Forum Forum podatkoweInne

Sztuka dawania i przyjmowania czyli wszystko o darowiźnie

Sztuka dawania i przyjmowania czyli wszystko o darowiźnie

Wyświetlaj:
K.M / 83.25.208.* / 2006-06-07 09:27
Dzień Dobry. Zauważyłam , iż P.T. to bardzo mądry człowiek- może i mi pomoże.
Moje pytanie dotyczy sprzedaży mieszkania otrzymanego w drodze darowizny.
Ale od początku.....
W styczniu 2004 roku mama zapisała mi u notariusza w formie darowizny mieszkanie, które wyceniła na 40700zł. Miałam obowiązek tam mieszkać 5lat (skorzystałam z ulgi). 02.czerwca 2006 byłam zmuszona mieszkanie sprzedać (mama chorowała i zmarła w mieszkaniu a wspomnienia są zbyt bolesne,by tam mieszkać). Zameldowałam sie u mojego narzeczonego w mieszkaniu (kupił na kredyt) w innym mieście, gdzie też mam pracę - dotąd dojeżdżałam do pracy 60km). Moje pytanie brzmi: Czy da sie jakoś zatrzymać ulgę w podatku, którego nie płaciłam w 2004? Czy muszę go zapłacić teraz i w jakiej wysokości? Dodam tylko, że mieszkanie sprzedałam za 56000zł. Jeśli już przyjdzie mi płacić , to co zrobić i co napisać do Urzędu Skarbowego? I jaki mam czas by to zgłosić w Urzędzie? Proszę o pilną odpowiedź.
P.T. / 83.27.8.* / 2006-06-07 20:46
Co do zasady, zbycie mieszkania darowanego przed upływem 5 lat od zawarcia umowy darowizny, rodzi jakby „zawieszony” obowiązek podatkowy. Należy zgłosić ten fakt w urzędzie skarbowym albo u notariusza, przed którym dokonano darowizny, bo grożą dość wysokie odsetki za zwłokę. Poza tym niewykazanie, że mieszkanie pochodzi z darowizny spowoduje inny obowiązek podatkowy – dochodowy. Furtką do niepłacenia podatku jest art. 16 ust. 7 ustawy o podatku od spadków i darowizn, który stanowi, że nie stanowi podstawy do wygaśnięcia ulgi zbycie mieszkania, jeżeli było ono uzasadnione koniecznością zmiany warunków mieszkaniowych. Warunkiem dodatkowym jest niestety nabycie innego lokalu w ciągu 6 m-cy od dnia zbycia. Do głowy przychodzi mi pomysł wydatku tych pieniędzy na udział w lokalu swojego narzeczonego, ale wtedy on zapłaci podatek dochodowy od tej sumy, jeśli zakupił mieszkanie w ciągu ostatnich 5 lat. Może wtedy złożyć deklarację w ciągu 14 dni od sprzedaży udziału, że pieniądze te wyda w ciągu 2 lat na cele mieszkaniowe (co będzie musiał udokumentować, pod groźbą zapłaty podatku i horrendalnych odsetek). Jednak to wszystko wiąże się z pewnymi nerwami. Decyzję pozostawiam Pani. Poza tym, „konieczność zmiany warunków mieszkaniowych” jest na ogół spowodowana jest powiększeniem się rodziny czy kalectwem. Decyzja o wygaśnięciu decyzji odnośnie ulgi należy jednak do naczelnika urzędu skarbowego, więc radziłbym tam się zgłosić i w urzędzie przedstawić stan sprawy. Ja osobiście rozumiem absolutnie Pani decyzję i uważam, że Pani sytuacja także wymusiła zmianę warunków mieszkaniowych, bo w byłym mieszkaniu, w Pani przypadku, nie można już było mieszkać. Nie do mnie jednak należy wykładnia ustawy. Pozdrawiam!
K.M / 83.25.207.* / 2006-06-08 14:52
Bardzo dziękuję za poradę, ale nadal nurtuje mnie pytanie: jaki mam czas by sprzedaż zgłosić w Urzędzie? I ile zapłacę podatku? czy może mi ktoś pomóc odpowiedzieć na te pytania?
P.T. / 2006-06-09 00:02 / Altruista forum - pomoc prawna
Radziłbym się udać do urzędu skarbowego i zapytać się co ma Pani zrobić. Tam Pani najprawdopodobniej wydadzą do wypełnienia formularz (chyba jakiś CIT). Z tego co ja wiem, to ma Pani na to 14 dni od dnia sprzedaży. Naczelnik urzędu skarbowego obliczy wysokość podatku i wyda stosowną decyzję. Podstawą opodatkowania jest wartość ustalona w dniu nabycia, ale wg cen rynkowych z dnia powstania obowiązku podatkowego (2.6.06). Zakładając, że podstawą będzie 56000zł, podatek wyniósłby 2628 zł i 69 groszy.
K.M / 83.25.204.* / 2006-06-09 09:04
Dziękuję za pomoc. Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie. Czy w związku ze sprzedażą mieszkania, które dostałam w drodze darowizny moje dwie siostry mają prawo do zachowku tytułem spadku po mamie? Dodam tylko, że i tak zamierzam dać każdej z nich 5000zł. Czy ofiarowaną kwotę muszę zrobić u notariusza, czy wystarczy jakieś pisemne oświadczenie że otrzymały? Czy nic nie pisać, tylko po prostu dać? Z góry dziękuję za odpowiedź.
P.T. / 2006-06-09 11:34 / Altruista forum - pomoc prawna
Tak, Pani siostry mają prawo do zachowku. Do obliczenia udziału zachowkowego dodaje się majątek pozostawiony przez mamę i jej darowizny za życia. Darowizny na rzecz uprawnionych do zachowku nawet się nie przedawniają, stąd wartość sprzedanego mieszkania należy dla celów zachowkowych uwzględnić, choćby darowizna nastąpiła przed 30 laty. Zakładam, że Panie są trzy i że jedynym majątkiem do podziału zachowkowego będzie sprzedane mieszkanie. W takim razie 56000 zł (ceny dzisiejsze) należy podzielić przez 6 (ponieważ jest 3 uprawnionych, a każdy ma prawo do 1/2 udziału [jeżeli siostry są trwale niezdolne do pracy lub małoletnie to liczy się inaczej]). Wychodzi w zaokrągleniu 9333 zł. To jest teoretyczny zachowek sióstr. Od tego jednak należy odjąć darowizny, jakie dostały od mamy za życia. Nie chodzi jednak o drobne, zwyczajowe darowizny (prezenty, drobna pomoc na studia, itd.). Zalicza się zaś na należny zachowek poniesione przez spadkodawcę koszty wychowania oraz wykształcenia ogólnego i zawodowego, o ile koszty te przekraczają przeciętną miarę przyjętą w danym środowisku (np. drogie studia zagraniczne). Jest to odpowiednik dużej darowizny, mimo braku formy notarialnej. Nie widzę w zasadzie podstawy prawnej (choć może taka jest) odjęcia od wspomnianego udziału kosztów podatkowych, które przedstawiłem w poprzednim artykule. Może jednak Pani i tak powiedzieć siostrom, darowując im po 5000 zł, że uwzględniła Pani w tej cenie także podatek od darowizny. Co do formy darowizny to raczej wystarczy przelew bankowy tytułem zachowku, ale ja bym radził jednak formę notarialną, bo strzeżonego Pan Bóg strzeże. Wtedy jest to najprawdziwsza darowizna. Przy tak niskiej darowiźnie nie będzie Pani musiała płacić podatku, co najwyżej wynagrodzenie notariusza, które także nie będzie specjalnie wysokie (najpierw zresztą może się Pani notariusza, czy raczej jego sekretarki, telefonicznie o wysokość zapytać). Radziłbym się wystrzegać formy ustnej czy nawet pisemnej darowizny, bo mają bardzo wątpliwą wartość dowodową w potencjalnym procesie cywilnym. Chodzi o to, że tylko darowizny zaspokajają zachowek. A darowizna powinna mieć formę aktu notarialnego. Wyjątkowo tylko, jeśli spełniono przyrzeczone świadczenie, to też się takie liczy jako darowizna. Dlatego można przymknąć oko na przelew bankowy, bo dowód wpłaty jest jednak dowodem spełnienia świadczenia. Inne zaś formy mogą być ciężkie do udowodnienia przed sądem, że darowizna nastąpiła. Co do przelewu, to pewne niebezpieczeństwo tkwi w tym, że siostry mogą podać konto bankowe kogoś innego, a przed sądem oświadczyć, że nic nie dostały. Jeśli chodzi o zachowek, to trzeba być ostrożnym niestety nawet wobec własnych krewnych, dlatego, jeśli nie będzie zbyt wygórowane wynagrodzenie notariusza, to radziłbym darowiznę notarialną. Pozdrawiam
Ollla / 80.51.222.* / 2006-06-06 15:01
Mam pytanie w sprawie darowizny pieniężnej na cele mieszkaniowe! Czy w tym przypadku też obowiązuje zasada wynikająca z ustawy, że nie płacić podatku tylko od kwoty 19.274zł (otrzymanej od kilku darczyńców)? A od reszty (w moim przypadku jeszcze 40 tys zł darowizny) należy uiścić podatek od darowizn?
