Gosiewski szuka murzynów do pracy. Skoro kolejny raz wraca temat służby zdrowia i emigracji zarobkowej lekarzy pozwolę sobie wkleić moją wypowiedź w tej tematyce.
.
"To wszystko bzdury. Liczą się fakty i liczby. Procent PKB na służbę zdrowia w Polsce wynosi
5,5%, w krajach Unii Europejskiej - w zależności od kraju - 8-10%, a w USA ponad 13%. Biorąc
pod uwagę ogólna wielkość tego dochodu (PKB), to nasze wkłady, w przeliczeniu na złotówki są
kompromitująco niskie. To znacznie mniej niż w innych państwach. Na Węgrzech na służbę
zdrowia przeznacza się 6,8 proc. PKB, w Czechach 7,3 proc. W krajach Unii Europejskiej
wskaźnik ten jest jeszcze wyższy, w Belgii, która według brytyjskiej firmy zajmującej się
oceną rynków służby zdrowia, World Market Research, ma najlepszy system zdrowotny wśród
krajów rozwiniętych, wydaje się 9 proc. PKB na zdrowie, we Francji 9,5 proc., w Niemczech
10,7 a w Szwajcarii 10,9 proc.
Do tego wszystkiego należy dodać, że w Polsce ok.40% kwoty przeznaczonej na służbę zdrowia
idzie na leki (szpitalne, refundowane) i tak na leki wydajemy 2,25% PKB.
Można porównać np. Czechy do Polski:
1. Czechy
-PKB=194mld$
-na ochronę zdrowia (7,3% PKB) =14,2mld$
-ludność =10mln
-na jedną osobę na opiekę zdrowotną przypada =1420$
2. Polska
-PKB=342mld$
-na ochronę zdrowia (5,5% PKB) =18,8mld$
-ludność =38mln
-na jedną osobę na opiekę zdrowotną przypada =495$
Wnioski są takie, że mimo to, że Polaków jest prawie 4 razy więcej niż Czechów to całkowite
wydatki na ochronę zdrowia w Polsce są wyższe jedynie o ok.30% (14,2 i 18,8).
Dlatego szpitale w Czechach są odnowione, dlatego nie ma kolejek do specjalisty, dlatego nie
brakuje im leków, dlatego nie trzeba dawać łapówek, dlatego nie trzeba czekać na zabiegi,
dlatego itp itd. jednym słowem minister ma Nas w D...."