako powód podała naruszenie ciszy wyborczej po nagłośnieniu afery z 350 tys. dodatkowych kart do głosowania.
Sytuacje, w których stosunek sił w parlamencie wyglądał na patowy, zdarzały się już w Bułgarii.
Zwycięska partia nie zdoła samodzielnie utworzyć rządu.