P.T. / 83.27.3.* / 2006-06-06 18:23
Po pierwsze, na mocy art. 9 ust. 1 ustawy o podatku od spadków i darowizn, opodatkowaniu podlega nabycie przez nabywcę, od jednej osoby wartości przekraczającej pewne kwoty, zależnie od grupy podatkowej, w jakiej się znajduje. Grupa ta oparta jest na bliskości więzów rodzinnym. Dopiero ponad te sumy płaci się podatek. Czyli np. dokonywanych jest 5 darowizn : od ojca, matki, i 3 braci, jeśli każda z tych darowizn jest mniejsza od 9.637 zł, to w ogóle się nie zapłaci podatku. Jeśli te darowizny wynoszą po 10000 zł, to zapłaci się 5 podatków od 343 zł każdy. Co do zwolnienia z podatku darowizny pieniężnej na cele mieszkaniowe, to mogą z niej korzystać tylko osoby zaliczone do I grupy podatkowej. Tu zwolniona może być w sumie kwota 19.274, w ciągu 5 lat od pierwszej darowizny. Pozdrawiam!
anialysa / 193.242.104.* / 2008-04-19 10:29
witam
mam pewnien problem,otorz odziedziczlismy po ojcu mieszkanie i dzialke 1000m,zgodnie z przepisami mama odziedziczyla polowe a ja z dwujka braci po 1/4 reszty,wspolnie zadecydowalismy ze polowe dzialki otrzyma jeden brat ,drugi brat druga polowe po smierci mamy,a ja dostane mieszkanie,chcialabym sie dowiedziec jak wyglada cala ta procedura,aby bracia zrzekli sie z mieszkania na moja rzecz,a ja z mojej czesci dzialki na rzecz jednego brata ktory ma dostac ta polowe,gdzie trzeba sie udac w celu zalatwienia tego wszystkiego i jakie kroki podjac,czy moge sie wycofac ze swojej decyzji,jesli juz zrzekne sie z mojej 1/4 czeci dzialki na rzecz brata?pytam na wy[padek gdybym zrzekla sie tej czesci a brat potem probował robic mi jakies komplikacje przy zrzeknieciu sie ze swojej czesci mieszkania na moja rzecz,z gory dziekuje za odpowiedz i dziekuje
Zofia / 80.55.74.* / 2006-05-31 12:12
Mam pytanie odnośnie interpretacji art. 929 k.c. wg ksiązki Elzbiety Skowrońskiej-Bocian "Komentarz do kodeksu cywilnego" są dwa terminy ograniczające możliwość wytoczenia powództwa o uznanie spadkobiercy za niegodnego. Pierwszy z nich, roczny, liczony jest od dnia, w którym zainteresowany dowiedział się o przyczynie niegodności. Drugi, trzyletni, biegnie od otwarcia spadku. Otóż, podczas postępowania o stwierdzenie nabycia spadku, spadkobierca, który został ustanowiony przez rodziców jedynym spadkobiercą całego majątku w testamencie, zgłosił iż ojciec, który już nie żyje odwołał ten testament ustnie, dostarczył na tę okoliczność trzech fałszywie zeznających świadków, fałszerstwo zostało ujawnione, zawiesiłam postępowanie spadkowe i zgodnie z przepisami złożyłam pozew o uznanie spadkobiercy za niegodnego /ten fakt nie jest negowany przez sąd/ lecz sąd oddalił pozew, ponieważ minąło trzy lata od śmierci spadkodawcy i minął termin uprawniający do wniesienia powództwa. Wg mnie coś z tym terminem jest nie tak, postępowanie spadkowe można prowadzić nawet 10 lat po śmierci spadkodawców, nie ma ograniczenia, można nawet w ogóle nie prowadzić, gdyby był termin tylko 3 lata od śmierci spadkodawcy powstałby ogólny chaos, spadkobiercy fałszowali by testamenty, zapisy, polecenia do woli, bo "minął termin" i możemy robić co chcemy. Miłoby mi było poznać Pana opinię na ten temat, gdyż jestem na etapie szukania interpretacji tego artykułu.
P.T. / 83.27.4.* / 2006-06-02 13:25
Na wstępie chciałem napisać, że nie do końca rozumiem co się stało przed sądem. Wnioskować z tekstu można, że spadkobierca, który dostał całą pulę w testamencie, następnie oświadczył, że ojciec odwołał testament, przez co testament stał się nieważny, miało więc miejsce dziedziczenie ustawowe, a więc stracił, a Pani za to pozwała go do sądu. Jest to jednak wnioskowanie pewnie złe. Proszę o dokładniejsze przedstawienie sprawy. Co do terminu 3-letniego, to nie jest to termin przedawnienia, gdyż ustawa nazywa te terminy, np. „przedawnia się z upływem…”.W tym wypadku mamy do czynienia ze swoistego rodzaju prekluzją, czyli wygaśnięciem roszczenia. Termin ten krótki jest motywowany chęcią zapobieżenia utrzymywaniu się okresu niepewności po otwarciu spadku. Jeśli uprawniony zgłosi roszczenie nawet pod sam koniec biegu terminu, to roszczenie o uznanie spadkobiercy niegodnym już nie wygasa. Od przedawnienia różni się tym, że z wygaśnięcia pozwany się nie może zrzec, ponadto sąd bierze taką wadliwość z urzędu, a poza tym nie występuje tu instytucja przerwy biegu wygaśnięcia, po której termin biegnie od nowa. Jest to tylko termin, do końca którego należy wystąpić z roszczeniem, a w razie przyjęcia powództwa już ten termin przestaje się liczyć, ani nie płynie, ani nie jest wstrzymany, sprawa normalnie się toczyć może nawet latami. Jednak wniesienie powództwa o niegodność po latach np. 6 nie pozwala sądowi na przyjęcie powództwa, choćby nawet niegodny spadkobierca tego chciał. Z drugiej strony nie można bezkarnie tworzyć fałszywych testamentów czy powoływać wiarołomnych świadków. Pozostaje przecież jeszcze proces karny o składanie fałszywych zeznań czy fałsz dokumentu. W procesie takim można wystąpić z powództwem cywilnym (tzw. adhezyjnym), o naprawienie szkody wyrządzonej bezpośrednio przestępstwem. Pominięty przez bezprawne zabiegi spadkobierca może dowodzić, że gdyby nie przestępstwo oskarżonego spadkobiercy, należał by się powodowi określony udział – tego udziału można w procesie karnym właśnie dochodzić. Warunek – szkoda musi wynikać bezpośrednio z przestępstwa.
Zofia / 80.55.74.* / 2006-06-03 12:25
Właśnie, trochę niejasno przedstawiłam sytuację i z tego powodu ma Pan wątpliwości. Otóż tak jest w istocie, brat otrzymał jako jedyny spadkobierca cały majątek zapisany w testamencie, rodzice także umową notarialną zrobili dodatkowo na niego zapis jako darowiznę także do całości nieruchomości. W związku iż minęły 3 lata od otwarcia spadku /od śmierci ojca/ a więc nie mogę żądać zachowku od darowizny, brat wykazał się rażącą niewdzięcznością w stosunku do żyjącej matki, przejęłam opiekę nad matką i wystąpiłam o należny mi zachowek od chwili ogłoszenia testamentu, testament został ogłoszony w styczniu 2005 r., wówczas brat wpadł na pomysł, że nie będzie musiał wypłacać mi zachowku jak nie "będzie testamentu" i dlatego sfałszował, "że ojciec go odwołał ustnie", sędzia też się dziwił "wszystko jest zapisane na pana i dlaczego ten ojciec to odwołał i to pan to zgłasza?". To było w kwietniu 2005 r., z tego powodu zawiesiłam postępowanie spadkowe i wystąpiłam o uznanie tego spadkobiercy za niegodnego. Zapis w Kodeksie cywilnym rozumiem "można wystąpić w ciągu roku od chwili dowiedzenia się o przyczynie niegodności", więc w maju 2005 r. złożyłam pozew i właśnie problem tkwi w tym terminie. Według mnie są to dwa niezależne od siebie terminy, a sąd twierdzi, że minęło 3 lata od śmierci spadkodawcy i koniec, nie ma możliwości, dlatego tak drążę, gdyż wg komentarzy w książkach zapisy na ten temat nie są jasno wyjaśnione.
