theEconomist2014
/ 89.229.75.* / 2014-07-09 20:32
Dziwnym trafem kiedy złotówka była silna (o wartości przekraczającej trend kilkuletni) wobec obcych walut - tj. w sposób nienaturalny można było zaciągnąć kredyt np. w CHF za stosunkowo niewielką ilość złotówek - banki szczodrze rozdawały kredyty walutowe (vide: r.2008).
Żaden z banków nie wymagał wówczas zarobków np. 20 000 PLN/m-c aby zaciągnąć kredyt w walucie w czasie, gdy kurs CHF był na poziomie 2,00 PLN. Żaden z "opiekunów klientów" nie wyjaśniał mechanizmu o którym mowa w kolejnych akapitach... Dlaczego? Bo z tego mieli prowizję.
W efekcie po osłabieniu się złotówki niektórzy "szczęśliwcy" obudzili się ze zobowiązaniem złotówkowym 2x wyższym, niż pierwotna wartość kredytu.
TERAZ, gdy złotówka jest nienaturalnie słaba (powiedzmy, 3,40 PLN za 1 CHF, lub poprzednio nawet więcej) - banki "zamroziły" kredyty walutowe.
Dlaczego? Bo na nich by nie zyskały.
Zaciągając kredyt 100 000 CHF po kursie 3,40 PLN jestem w stanie zakupić nieruchomość za 340 000 PLN. Tę kwotę w PLN daje (a raczej "kreuje") bank. Kredytobiorca oddaje walutę (lub jej równowartość w PLN) - bez względu na jej kurs.
Jeśli więc za 5-7 lat złotówka umocni się np. do poziomu trendu - 2,60-2,80 PLN - zaciągnięte 100 000 CHF spłaciłbym kwotą 260-280 tys. złotych. [pamiętajmy, że bank "wyłożył" o 60 000 PLN więcej]
Gdyby złotówka znów się umocniła (w sposób nienaturalny do 2 PLN) - swoje zobowiązanie mógłbym spłacić przenosząc kredyt do innego banku w kwocie 200 000 PLN (wobec zaciągniętych pierwotnie 340 000 PLN)
Teraz banki świadomie ograniczają dostęp do waluty podczas gdy właśnie teraz przeciętny "Kowalski" by na tym skorzystał (przy minimalnym ryzyku spekulacyjnym)...
No ale jeśli wymagania na maturę z matematyki i innych przedmiotów ścisłych obniżono do żenującego poziomu, przy którym Jaś nie nauczy się myśleć i kalkulować - zaś Jan będzie miał z tym również kłopoty... Reszta wydaje się jasna.
Niewykształconym społeczeństwem łatwiej manipulować, czyż nie?