Szacunek za wykorzystanie poważnego źródła. Raport wymaga wnikliwszego przeanalizowania (już go mam), ale nie sądzę, żeby wyrwanie z kontestu kilku podanych tam mierników pozwalało na tak proste snucie wniosków. Co z tego, że "wydajność wzrosła powyżej 3,5" (jednostki pomijam), skoro nadal stanowi ona ok. 60% średniej OECD, a niecałe 50%, chociażby, niemieckiej ? Konkurując z innymi gospodarkami, czy tylko przedsiębiorstwami, nikt nie dostaje forów tylko za to, że u niego praca jest mniej efektywna. Pragnę też zauważyc, że wynagrodzenia nie mają swego źródła w podziale zysków. To zysk, właśnie, jest pochodną kosztów pracy (w tym wynagrodzeń). Bezmyślne promowanie wzrostu wynagrodzeń, jako magicznego remedium na wszelkie kłopoty w gospodarce (bardzo często można coś takiego usłyszeć z ust wszelkiego rodzaju organizacji i związków pracowniczy czy zawodowych) w rzeczywistości prowadzić może wyłacznie do wzrostu cen, inflacji i zmniejszenia wartości przedsiębiorstw mierzonego najprościej wielkością przepływów pieniężnych do przedsiębiorstw, a więc ograniczenia ich możliwosci inwestowania i rozwoju. Wymuszane administracyjnie zmiany w stronę podwyższania wynagrodzeń (windowanie wynagrodzeń minimalnych, dokładanie obciążeń podatkowych i socjalnych) mogą mieć efekty wyłącznie negatywne, zarówno w krótniej, średniej jak i długiej perspektywie. Wzrost wynagrodzeń należy wypracować, a nie ustalać a priori. Dodałbym jeszcze, że nadrzędnym celem działaności każdego obywatela jest budowanie własnego bogactwa, a nie "pasienie" budżetu państwa. Państwa bogate, to nie te, co mają potężne budżety, tylko te, które mają zamożnych obywateli.