P.T. / 83.27.3.* / 2006-06-06 13:13
Jak rozumiem, rodzice za życia zawarli z synem zwyczajną umowę darowizny nieruchomości (Pani pisze „zapis”, a to rozrządzenie testamentowe – chyba nie o taki zapis chodziło Pani). W takim wypadku z upływem 3 lat od otwarcia spadku przedawnia się roszczenie do osób trzecich, które za życia dostały darowiznę od spadkodawcy. Roszczenie o zachowek w stosunku do brata zaś obejmuje darowiznę nieruchomości i wszelkie aktywa, jakie dostał w spadku. To roszczenie się przedawnia jednak dopiero 3 lata od ogłoszenia testamentu, a nie od śmierci ojca. Wydaje mi się więc, że Pani i matka jesteście wciąż uprawnione do żądania zachowku od brata. Jest to spowodowane tym, że dopiero od ogłoszenia testamentu uprawnieni do zachowku wiedzą, czy opłaca się żądać zachowku czy nie. Krótki, 3-letni termin zaś od otwarcia spadku jest spowodowany tym, że to roszczenie jest wymierzone przeciwko osobom trzecim, których nie dotyczy spadkobranie, a poza tym fakt dokonania darowizny jest już w chwili śmierci spadkobiercy na ogół znany i nie trzeba czekać na testament, żeby wytoczyć powództwo przeciwko obdarowanemu. W razie zaś spadkobrania wyższego od zaplanowanego, obdarowana osoba trzecia ma już spokój, a dopiero inni spadkobiercy mają roszczenie zwrotne do tego, któremu przypadł zachowek. Ponadto fakt przedawnienia nie jest równoznaczny z wygaśnięciem roszczenia. Jest to tylko zarzut procesowy (tzw. peremptoryjny), który może podnieść brat, a sąd wtedy musi uwzględnić tren zarzut. Jeśli jednak brat nie podniesie tego zarzutu, sąd wręcz nie może podsuwać tego pomysłu bratu. W razie zaś spełnienia roszczenia przedawnionego, nie można już żądać jego zwrotu. Pozdrawiam!
Zofia / 80.55.74.* / 2006-06-07 22:16
Dziękuję za pozdrowienia, dziękuję za obszerne wyjaśnienia i za zaangażowanie. Ale właśnie problem tkwi w sytuacji już istniejącej. Skoro brat w kwietniu 2005 r. "odwołał" testament, to gdy już on "nie istnieje" nie mogę wystąpić do brata z roszczeniem o wypłatę zachowku i tym samym jego manewr udał mu się. Zachodzi dziedziczenie ustawowe, sąd orzeknie, że spadkobiercą jest moja mama a żona spadkodawcy, brat i ja. I na tym koniec, gdyż on ma jeszcze umowę darowizny, w której rodzice zapisali na niego wszystkie nieruchomości, więc nie ma masy spadkowej. Od umowy darowizny nie mogę żądać wypłaty zachowku, gdyż minął termin roszczenia. Wystąpiłam o uznanie go za niegodnego dziedziczenia, gdyż zmienił samowolnie wolę spadkodawcy, ale sąd oddalił pozew gdyż minęły 3 lata od otwarcia spadku, co w ogóle nie powinno być brane pod uwagę, gdyż spadkobierca postąpił niegodnie fałszując dokumenty dopiero 4 lata po śmierci spadkodawcy. I tym sposobem kręcę się wokół osi i nijak nie mogę wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Wie Pan, życie pisze takie scenariusze, że czasami można się w tym wszystkim pogubić.
P.T. / 83.27.5.* / 2006-06-08 14:55
Rozumiem, ale Pani napisała, że „fałszerstwo zostało ujawnione”, stąd myślałem, że sąd nie dał wiary rewelacjom brata i testament nadal jest ważny. Jeśli tak nie jest jednak, to chyba faktycznie zostaje tylko dziedziczenie ustawowe i odwołanie darowizny. Na mocy art. 123 pkt 1 kodeksu cywilnego, bieg terminu przedawnienia przerywa się w razie czynności przedsięwziętej przed sądem bezpośrednio w celu ustalenia czy zaspokojenia roszczenia. Jeśli to Pani przykładowo wniosła sprawę testamentową do sądu, to może by to sąd uznał za czynność w celu ogłoszenia testamentu i w efekcie zaspokojenia zachowkowego. Przerwany bieg przedawniania biegnie po przerwie na nowo. Na Pani szczęście odwołanie darowizny nie jest ograniczone żadnym terminem. Pozdrawiam!
Zofia / 80.55.74.* / 2006-06-08 20:03
Dziękuję za wyjaśnienia, każde zdanie analizuję, gdyż te tematy są nowe dla mnie i z tego powodu błądzę szukając rozwiązań. Jeżeli się nie naprzykszam, to prosiłabym Pana o podpowiedź jako karnisty - jak mam rozumieć art. 101 par. 2 k.k. "pokrzywdzony może złożyć prywatnoskargowy pozew w ciągu roku od wyrządzenia szkody, ale nie później niż w ciągu 3 lat". Mój brat odwołując ważny testament w sądzie dokonał fałszerstwa przeciwko dokumentom, ja poniosłam dużą szkodę majątkową, gdyż nie ma testamentu to nie mogę wystąpić o zachowek. Fałszerstwa dokonał w kwietniu 2005 r. czy obecnie mogę wystąpić jeszcze do sądu czy jest już po terminie.
P.T. / 83.27.45.* / 2006-06-08 23:13
W prawie karnym sprawcy nie mają już tak lekko jak pozwani w procesie cywilnym. Tutaj terminy przedawnienia są o wiele dłuższe. Z tego powodu nie musi się Pani przejmować terminami przedawnienia postępowania prywatnoskargowego, bo Pani one nie dotyczą. Oskarżenie prywatne można wnieść do sądu tylko odnośnie kilku przestępstw, a ani fałsz dokumentu, ani fałszywe oświadczenia się do takich przestępstw nie zaliczają. Pani brat i jego świadkowie wyczerpali znamiona przestępstwa z art. 233 kk, które to obejmuje m.in. składanie fałszywych oświadczeń w każdym postępowaniu sądowym. Jest to przestępstwo ścigane przez Policję, której to fakt popełnienia przestępstwa należy zgłosić. Jeśli jednak Policja nie będzie mogła znaleźć dowodów uzasadniających popełnienie przestępstwa to niestety umorzy postępowanie. Można się w takim wypadku odwoływać do prokuratora, a od decyzji tego ostatniego do sądu – na ogół bez rezultatu. Jeśli jednak Policja znajdzie dowody i prokurator wniesie akt oskarżenia, Pani chcąc aktywnie uczestniczyć w procesie karnym jako strona, musi zgłosić w sądzie (po wywołaniu sprawy, jak się sędzia zapyta kim kto jest) powództwo cywilne (tzw. adhezyjne). Stanie się Pani powodem cywilnym i będzie Pani mogła m.in. wnieść apelację czy zgłaszać wnioski dowodowe. W innym przypadku, jako pokrzywdzony, nie będzie Pani stroną. Żeby wytoczyć jednak powództwo cywilne, sąd karny musi uznać, że szkoda pochodzi bezpośrednio z przestępstwa. Jeśli jednak nawet sąd oddali powództwo, ale wyda wyrok skazujący, Pani będzie mogła znowu wnieść skargę do sądu cywilnego, tym razem o wznowienie postępowania. Podstawą tego postępowania jest m.in. fakt, iż wyrok sądu cywilnego został uzyskany za pomocą przestępstwa (art. 403 § 1 pkt 2 kodeksu postępowania cywilnego). Wynikiem takiego postępowania może być, w razie uwzględnienia żądania, wznowienie postępowania już zakończonego prawomocnym wyrokiem. Wszczyna się od nowa proces w sprawie ogłoszenia testamentu. Jak brat coś znowu nie wymyśli, to nastąpi ogłoszenie testamentu i można będzie żądać zachowku. Co do terminów, które musi przestrzegać przy tej procedurze – 5 lat od złożenia fałszywego oświadczenia na zgłoszenie na Policję i 5 lat od uprawomocnienia się wyroku testamentowego na żądanie wznowienia postępowania. Jeśli jednak wspomniana w innym artykule „rażąca niewdzięczność” jest na pewno rażąca, to byłoby najlepszym chyba posunięciem cofnąć darowiznę. Wtedy mamie przypadnie cała nieruchomość. Poza tym, przy zachowku często, mimo zasądzenia, nie można odzyskać pieniędzy. Pozdrawiam!
Zofia / 80.55.74.* / 2006-06-09 19:54
Bardzo Panu dziękuję za obszerne wyjaśnienie i poświęcony mi swój cenny czas. Chciałabym tylko jeszcze dodać od siebie, iż mama jest już umówiona z notariuszem w celu cofnięcia darowizny, lecz całej nieruchomości nie odzyska tylko połowę, bowiem darowała wspólnie z mężem, a mąż już nie żyje i nie ma możliwości decydować za niego. Rodzice byli zgodnym małżeństwem, przeżyli wspólnie przeszło 50 lat, i dziś mama skarży się jemu na swój los przy jego grobie. O wypłatę zachowku mogłabym wystąpić tylko od części po zmarłym ojcu, a środki finansowe brat posiada, gdyż jego status materialny jest wysoki. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za pomoc, obecnie dużo więcej rozumiem.
kasia_sloneczko / 84.40.242.* / 2006-05-30 12:29
I juz naprawde ostatnie pytania-czy osoba dająca darowiznę musi to zaznaczać w swoim zeznaniu podatkowym?I czy ja otrzymując darowizny w przedstawiony niżej sposób
9600 - ojciec córce na cele mieszkaniowe
9600 - matka córce na cele mieszkaniowe
9600 - ojciec córce na dowolny cel
9600 - matka córce na dowolny cel
9600 - babcia I wnuczce na dowolny cel
9600 - babcia II wnuczce na dowolny cel
muszę je gdzieś zgłaszać, zwłaszcza że nie będę umów zawierała za pośrednictwem notariusza?
kasia_sloneczko / 84.40.242.* / 2006-05-30 12:14
Trochę poczytałam inne fora i pojawiło sie więcej wątpliwości.
Jak rozumiem, przy darowiźnie od obojga rodziców na zakup działki budowlanej wolna od podatku kwota będzie wynosić 2 x 9.637 PLN, czyli 19.274 PLN, a od kwoty pozostałej muszę zapłacić podatek-w moim przypadku 53 000-19 274=33 726PLN? Sugeruję sie tu treścią art. 4 ustawy ust.5 ustawy
W jaki sposób obliczam jego wymiar?
Czy osobno od każdej z darowizn po odjęciu kwot wolnych, czyli od 2 x 16 863PLN , czy też od ich sumy ? W pierwszym przypadku zapłaciłbym 2 x 637,55 PLN
czyli 1 275 PLN, w drugim 1743 PLN.
Czy ta darowizna obejmuje też zakup działki -przecież to pierwszy etap budowy domu?
Czy poza tą darowizną na cele mieszkaniowe mogę otrzymać jeszcze od rodziców darowiznę na cele "ogólne" wykorzystując ją jak mi podoba. I czy wtedy jeszcze przysługuje mi zwolnienie od podatku na podstawie art. 9 ustawy oraz czy ta darowizna na cele ogólne może pochodzić od wielu osób?
Odnośnie udokumentowania owych darowizn - czy może być to
przelew z konta jednego z rodziców (nie mają konta wspólnego), czy też muszą to być dwa osobne przelewy ?A może być gotówką z ręki do ręki? W jakiej formie taka darowizna powinna byc sporządzona-notarialnie, umowa pismna?
Czy darowizna w kwocie wolnej od podatku (do 19 274 pln) musi być zgłaszana, albo dokumentowana w jakiś sposób?

Z góry dziękuję za ewentualną pomoc i pozdrawiam.
P.T. / 83.27.3.* / 2006-06-06 18:11
Zasadą jest dokonywanie darowizny tylko przed notariuszem. To on jest płatnikiem tego podatku. Po pierwsze, w Pani przypadku mamy do czynienia z dwoma niezależnymi darowiznami (np. po 26 500 zł) – od każdego z rodziców z osobna. Z tego powodu wyłączona od podatku jest kwota 9.637 zł (od każdej darowizny z osobna). Warunek – darowizna jest na Panią, nie na narzeczonego (to Pani należy do I grupy podatkowej)! Podstawą prawną jest art. 9 ust.1 pkt. Od reszty powinna Pani zapłacić podatek, ale na mocy art. 4 ust. 1 pkt 5 może Pani zadeklarować przeznaczenie tych pieniędzy na budowę domu jednorodzinnego. W takim przypadku zwalnia się kolejne 19.274 zł w Pani przypadku (także po 9.637 zł). To zwolnienie także dotyczy tylko Pani, a nie narzeczonego. Wydaje mi się, że taką deklarację trzeba złożyć bezpośrednio w urzędzie skarbowym, ale być może także notariusze ją przyjmują. Myślę, że zakup działki pod budowę domu jest w swej istocie przeznaczeniem pieniędzy na budowę domu, bo w innym wypadku najpierw trzeba by było kupić działkę za własne pieniądze, a dopiero później zawrzeć umowę darowizny. Nie to jest celem tego zwolnienia, więc jest to raczej wnioskowanie absurdalne. Tak więc w Pani przypadku odejmujemy od 26500 zł kwotę równą 19274 zł, czyli zostaje 7226 zł. To jest Pani podstawa opodatkowania. Podatek od jednej darowizny wyniesie 3 % z 7226 zł, czyli 216 zł i 78 gr. Czyli od obydwu darowizn zapłaci Pani u notariusza w sumie 433 zł i 56 gr. Do tego jeszcze proszę doliczyć wynagrodzenie notariusza. Jeśli się na takie rozwiązanie narzeczony nie zgodzi, to podatek będzie o wiele większy. Pozdrawiam!
kasia_sloneczko / 84.40.242.* / 2006-05-30 10:55
Bardzo prosze o poradę. Moi rodzice chcą dać mi i mojemu narzeczonemu pieniądze na kupno działki budowlanej wartości 53000zł.Pytałam znajomego notariusza (który jest nim całkiem od niedawna)jak w takiej sytuacji wygląda możliwość ominięcia podatku od darowizny.Poradził mi abym nie płaciła tego podatku gdyż Urząd Skarbowy i tak się tym nie zainteresuje, a jeśli się zainteresuje to nie udowodnią mi, że nie zbieraliśmy z narzeczonym pieniędzy na działkę od lat. Poza tym według jego wiedzy rodzice mają prawo dawać swemu dziecku do 1000 zł miesięcznie bez opodatkowania.Czy to prawda,a jeśli nie to jak ominąć ten podatek? Jak obliczyłam w moim przypadku wynosiłby ponad 3000zł to dla mnie b. dużo
P.T. / 83.27.3.* / 2006-06-06 18:10
W razie dokonania darowizny pieniężnej z ominięciem formy aktu notarialnego i obowiązku podatkowego mała jest faktycznie szansa, żeby się urząd skarbowy połapał. Mogą wystąpić problemy, jeśli wprowadzą znowu jakieś ulgi budowlane i trzeba będzie dokumentować swoje źródła zarobków, itp. Może wtedy jakiś nadgorliwy urzędnik znacząc węszyć, skąd Państwo wzięli pieniądze na dom. Darowizna zaś ma, oprócz celu fiskalnego, za zadanie dokumentować celowe przelewy wartości majątkowych. Po to m.in. aby darczyńca mógł udowodnić, że obdarował inną osobę. Po to, aby zmniejszyć swój dochód, po to, aby w razie czego odwołać darowiznę, jakby obdarowany był rażąco niewdzięczny, itp. Biorąc zaś pieniądze „pod stołem”, dla urzędu skarbowego i sądów żadna darowizna tak naprawdę się nie odbyła.
Zofia / 80.55.74.* / 2006-05-29 17:18
Proszę o poradę. Moja matka ma 80 lat, notarialnie wystawiła na córkę pełnomocnictwo do odwołania darowizny uczynionej na rzecz syna. Wartość przedmiotu sporu 50 tys. Chcę wystąpić do sądu z prośbą o zwolnienie od kosztów sądowych, czyja sytuacja materialna musi być brana pod uwagę, matki czy córki. Nadmieniam, iż obydwie wg kryteriów stosowanych i wymaganych mogą być zwolnione z zapłaty. Dziękuję.
