P.T.
/ 2006-07-10 22:37
/
Altruista forum - pomoc prawna
Dziwi mnie trochę rozbieżność między opiniami różnych e-prawników. Ale wierzę w to, gdyż sam się parę razy naciąłem, gdy próbowałem coś znaleźć w e-poradach. Do dziś przecieram oczy ze zdumienia, gdy sobie przypomnę, co niektórzy z „prawników” wypisywali. Ale koniec z kryptoreklamą. Pani problem w zasadzie nie jest skomplikowany. Sęk w tym, że diabeł naprawdę tkwi w szczegółach. Otóż w ogólnej nauce o prawie wyróżnia się jezyk prawny i jezyk prawniczy. Ten pierwszy to język aktów prawnych. Rządzi się pewnymi ścisłymi regułami. Otóż każde posiada swoje znaczenie, i żadne inne (praktycy z komisji sejmowych by mnie wyśmiali za tak idealistyczną wiarę w to, gdyż poziom dzisiejszej legislacji mówiąc delikatnie kuleje. Mimo to kodeks cywilny, jak przystało na akt z innej epoki, gdy to najlepsi prawnicy tworzyli kodeksy, a nie politycy, jest niemalże uchroniony od błędów pospiesznej legislacji). Język zaś prawniczy, czyli język prawników, sędziów czy adwokatów, jest językiem potocznym, pełnym fachowego nazewnictwa, ale bez nadmiernych rygorów. Czemu o tym piszę? Otóż często się zdarza, że sąd napisze coś w wyroku, i później pojawiają się problemy, jak należy rozumieć użyty wyraz. Czy tak samo jak w ustawie, czy może potocznie. Żeby wykluczyć problemy, przykładowo w postępowaniu cywilnym, które dotyczy Pani sytuacji, można wnioskować o wykładnię wyroku. Wtedy dany sąd wydaje orzeczenie, w którym tłumaczy, o co mu chodziło. Wnosić o wykładnię wyroku można niezależnie od upływu czasu od wydania wyroku. Może więc Pani wystąpić o wykładnie wyroku i problem się sam skończy. Być może jednak nie będzie to konieczne, gdyż spróbuje trochę to wszystko objaśnić.
a-b) Zrzeczenie się jest to umowa między żyjącym jeszcze spadkodawcą a spadkobiercą, w którym ten ostatni stanowi, że nie chce nic dziedziczyć po spadkodawcy, a tym samym nie będzie uprawniony do zachowku. Nie można więc zrzec się dziedziczenia po śmierci spadkodawcy. Po śmierci zaś spadkodawcy można się zaś „zrzec”, ale w potocznym (prawniczym) tego słowa znaczeniu. To potoczne „zrzeczenie” ma w języku prawnym formę odrzucenia spadku albo ugody. Różnice miedzy nimi są zasadnicze. Odrzucenie spadku jest jednostronnym oświadczeniem, zależnym tylko od woli spadkobiercy. Odrzuca on spadek i ten już go nie interesuje (bo czasem spadek to np. same długi). Jednak spadkobierca ma na odrzucenie spadku tylko pół roku od momentu dowiedzenia się o powołaniu go do spadkobrania. Później zaś z mocy prawa udział spadkowy staje się jego własnością. Zrzeczenia się spadku, ani odrzucenia nie można jednostronnie wycofać. Pojawia się zaś trzeci sposób uniknięcia spadkobrania, czyli ugoda. Jest już to umowa, w odróżnieniu od odrzucenia spadku, i wymaga zgody innego spadkobiercy, który w niej uczestniczy. Ponadto ugoda wymaga bądź przyjęcia spadku bądź upływu wspomnianego terminu półrocznego. Normalnie ugoda ma na celu uniknięcie sporu istniejącego lub mogącego powstać. Stąd często spadkobiercy by nie prowadzić wieloletniego postępowania działowego, podpisują ugodę. Dzięki niej, np. jedna z osób dziedziczy dom, druga samochód, a trzecia nic nie dziedziczy, ale ma zapewnione dziedziczenie po jednej z wymienionych osób. Taka ugoda prawdopodobnie nie dotyczy Pani sytuacji. Czemu jednak pisze o ugodzie. Możliwe jest po upływie terminu do zrzeknięcia się spadku „zrzeknięcie się” go w ten sposób, że oddaje się go innej osobie bez żadnych warunków. Bardzo jest istotne czy to zwykła ugoda czy po prostu darowizna. Jeśli to zwykła ugoda, to nie można jej odwołać. Jeśli darowizna to można ją odwołać z powodu rażącej niewdzięczności. Odpowiedzi próżno szukać w kodeksie, bo jest to umowa nienazwana. Ugoda to wzajemne ustępstwa, a nie jednostronne. Co do darowizny zaś to wg art. 889 kc nie stanowią darowizny zobowiązania do bezpłatnego świadczenia wynikające z umowy uregulowanej innymi przepisami kodeksu. Ugoda jest uregulowana innymi przepisami kodeksu, więc istotne jest czy „zrzeczenie” się całego spadku już nabytego to ugoda czy umowa nienazwana, będąca tak naprawdę darowizną. Podsumowując te prawnicze wywody wskażę, co mogło nastąpić podczas „zrzeczenia” się spadku przez Panią.
