Zaczyna się , polityczne kręcenie w temacie tzw. gazociągu "Południowy Strumień". Zapewne aby odwrócić uwagę społeczeństw państw które stracą miliardy, wskutek polityki UE kontra Rosja. Ładny to przykład jak poprzez "wielką" politykę obrywają malutcy. Małe państwa i społeczeństwa tych państw. Teraz naprędce mówi się o bezpieczeństwie energetycznym o dywersyfikacji, o terminalach LNG i innych podobnych pitołach. Ani słowem o stratach miliardowych obecnych i przyszłych, największych dla Bułgarii ( ale i innych państw) która traci nie tylko przyszły transfer ale straci transfer obecny który idzie (z kierunku ukraińskiego) przez jej terytorium do Turcji.
Nagle ożył tzw. korytarz południowy, czyli gaz z Turcji , no niby z Azerbejdżanu, ale tak naprawdę gaz z Rosji poprzez Turcję. Gaz z Azerbejdżanu już jest dostarczany do Turcji ( no chyba, że chodzi o nowe pola lub zwiększenie wydobycia z obecnie eksploatowanych pól gazowych) i ma swoich odbiorców ale mniejsza z tym, ważne aby gaz był już mniej ważne tak naprawdę od kogo, w razie potrzeby propaganda wmówi plebsowi co trzeba.
A była inna opcja, gazociąg Nabucco tyle, że wtedy UE się bardzo krzywiła, a była to opcja bardzo wybiegająca w przyszłość, bardzo lansowana przez Polskę.
No cóż, UE teraz robi miny do nowej gry, oby tylko znowu się nie zagrała, biznesy unijne mogą tego w globalnej konkurencji nie wytrzymać. Już ledwo, ledwo przędą, jeżeli chodzi o konkurencyjność globalną. Drogie nośniki energii a na to się zanosi (efekt polityki urzędniczej z Brukseli) mogą być tym przysłowiowym gwoździem do trumny.