& / 85.219.243.* / 2006-05-31 09:55
Powódką jest matka, córka jest tylko pełnomocnikiem.Bierze się pod uwagę sytuację materialną matki.Analogicznie - jeśli ktoś ma pełnomocnika - adwokata, to przeciez nie bierze siępod uwagę sytuacji materialnej adwokata.
Z własnej praktyki wiem, że jeśli chodzi o takie sprawy, Sądy niechętnie zwalniają z kosztów, według teori - walczycz o większe pieniądze, to płać.
Zofia / 80.55.74.* / 2006-05-31 11:42
Dziękuję za poradę i słuszną uwagę,tak myślałam,lecz chciałam się upewnić.
Zofia / 80.55.74.* / 2006-05-29 17:07
Mam pytanie do Pana P.T. Otóż moi rodzice w 2000 r. umową darowizny przekazali na rzecz syna dom i działkę, co wyczerpuje cały spadek. Ojciec nie żyje już kilka lat, a matka chce odwołać uczynioną na rzecz syna darowiznę. W umowie notarialnej jest zapis, że syn ustanawia nieodpłatnie dożywotnią służebność osobistą mieszkania na rzecz rodziców. Nie rozumiem zapisu "strony określiły wartość darowizny na kwotę np. 100 tys., roczną wartość służebności na kwotę 2 tys.". Proszę o poradę co oznacza ta roczna wartość służebności?
P.T. / 83.27.4.* / 2006-06-02 13:21
Art. 913 i 914 w zw. z art. 915 kodeksu cywilnego stanowią możliwość zmiany prawa służebności osobistej na dożywotnia rentę. W takim wypadku wysokość renty stanowi wartość służebności. Prawdopodobnie więc notariusz rozwiązując już w umowie notarialnej przyszłe potencjalne problemy z wyliczeniem wartości tego prawa wpisał za zgodą stron skapitalizowaną wartość służebności – 2000 zł rocznie. Z tego by wynikało, że jeśli by jedna ze stron wystąpiła do sądu o rozwiązanie służebności (co jest bardzo trudne), to zobowiązany (syn) musiałby płacić rentę posiadaczowi służebności władnącej (matce) 1000 zł rocznie. Bardzo to mało, ale sąd powinien na żądanie darczyńcy zwaloryzować wysokość tej wartości, bo nastąpiła istotna zmiana cen na rynku nieruchomości. Chodzi tu o wartość roczną czynszu za wynajem lokalu odpowiadającego lokalowi dotychczasowemu. Może też chodzić o wartość innych obowiązków syna, oprócz służebności. Jeśli syn był zobowiązany do dostarczania rodzicom jedzenia, leków, opału, itp. to może te 2000 zł być równowartością tych obowiązków, które można wypłacać jako rentę, niezależnie od dalszego prawa do zamieszkiwania. Możliwe jest też, że notariusz ustalił wartość prawa służebności dla celów obliczenia podatku od tegoż przy zawieraniu umowy darowizny. W umowach bada się głownie zgodny zamiar stron i cel umowy, a nie suchą treść. Zawsze zostaje też wycieczka do rejenta z zapytaniem o wykładnię aktu. Pozdrawiam!
Zofia / 80.55.74.* / 2006-06-03 11:59
Chciałabym serdecznie Panu podziękować za obszerne wyjaśnienie, obecnie już rozumiem ten zapis, jesteśmy z mamą umówione na wizytę u notariusza w celu odwołania darowizny, więc będziemy negocjować co jest korzystniejsze dla darczyńcy. Pana wyjaśnienia są tak czytelne i przekazane zrozumiałym "językiem", że więcej zrozumiałam niż po lekturze książek poruszających tematykę spadków. Dziękuję.
P.T. / 83.27.3.* / 2006-06-06 13:12
Cieszę się, że mogłem pomóc, zwłaszcza że nie jestem pewien czy powództwo o uznanie za niegodnego zostało by przez sąd uwzględnione. Znamionami zachowań „niegodnych” są oprócz matactwa i ciężkiego przestępstwa wymierzonego przeciwko spadkodawcy, aktywne formy działania wymierzone przeciwko dokumentowi testamentu, mające na celu zysk ponad wolę spadkodawcy. Ukrycie to schowanie testamentu. Zniszczenie to fizyczna dezintegracja. Przerobienie to poczynienie zmian w istniejącym testamencie. Tylko może wchodzić w rachubę podrobienie. Jednak ja, wychowany w duchu nauk karnych, podrobienie rozumiem jako stworzenie dokumentu testamentu (także ustnie), który ma w zamiarze fałszerza symulować ma prawdziwy, prawdziwym nie będąc. Jeśli by świadkowie brata poświadczyli, że ojciec wydał inny ustny testament, wtedy jeszcze można by było, moim zdaniem, przyjąć konstrukcję podrobienia. Ale w tym wypadku brat nie stworzył niczego nowego, chyba że jako nowy testament uważać odwołanie testamentu. Nie wiem jak by to potraktował sąd cywilny. Być może by uznał takie zachowanie za niegodne. W prawie karnym bowiem wykładnia rozszerzająca i analogia na niekorzyść oskarżonego jest niedopuszczalna. Mam nadzieję, że nie namieszałem:) Pozdrowienia!
Zofia / 80.55.74.* / 2006-06-09 20:16
Nie namieszał Pan. Pana wyjaśnienia są bardzo ciekawe i trafne, są to tematy trudne, tymbardziej gdy ktoś styka się z tą tematyką sporadycznie, a nasze prawo jest za bardzo skomplikowane dla ludzi, którzy nie muszą zajmować się nim często. A dla sądów jest bardzo fajna wymówka "nieznajomość prawa szkodzi". I właśnie z tego powodu siedzę ostatnio w kodeksach, komentarzach, orzecznictwie, i "wkuwam" przepisy. Bardzo dziękuję za pomoc.
Redakcja forum / 2006-06-06 18:02 / Administracja forum
Prosimy P.T. o adres pocztowy - wyślemy upominek. (forum@redakcja.pl)
Zofia / 80.55.74.* / 2006-06-07 22:30
Droga Redakcjo! Chciałam Wam bardzo podziękować za dostrzeżenie odpowiedzi Pana P.T. Jest to rzeczywiście skromny człowiek. Sam od siebie dzieli się swoją wiedzą i tym sposobem pomógł wielu zagubionym ludziom. Serdecznie mu dziękuje na tym forum wielu, więc miło, że i Redakcja również to docenia.
P.T. / 83.27.3.* / 2006-06-06 18:26
Dziękuję za wyróżnienie, ale dla mnie nagrodą jest sam fakt, że moja wiedza może komuś pomóc. Pozdrowienia dla Redakcji forum!
Redakcja forum / 2006-06-08 19:50 / Administracja forum
Prosimy P.T. o zrejestrowanie się. Chcielibysmy specjalną rangą wyróżnić Jego pomocą działalność na forum.
starszaSiostra / 212.2.99.* / 2006-05-21 11:47
Witam,
bardzo prosze o podpowiedz w rozwiazaniu nastepujacej sytuacji:
-starsza siostra-ja otrzymuje w darowiznie nieruchomosc-mieszkanie, na ktorym ustanowiona jest sluzebnosc osobista wzgledem mlodszej siostry, bedacej dodatkowo w mojej -starszej siostry-rodzinie zastepczej( ojciec niezyje, matka alkoholiczka), darczynca-matka umiera.