1) zrzeknięcie – tylko gdy było w formie umowy notarialnej za życia mamy
2) odrzucenie – gdy Pani oświadczyła, że się spadku „zrzeka” lub odrzuca. Bez wskazania jednak osoby, na rzecz której się Pani zrzeka. Jeśli Pani jednak wskazała ojca, jako osobę na rzecz, której się zrzeka, to jeśli było to przed terminem do przyjęcia bądź odrzucenia spadku, to takie oświadczenie jest nieskuteczne (choć i tak z braku innych osób uprawnionych własność spadku przeszła na ojca). Jeśli było to uczynione po upływie tego terminu, to zachodzi okoliczność 3)
3) de facto darowizna przed sądem – gdy „zrzekła” bądź „odrzuciła” Pani spadek po upływie pół roku od dowiedzenia się o tytule swego powołania lub już po złożeniu oświadczeniu o przyjęciu spadku. Jest tez druga możliwość. Spadkobranie miało formę testamentu i Pani „zrzekła” się na rzecz ojca spadku (po upływie terminu albo po wcześniejszym przyjęciu spadku) niezależnie od zrzeknięcia się lub nie innych spadkobierców testamentowych.
Każde z tych ww oświadczeń można odwołać powołując się na w stan wyłączający świadome albo swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli – np. załamanie się po śmierci mamy. Jednak jest to trudne do udowodnienia. Jeśli jednak Pani sytuacja podchodzi pod sytuację 3) to dochodzi kolejna możliwość – odwołania darowizny z powodu rażącej niewdzięczności. Tylko czy rażąca niewdzięczność zaszła oceni sad, który w tym względzie na ogół uwzględnia to w ostateczności. Jeśli by ojciec wyrzucił Państwa z domu czy kogoś z Państwa skrzywdził to była by to rażąca niewdzięczność. Odmowa zaś darowania swojej własności raczej rażącą przewiną nie jest. Ale oczywiście nie znam wszystkich okoliczności faktycznych i może się mylę. Zwracam tylko uwagę, że powołanie się na rażącą niewdzięczność jest bardzo trudne w praktyce. Reasumując, jedyną chyba furtką dla Pani jest dość karkołomna próba udowodnienia, że nie wiedziała Pani co podpisuje z powodu załamania po śmierci mamy.
c) heh, nie następuje zmartwychwstanie, choć jest ono możliwe np. w wyniku odwołania umowy zrzeknięcia się spadku. W Pani jednak wypadku, Pani „umarła” dla celów spadkobrania po mamie, a nie dla wszelkich spadków. Tak więc jest Pani uprawniona do spadku po zmarłym ojcu. Po całym spadku, bez żadnej różnicy na umowy czy oświadczenia z przeszłości. Darowizna nie jest już wyodrębnioną dla Pani częścią spadku tylko częścią całej masy spadkowej, która przypada w określonych ustawą lub testamentem częściach spadkobiercom.
d)hm, w zasadzie, jeśli list jest podpisany i opatrzony datą to nie jestem taki pewny czy faktycznie nie posiada on żadnej mocy prawnej. Ale chyba trochę za późno, żeby ustalać że list ten był tak naprawdę testamentem. Nie będę drążył tego tematu, bo nawet nie wiem w jakim jest stanie list i co zawiera. Radzę tyko jakby co zajrzeć do art. 962 zd.2 kc, żeby pokazać że taki list to niekoniecznie tylko kartka papieru.
e) krzyknąć to zawsze Pani może, ale oczywiście żeby uniemożliwić tym samym wzięcie ślubu trzeba mieć jakąś podstawę prawną. Jest ich trochę, choć wątpię, żeby jakakolwiek się nadawała w Pani sytuacji. Wymienię je, i od razu uprzedzam, że nie są one podane dla żartu, a tylko dlatego, że świat jest kolorowy i ja siedząc za sterami komputerami nie mogę wiedzieć jaki jest stan faktyczny w konkretnym przypadku. Poza tym, może komuś innemu się to przyda. Do rzeczy. Może Pani krzyknąć skutecznie prawnie „nie”, gdy Pani potencjalna macocha :
1) ma „ptaszka”
2)nie ma skończonych 18 lat
3)ma już męża
4)jest ubezwłasnowolniona całkowicie
5)jest dotknięta chorobą psychiczna lub niedorozwojem umysłowym (tu trzeba coś więcej niż Pani opinia;)
6)jest bliskim krewnym ojca lub przez niego osobą adoptowaną
Lub gdy jedno z małżonków :
1)z jakichkolwiek powodów znajdować się będzie w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli podczas mówienia sakramentalnego ”tak”
2)będzie pod wpływem błędu co do tożsamości drugiej strony
3) złożyć ma oświadczenie o wstąpieniu w związek małżeński pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony lub osoby trzeciej, jeżeli z okoliczności wynika, że składający oświadczenie mógł się obawiać, że jemu samemu lub innej osobie grozi poważne niebezpieczeństwo osobiste
Ostatnia możliwość to ustalenie, że osoba która udziela ślubu nie jest księdzem czy kierownikiem urzędu stanu cywilnego. To ostatnie może wchodzić w rachubę, jeśli ślubu udziela pracownik usc, bez przekazania mu kompetencji przez kierownika usc.
To chyba wszystkie prawne sposoby zapobiegnięcia małżeństwu. Pozaprawnych sposobów może nie będę jednak podsuwał;) Zawsze można tez wpłynąć na ojca po dobroci, choć z zakochanym o to ciężko.
Mam nadzieję, że ten tekst jest w miarę zrozumiały. Jakby co to służę w wolnym czasie pomocą. Proszę się nie krępować odnośnie długości zapytań. Czym więcej wiem tym bardziej mogę pomóc. Przykładowo w Pani poście nie ma nic o tym, kto był spadkobiercą – Pani i ojciec, czy może jeszcze Pani rodzeństwo. Poza tym nie podała Pani formy spadkobrania. Od przybytku głowa nie boli (mnie). Serdecznie pozdrawiam!