W lipcu 2015 mój pełnoletni syn wyjeżdżając ze swojego podwórka ,na swojej prywatnej drodze został staranowany przez sam.osobowy,wpadł na maskę ,rowerem uderzył w bok samochodu,właścicielka samochodu odjechała z miejsca w ciągu 30 minut,przyjechała jako pasażerka innym samochodem ,z siostrą ,za uszkodzenie samochodu chciały 8 tys ,na rekę,gdy się nie zgodziliśmy wezwały policję która przyjechała po 3 godz od kolizji,oczywiście samochodu nie było, policja uznała winnym syna,dostał mandat 50 zł,który przyjął bo był bardzo poszkodowany,ledwie wiedział co się dzieje ( wieczorem wylądował na pogotowiu z wstrzaśnieniem mózgu i inne objawy ),w pażdzierniku otrzymał od Alianz wezwanie do zapłaty ponad 8 tys które to zostało wypłacone pani na naprawę samochodu,pisaliśmy zaraz odwołania,reklamacje i nie przyszła żadna odpowiedź ale kwietniu 2016 przyszło wezwanie z windykacji do zapłaty teraz już ponad 9 tys,termin -5 dni ,znowu piszemy odwołanie,reklamacje do dwóch firm,cicho -brak odpowiedzi ale pojawia się Pan negocjator po kasę,znowu piszemy reklamację,potem odwołania -są to już 5 nasze pisma od pażdziernika 2015 roku,syn studiuje na studiach dziennych,jedynym dochodem jest renta po ojcu (467,50 zł ),nie wiemy co dalej robić,gdzie pisać, syn wpłacił już prawie 400 zł bo boi się większego długu,. Co mamy z tym zrobić,na pisma nie ma odpowiedzi .