z powodu ukonczenia przez mlodsza siostre nauki w liceum i checi podjecia studiow w miescie starszej siostry odleglym od mieszkania-sprzedaje mieszkanie. kupuje mieszkanie w nowym budownictwie- wspolwlasnosc z siostra po 50 %.siostra od poczatku w jakis sposob wykorzystuje sytuacje-a to \
starszaSiostra / 212.2.99.* / 2006-05-21 12:19
CD
nie jako "placzem" itp wymusza na rodzinie przyzwolenie, zebym to zajela sie przeprowadzka, remontem nowego mieszkania itd, , nie sprzata- skoro ja lubie czystosc jestem pedantka- od listopada udalo mi sie na niej wymusic zeby sprzatala chociaz najmniejsza czesc w mieszkaniu, reszta pozostaje bez zmian,
placi za mieszkanie z dodatku( przy czym kontroluje moje zuzycie wody, kaze mi podpisac ze to ona zaplacila z dodatku czynsz)
ostatecznie w pazdzierniku zadluza mieszkanie i tym samym doprowadza na forum dalszej rodziny ustalenia ze i ja mam sie dokladac do czynszu-wczesniej dzwoni do instytucji i opowiada jak to ona sierota musi placic za mieszkanie a strasza siostra sie nie doklada( a wklad finansowy mojej siostry w wykup mieszkania to w zasadzie 1/2 pomocy cioci, bo nawet jej czesc renty i dodatek do tej pory ja oszczedzalam, nie wspominajac o mojej pracy za granica,moich stypendiach, mojej rencie itd plus odsetki od tych odchodow)zarzadza podzial lodowki, nawet komory w zlewozmywaku; sprowadza kolegow- co sprawia ze nie czuje sie we wlasnym mieszkaniu bezpieczna; proby polubownego zalatwienia sprawy- w zasadzie nie ma-siostra sytuacji zmieniac nie chce, ma jej kto sprzatac, a ceny mieszkan rosna, wiec po co-mimo ze rodzina zaoferowala sie pozyczyc mi kwote x za ktora siostra mialaby kupic mieszkanie -( siostra odmowila zada kwoty 1.5X za "swoje" 50%),
zabiera nadplate za mieszkanie prawdopodobnie dlatego ze pracuje za granica i tym razem sie nie dziele- a przeciez nadplata jest wypracowywana przeze mnie bo na 24 miesiace mieszkania w nowym mieszkaniu , mieszkam jedynie 14 miesiecy-co wiecej praca za granica jest dla mnie smutna koniecznoscia poniewaz nie bede mogla sie pochwalic dypolmem dobrej uczelni,chce sie chociaz w taki sposob zabezpieczyc ( w przeciwienstwie do siostry ktorej dopomoglam w dostaniu sie na dobra uczelnie i szanse na dostanie dobrej pracy)
rece opadaja..
czy w zwiazku z tym moge powolac sie na razaca niewdziecznosc siostry? czy moge zniesc wspolwlasnosc przy jednoczesnym ustaleniu nowego rzeczywistego udzialu we wspolwlasnosci (czy prawnie moj wklad rowniez niematerialny w postaci dbalosci o mieszkanie i kwestie przeprowadzki, remontu, dogladania itd ma wplyw na czesc ulamkowa we wspolwlasnosci?)
do jakiego sadu nalezy sie zwrocic i jaka bedzie wartosc sporu-5% ale od wartosci siostry polowki, czy calosci mieszkania i na podstawie jakiej wartosci? z aktu notarialnego??
dziekuje uprzejmie za odpowiedz, pozdrawiam
P.T. / 83.27.10.* / 2006-05-22 18:23
Na rażącą niewdzięczność można się powołać tylko w przypadku dokonanej umowy darowizny. Nie pisze Pani jak młodsza siostra wzięła pieniądze na swój udział domu (połowę wyłożyła ciocia, ale co z pozostałą połową? – albo uzbierała ze świadczeń społecznych i rodzinnych albo Pani jej darowała). Jeśli Pani jej zasponsorowała choć część jej udziału, to mamy tu do czynienia z darowizną, którą można odwołać z powodu rażącej niewdzięczności. Nawet jeśli tak w istocie jest, to mocno wątpię, czy sąd uzna w Pani wypadku rażącą niewdzięczność. Nie neguję niezbyt fair zachowania się młodszej siostry, ale do odwołania darowizny trzeba czegoś więcej. Rażąca niewdzięczność to przykładowo : przestępstwo przeciwko darczyńcy, ciężkie oszustwo kontrahenta, obiektywnie i ciężko bulwersujące zachowanie wymierzone przeciwko darczyńcy, itd. – chodzi o to ażeby aż „kłuło oczy”, żeby był to niemalże materiał na „Sprawę dla reportera”. Jednakże nie trzeba powoływać się na rażącą niewdzięczność, żeby znieść współwłasność. Jest to nieskrępowane (chyba że Pani umownie wyłączyła na mniej niż 5 lat zniesienie współwłasności) i nieprzedawnialne roszczenie przysługujące każdemu współwłaścicielowi. Jeżeli nie da się podzielić fizycznie domu (w nowym budownictwie to raczej niemożliwe), to sąd orzeknie przyznanie domu na własność Pani lub siostrze (z obowiązkiem spłaty) - w zależności od uznania – np. czy któraś z Pań założyła już rodzinę w tym mieszkaniu, która z Pań ma możliwość spłacić drugą, itd., bądź, w razie gdy nie będzie to nikogo satysfakcjonowało, ani nie będzie sprawiedliwe przyznanie domu jednej z sióstr, sąd zarządzi sprzedaż domu, a kwotę z tego tytułu podzieli po równo. Najpierw oczywiście sąd będzie starał się sprawę załatwić ugodowo. Jeśli Panią satysfakcjonuje przyznanie Pani własności domu z obowiązkiem dopłaty siostrze (np. z pieniędzy pożyczonych przez dalszą rodzinę), to właściwym sądem będzie sąd rejonowy miejsca położenia nieruchomości. W postępowaniu o zniesieniu współwłasności sąd także rozstrzyga wzajemne roszczenia współwłaścicieli z tytułu posiadania rzeczy – a więc dotyczące m.in. nakładów na mieszkanie. Będzie Pani musiała jednak wszystkie wydatki na remont czy przeprowadzkę udokumentować. Pani siostra za to będzie starała się udowodnić, że to ona płaciła czynsz. To samo dotyczyć będzie innych wydatków na dom, gdyż normalnie współwłaściciele powinni się dokładać na dom w częściach odpowiadających ich udziałom – czyli w Pani sytuacji – po połowie. Każde odstępstwo od tego, czyli każda zamówiona konieczna usługa (np.hydraulik) czy materiały remontowe niezapłacone przez Panie po połowie, powinny być wyrównane. To trochę przypomina postępowanie rozwodowe, tyle tylko, że tu wspólny jest dom i wspólne wydatki na dom, a nie sprzęt wniesiony, więc jeśli sobie Pani kupiła mikrofalówkę, to należy ona tylko do Pani. Dla sądu niestety cała prawda leży na ogół w dokumentach i fakturach zapłaty, chyba ze siostra nie będzie negowała, że coś Pani kupiła za własne pieniądze. Po ustaleniu tych wszystkich niejasności sąd wylicza, jaka się dopłata eksmitowanemu należy – w wypadku gdy eksmitowany mniej się dokładał na dom, to dopłata będzie mniejsza niż 50% wartości domu, a gdy eksmitowany się więcej dokładał, to będzie większa niż 50%. Można tez nie poruszać tematu wzajemnych roszczeń, wtedy sąd przyznaje dom jednemu ze współwłaścicieli, a dopłata wynosi 50%. Koszta sądowe to opłaty i wydatki. Opłata sądowa przy wniesieniu wniosku o zniesienie współwłasności wynosi zawsze 1000 złotych, chyba żeby Panie ustaliły zgodny plan podziału współwłasności – wtedy 300 zł. Oprócz opłaty sądowej dochodzą też do kosztów procesu wydatki, których nie da się zliczyć przed postępowaniem (koszty przyjazdu świadków, wycena, itp.). Zasadą jest, że za wydatki zapłaci Pani, jako wnioskodawca, a czasem tymczasowo Skarb Państwa, a w orzeczeniu kończącym sprawę sąd może orzec obowiązek zwrotu Pani części kosztów przez siostrę. Wartość mieszkania się przyda dla celów obliczenia wartości dopłaty. Ustalić ją może uczestnik postępowania, a gdy budzi ta cena wątpliwości, sąd wyznaczy biegłego rzeczoznawcę majątkowego. Usługa tego ostatniego to wydatek od 400 zł do 1500 zł, rzadko zdarza się więcej. Tak więc sprawa sądowa to moim zdaniem ostateczność (bo siostra to jednak rodzina), a gdyby Pani się jednak na nią zdecydowała, to choć na pewno by Pani zyskała w porównaniu do żądania siostry (wspomniane 1,5 x udziału), ale oznaczać to będzie długie postępowanie, czasem kilkuletnie, i prawdopodobnie szereg kłótni i przykrości. Pozdrawiam!
E.S. / 217.99.92.* / 2006-05-19 10:07
WITAM!BARDZO PROSZĘ O INFORMACJE, NA JAKIE KWOTY MAM SIĘ PRZYGOTOWAĆ, OTRZYMUJĄC DAROWIZNĘ W POSTACI DZIAŁKI 20 AROWEJ, OD BABCI DLA WNUCZKI.BARDZO PROSZĘ O PRAWDOPODOBNĄ KWOTĘ OPŁAT NOTARIALNYCH I PODATKU. DZIĘKUJĘ BARDZO!
P.T. / 83.27.16.* / 2006-05-20 23:53
To zależy od wartości działki. Jej powierzchnia wiele mi nie mówi, bo kolosalna jest różnica cenowa między działką w centrum wielkiego miasta, a działką w wygwizdowie wielkim. Najważniejsza jest lokalizacja. Proszę o więcej informacji.
Allina / 83.5.184.* / 2006-05-16 22:39
Witam, po smierci ojca dom jest w 5/8 wlasnoscia mamy oraz po 1/8 trojga rodzeństwa. Nie mam innego mieszkania, chce wykupic udzialy mojego rodzenstwa, brat zada wiekszej kwoty niz wynika z realnej wartosci domu. Czy mozna sadownie, z poparciem mamy i siostry, ktore popieraja takie rozwiazanie , abym to ja przejela udzialy i docelowo zostala w domu z mama, wyegzekwowac aby brata przyjecie kwoty, ktora wynika z wartosci jego udzialu wycenionego przy nabyciu spadku?
Brat ma duze mieszkanie, siostra kupila swoje nowe, a mama chce zostac ze mna. Brat probuje zablokowac wole mamy i nasza. Jak przeprowadzic dzial spadku? Czy brat moze zadac wygorowanej kwoty, wiekszej niz wartosci jego udzialu w spadku? Czy na rozprawie o dzial spadku mozna zlozyc wniosek o sposob podzialu i zagospodarowania domu, czy sad moze okreslic, ze skoro brat ma zabezpieczone potrzeby mieszkaniowe, a mama zyczy sobie mieszkac ze mna, siostra sie przychyla, to sad wyda jednoznaczny wyrok ograniczajacy samowole brata?

Bardzo prsze o podpowiedz jak majac wiekszosc udzialow w domu doprowadzic skutecznie do przejecia udzialow brata.
P.T. / 83.27.16.* / 2006-05-20 23:49
Może Pani złożyć wniosek o dział spadku czy o zniesienie współwłasności (to zależy od pewnych czynników, których nie znam w tej sprawie), obydwa postępowania są bardzo do siebie zbliżone. We wniosku może Pani zażądać przyznania sobie nieruchomości z obowiązkiem spłaty pozostałych współwłaścicieli. Skoro mama i siostra nie będą oponować to wątpię, żeby sąd się sprzeciwiał takiemu rozwiązaniu, szczególnie że do wyboru zostanie : często niemożliwy dla nieruchomości podział naturalny albo sprzedaż osobie trzeciej. Z ostatnich dwóch nie będzie zadowolony żaden z uczestników, stąd przyznanie Pani domu z obowiązkiem spłaty powinno się udać bez problemu. Owszem, brat może żądać podziału domu, ale jest to często skazane na porażkę, jeśli chodzi o nieruchomości. Sąd bowiem, nie może się na podział zgodzić, jeśli podział byłby sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem rzeczy albo że pociągałby za sobą istotną zmianę rzeczy lub znaczne zmniejszenie jej wartości. Nie widziałem dziennika budowy Pani domu, ale w praktyce niezmiernie rzadko się zdarza, żeby sąd zarządził podział fizyczny domu. Z innej beczki, nie wiem jak się Pani umówiła z siostrą i mamą co do spłaty. Jeśli chcą się zrzec zupełnie dopłat z Pani strony, to sąd może na to nie zezwolić, z powodu uznania, że taka strata swoich udziałów przez te osoby narusza rażąco ich interesy (nie wiem jak się Panie umówiły).Może w takim wypadku też uzależnić wydanie zadawalającej Panią decyzji od ustanowienia służebności osobistej na rzecz Pani mamy, polegającej na dożywotnim prawie zamieszkiwania w Pani domku. To wszystko nie dotyczy Pani, jeśli spłaci Pani przynajmniej dużą cześć udziału mamy i siostry. Pozdrawiam!
kate / 83.27.133.* / 2006-05-13 17:18
Witam,
mam pytanie dotyczące dziedziczenia-...czy należy mi się cokolwiek po rodzicach mojego zmarłego męża. Był jedynakiem i nie mieliśmy dzieci. Przed ślubem podpisaliśmy intercyzę, a po jego śmierci ja odrzuciłam spadek i jego rodzice również. Czy mam prawo do spadku po jego rodzicach?
Z góry dziękuję za odpowiedź!

Dodam, że jestem pod wrażeniem niniejszej strony i udzileanych odpowiedzi przez P.T.
Pozdrawiam serdecznie
P.T. / 83.27.11.* / 2006-05-13 20:03
Muszę Panią zmartwić, ale z wyczerpujących informacji podanych przez Panią wynika, że nie jest Pani uprawniona do spadku po teściach. Po śmierci jednego z teściów dziedziczył będzie drugi teść. Mąż nie dożył śmierci swoich rodziców, więc jego udział powinien przypaść Państwa dzieciom, których niestety Państwo nie macie. Po drugim zaś teściu dziedziczyć będzie jego rodzeństwo, a jeśli takiego nie ma - dzieci rodzeństwa teścia, a jeśli i tych brak - gmina. Stąd jedyną możliwością spadkobrania przez Panią są rozrządzenia testamentowe teściów. Oczywiście założyłem, że teściowie nie mają już żyjących rodziców. Pozdrawiam!
aja / 2006-05-14 12:33
Mam pytanie zmarła moja babcia która przepisała mieszkanie własnościowe wnuczce a mojej kuzynce.moja kuzynka nie chce tego mieszkania i chce przepisać te mieszkanie na mnie.Mieszkanie jest wartości 250 tyś jakie koszty ponosiłam bym podatkow i notarialne.a do tego jest moj ojciec jego dwóch braci i siostra którzy zrzekają sie tego mieszkania.
P.T. / 83.27.21.* / 2006-05-16 18:16
Najpierw trzeba policzyć podatek od darowizny. Wyniesie on, bagatela, 47.786 zł i 30 gr. Następnie wyliczając wynagrodzenie notariusza, należy mieć na uwadze, że rozporządzenie w tym zakresie stanowi tylko o maksymalnej taksie, o którą można się targować, a poza tym notariusz dla swojej konkurencyjności może sam obniżyć. W najgorszym wypadku pobierze on 1960 zł. Do tego dochodzą jeszcze opłaty sądowe za zmianę wpisu do księgi wieczystej (200 zł), a nawet za założenie księgi wieczystej (60 zł), jeżeli mieszkanko jeszcze jej nie ma. Jeszcze za odpis 6 zł i wychodzi nam pokaźna sumka. Zawsze jednak można mieszkanko sprzedać i wtedy zapłaci się 2% z tytułu podatku od czynności cywilnoprawnych. Nie może Pani skorzystać z ulgi mieszkaniowej przewidzianej w ustawie o podatku od spadków i darowizn, gdyż dla kuzynki należy Pani do 3 grupy podatkowej. Pozdrawiam!
P.T. / 83.27.11.* / 2006-05-13 20:10
na początku założyłem, że teściowie nie mają rodzeństwa, ani siostrzeńców czy bratanków, ale jesli to Pania interesuje, a wymienione osoby żyją, to już po śmierci pierwszego teścia, także rodzeństwo spadkodawcy (bądź dzieci rodzeństwa, gdy rodzeństwo już nie żyje), będzie uprawnione do spadku ( z zastrzeżeniem że teść-małżonek dostanie co najmniej połowę udziału).
Joasia / 83.26.215.* / 2006-05-12 22:20
Witam,
Proszę o odpowiedz na następujące problem:

Około 3 miesięcy temu przyjaciel otrzymał działkę od rodziców - planował wybudować tam dom.
U notariusza dokonano wszystkich obowiązkowych czynności - umowa darowizny w formie aktu notarialnego itd.
Jednak w tym miesiącu zmienił zdanie co do budowy domu na tej działce i jest w trakcie zakupu szeregowca w stanie surowym (bierze na ten cel kredyt na zakup domu i dokończenie budowy).
Stwierdził jednak, że sprzeda podarowaną mu działkę, by wykończyć budowe domu ze środków ze sprzedaży.
Są już chętni na zakup gruntu.

Czy sprzedając tę działkę musi zapłacić podatek? jeśli wycenia działkę na ok 60 tys zł jaka to będzie kwota podatku?
czy jest jakieś wyjście by tego podatku nie płacić?
Bardzo dziękuję za szybką odpowedź.
