Gdyby tylko zacząć likwidować biurokrację i szarą strefę, wprowadzić odpowiedzialność majątkową polityków,urzędników to nasze PKB było by w granicach 10-12 %. A zmieniając prawo na pro gospodarcze i pro obywatelskie doszły by do tego jeszcze z dwa procenty.
Niestety nie doczekamy się tego ani za rządów sprawiedliwych i prawych ani za innych jak by się nie nazywali. Nikt na siebie nie będzie kręcił bata bo musielibyśmy zacząć budować tysiące więzień a po co jak podatnik ,obywatel na własnym grzbiecie poniesie wszystkie świństwa i nie ma żadnych praw.

To są tylko nic nieznaczące liczby. Nie przekładają się one absolutnie na sytuację zwykłych, normalnych Polaków. Może ewentualnie w dużych miastach. Ale kraj to nie liczby, to nie jedno miasto, ale to miliony ludzi, którym od wielu lat wcale się nie polepszyło, a nawet pogarsza z każdym dniem. Polska, mimo wzrostu PKB, to dalej kraj absurdu, w którym ciężko żyć. Bardzo.

Polacy bądżcie mądrzy ! Czytajcie ! dużo czytajcie nie dajcie się ogłupić .Jesteśmy no może nie wybitnym narodem ale takim możemy być ! Zgoda buduje niezgoda rujnuje !

do marek ML, to prawda, ze Polska byla tzw zielona wyspa, to bylo normalne , nietety ten rozwoj ostatnich lat bazowal sie na zadluzeniu, ke nie daje pozyczki za darmo , te dotacje to nie manna, to dlug na lichwiarskim interesie, tu jest blad wielu ignorantow, ktorzy mysla, iz dotacje to manna z nieba, ke dzisiaj to finansa i nic wiecej, w ekonomii kroluje zasada razjonalnosci, nic nie jest gratis, stad poziom 3,6- 3,7 nie jest zly w prownaniu z srednia europejska, ekonomisci zawsze twierdzili, ze Polska zostanie z opoznieniem dotknieta kryzysem

Niestety, wzrost o 3,6%-3,7% nie jest wystarczający, by w sensownym czasie zbliżyć się do poziomu gospodarczego krajów Zachodnich. Co gorsze, przyjmuje się ze w Polsce dopiero wzrost powyżej 4% zmniejsza wyraźnie bezrobocie i dopiero powyżej 5% powoduje, że "zwykli ludzie" poczynają go postrzegać. 3,6% to w tych okolicznościach skromniutki wynik. Ale - nawet te 3,6% jest do pewnego stopnia optymistyczne. Zakłada bowiem, że w najbliższych latach nie dojdzie na świecie do poważniejszego spowolnienia czy krachu gospodarczego. Tymczasem takie spowolnienie czy recesja są bardzo prawdopodobne. Nie chcę tu wracać do polityczki, ale w czasie ostatniego większego kryzysu światowego polska gospodarka potrafiła być cały czas "na plusie" - w tym sensie termin "zielona wyspa" akurat był słuszny. Obecnie nie wygląda jednak na to, by nasza kondycja pozwoliła na to samo w obliczu ewentualnego następnego załamania - zbyt wiele czynników negatywnych na nas czeka.

zobaczymy jak wpłynie wzrost PKB na życie Polaków w Polsce gdzie popłynie ten zysk