Anatol1000
/ 212.160.172.* / 2015-08-21 14:59
Załóżmy, że pracę rozpoczynamy w wieku 22 lat a przechodzimy na emeryturę w wieku 67. Daje to nam 45 lat pracy, przez które odprowadzaliśmy składki wysokości 19,52% swojego wynagrodzenia. Suma składek odpowiada zatem sumie wynagrodzeń jakie pobieralibyśmy przez 8,784 lat. Jeśli w wieku 67 prognozowany czas życia wynosi 81,28 lat (dla mężczyzn) to mamy przed sobą 14,28 lat życia na emeryturze. Jakbyśmy składkę ZUS nie odprowadzali do ZUS-u tylko odkładali do skarpety to powinno nam to zapewnić emeryturę na poziomie 61,5% naszych średnich zarobków. Tymczasem ZUS wylicza, że będziemy dostawali tylko 28,4% ostatniego wynagrodzenia czyli ponad dwukrotnie mniej. Załóżmy teraz, że przechodzimy na emeryturę w wieku 65 lat czyli po 43 latach pracy, przez które suma składek odpowiada zarobkom z 8,3936 lat naszej pracy. Do przeżycia na emeryturze mamy 15,5 roku więc odłożona "do skarpety" składka powinna nam wystarczyć na wypłaty emerytur na poziomie 54,2% średniego naszego wynagrodzenia. Tymczasem ZUS wylicza nam, że będzie to tylko 26,5% ostatniej pensji. Analogicznie licząc przypadek przejścia na emeryturę w wieku 60 lat otrzymamy emeryturę wypłacaną z naszych oszczędności na poziomie 39,6% a z ZUS-u na poziomie 22,5%. Wniosek z tego może być tylko jeden -obecni emeryci są utrzymywani z naszych składek i mają średnią emeryturę na poziomie około 50% średniej krajowej pensji a my za to będziemy mogli liczyć co najwyżej na emeryturę na poziomie 28,4%. Gdzie tu sprawiedliwość?