P.T. / 83.27.6.* / 2006-05-13 01:32
Pani przyjaciel może skorzystać z odliczenia podatkowego przewidzianego w art. 21 ust.1 pkt 32 lit d ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, stanowiącego, że wolne od podatku są przychody uzyskane ze sprzedaży nieruchomości, jeżeli jej nabycie nastąpiło w drodze spadku lub darowizny. Jest to konsekwencja zapobiegania podwójnemu opodatkowaniu. Nie znam podstawy prawnej, żeby taki przychód trzeba było w ogóle zgłaszać w urzędzie skarbowym, ale oczywiście dla pewności można się w tym urzędzie zapytać o to. Pozdrawiam!
Joasia / 83.26.137.* / 2006-05-13 18:10
dziękuję za pomocną odpowiedz
pozdrawiam serdecznie
M.I / 83.14.57.* / 2006-05-02 20:32
Moja Ciocia (bezdzietna wdowa -siostra majej mamy) chce mi darować mieszkanie które jest warte 35.270 zł. Kupiłe je za 5290 zł (zastosowano bonifikatę w kwocie 29.980zł). Do której grupy spadkowej należę i jaki podatek miałbym zapłacić od darowizny? Nadmieniam że jestem zameldowany od 2002 roku i mieszkamy wspólnie z Ciocią. Czy mogę liczyć na odpowiedź
P.T. / 83.27.29.* / 2006-05-04 11:17
Należy Pan do II grupy spadkowej, bo jest Pan zstępnym rodzeństwa darczyńcy. Najpierw powinien Pan sobie odliczyć 7.276 zł. Zostanie Panu więc 27.994 zł. Pana podatek wynosi 1.644 zł 50 gr + 12% od nadwyżki ponad 20.556 zł (czyli 7438 zł). W sumie więc trzeba dodać 1644 zł 50 gr i 12% z 7437 zł.
M.I. / 83.14.57.* / 2006-05-08 20:15
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Z poważaniem Mirek.
Linda / 213.199.196.* / 2006-04-29 19:13
Darowiznę można odwołać, powołując sie na rażącą niewdzięcznośc obdarowanego.A czy można odwołać nieodpłatne zniesienie współwłasności?Na co sie powołując?Na jakieś wady oświadczenia woli, czy analogicznie jak w przypadku darowizny?
Pozdrawiam
P.T. / 83.27.29.* / 2006-05-04 10:53
Nieodpłatne zniesienie współwłasności jest przeniesieniem swojego udziału na inną osobę pod tytułem darmym. Moim zdaniem wchodzi w zakres pojęciowy umowy darowizny („bezpłatne świadczenie kosztem swojego majątku na rzecz obdarowanego”). Art. 889 pkt 1 kodeksu cywilnego stanowi, że nie stanowi darowizny darmowe przysporzenie wynikające z umowy uregulowanej innymi przepisami kodeksu. Zniesienie współwłasności jest regulowane kodeksem cywilnym, ale kodeks nie reguluje umownego sposobu zniesienia współwłasności. Dlatego uważam, że umowne nieodpłatne zniesienie współwłasności jest darowizną, i jako takie, może być odwołane z powodu rażącej niewdzięczności. Można się także powoływać na wady oświadczenia woli, ale udowodnienie zaistnienia wady i związku przyczynowego między wadą a zawarciem czynności prawnej jest niesamowicie trudne. To wszystko przy założeniu, że zniesienie współwłasności nastąpiło przed notariuszem, bo jeśli było to sądowe zniesienie współwłasności to prawomocny wyrok jest już praktycznie nie do wzruszenia. Pozdrawiam!
stanisława / 81.190.37.* / 2006-05-14 22:42
czy można sprzedać mieszkanie wraz z darczyńcą
P.T. / 83.27.23.* / 2006-05-15 22:24
Można, tylko trudności mogą wystąpić z powodu braku popytu na takie nieruchomości.
Linda / 213.199.196.* / 2006-05-04 11:28
Bardzo dziękuję za odpowiedź.Już złożyłam do sądu pozew o odwołanie darowizny, rażąca niewdzięcznośc również nastąpiła.Dostałam z sądu wezwanie do usunięcia braków - przedstawienie wartości przedmiotu sporu.Sąd chce na pewno wyliczyć opłatę od pozwu.Ja wyliczyłam sobie sama - wartość nieruchomości razy 5% - teraz chyba tak się oblicza koszty sądowe.Suma wyszła niemała.Napisałam wniosek o zwolnienie z kosztów, ale nie wiem, jak sąd się do tego wniosku przychyli.Jeśli przyjdzie mi płacić kilka tys. zł, to musze mieć pewność, że akt notarialny, o którym wyżej pisałam,sąd potraktuje jako darowiznę.
A może Pan, Pani ( ???) wie co będzie w teoretycnej sytuacji - wpłacam kilka tys zł, a potem sąd stwierdza, że nie była to darowizna i odrzuca pozew ?Czy wtedy tracę pieniądze?
P.T. / 83.27.23.* / 2006-05-06 10:43
Wartość przedmiotu sporu podaje się po pierwsze po to, by sąd mógł określić swoją właściwość. Jeżeli wartość przedmiotu sporu (wartość części Pani byłego udziału w nieruchomości) będzie większa niż 75 000 zł to zajmie się sprawą sąd okręgowy. Oprócz tego wartość przedmiotu sporu jest podstawą do obliczenia opłaty sądowej. Jest to faktycznie 5 %, ale z tego co mi się wydaje, to nie wartości nieruchomości, tylko wartości udziału, który chce Pani znowu objąć. W przypadku przegranego procesu wszystkie pieniądze Pani straci, dlatego proponował bym jednak udanie się do jakiegoś dobrego adwokata, żeby się Pani z nim skonsultowała. Odwołanie darowizny z powodu rażącej darowizny to bardzo ciężkie do udowodnienie żądanie. Ponadto nie znam wszystkich okoliczności sprawy i może się okazać, że Pani nie ma szans wygrać tego procesu, a ja Pani nie mogę ostrzec. Zwolnienia od kosztów sądowych też łatwo nie jest uzyskać. Stąd przypomnę, że udzielam tu tylko grzecznościowych porad, więc gdy sprawa ma mieć finał w sądzie, to radziłbym poradę u zawodowego prawnika. Pozdrawiam!
Linda / 213.199.196.* / 2006-05-06 21:54
Bardzo dziękuję za odpowiedź.Wiem,że chodzi o wartość udziału, tak też sobie wyliczyłam opłatę.Czytałam Pana wypowiedzi i nie wierzę, że nie jest Pan prawnikiem. Z drugiej strony spotkałam się z " zawodowymi " prawnikami, których wiedza pozostawała wiele do życzenia.Szkoda, że Trybunał odrzucił możliwość tego, aby każdy prawnik miał szansę zostać adwokatem.Adwokatura bardzo się broni przed tym, aby dopuścić więksżą ilośc ludzi do zawodu . Może zdają sobie sprawę z tego, że konkurencja zniszczy tych przedstawicieli palestry, którzy są adwokatami dzięki koneksjom rodzinnym, a ich wiedza jest byle jaka.
Pan naprawdę nie pracuje w zawodzie ? Z taką wiedzą ?
Ja w każdym razie zdecydowana jestem walczyć o odzyskanie domu, nawet jeśli bym miała stracić pieniądze.I tak straciłam dużo więcej.Oczywiście jeszcze kogoś się poradzę.
Jeszcze raz dziękuję.
P.T. / 83.27.40.* / 2006-05-07 11:15
Dziękuję za słowa uznania. W czerwcu mam egzamin na aplikację sądową, mogę więc na takich forum sprawdzić się i komuś może pomóc. Całe studia się kształciłem w prawie karnym, a moja przygoda z innymi gałęziami prawa jest świeża i stąd ożywcza. Jeśli by adwokaci chcieli zamknąć drogę do zawodu tylko przed absolwentami prawa bez żadnej aplikacji, to jeszcze bym to zrozumiał. Prawda jednak jest taka, że aplikant sędziowski jest o wiele bardziej przygotowany do zawodu radcy prawnego niż aplikant radcowski. Jest to pewien paradoks, i nie ja go wymyśliłem. Stąd tłumaczenie, że dentysta nie będzie dobrym chirurgiem, jest chybione. Program wszystkich aplikacji jest dość podobny, a wiedza i umiejętność prawidłowej wykładni i tak zależy tylko od nas, a nie od rodzaju aplikacji. Nie można dopuścić, żeby człowiek z uprawnieniami sędziowskimi sprzedawał bilety w kasie kina (przypadek prawdziwy…), bo choć żadna praca nie hańbi, to trochę żal lat trudu i potencjału. