Dokładnie. Ten facet z niejakim Misiągiem majstrując przy wprowadzaniu
VAT-u doprowadzili mnie do ruiny. Importowałem towar, który miał
vat 19% ale pobór ponad 7% był zawieszony. Efekt był taki, że na granicy płaciłem 19%
vat a sprzedawać musiałem z 7 %
vat. Nie było by problemu gdyby zwracali różnicę naliczonego nad należnym. Problem w tym, że te cymbały w przepisach napisały, że zwrot przysługuje tylko wtedy jeżeli
vat na towar sprzedawany WYNOSI mniej niż 19%. A tu wynosił 19%, ale pobór ponad 7% był zawieszony i nie chcieli zwracać. Zanim zauważyli, że to absurd to minęły cztery miesiące, a moja nadpłata przekroczyła 400 milionów.Jak w końcu zauważyli swój debilizm to po 90 dniach wypłacili mi pieniądze netto. dostałem je po pół roku przy inflacji wówczas sięgającej 70%. I tu numer największy. Bez odsetek, bo to ja składałem deklarację z krzyżykiem w miejscu do przeniesienia na następny okres. Cały numer polegał na tym, że jak zakreśliłem do zwrotu to nie chcieli (fizycznie)przyjąć deklaracji, kazali poprawić bo jest błąd. Jak wysłałem pocztą to mnie wezwali, zwrócili mi deklarację i kazali wypełnić z zaznaczeniem do przeniesienia. Straszyli mnie przy tym karą za nie złożenie prawidłowej deklaracji w terminie. Ja zbankrutowałem. Pięciu ludzi poszło na bruk. Długi spłacam przez 15 lat i to nie koniec. Dziękuję panie profesorze ale może niech pan już żadnych reform nie robi. Nie pan.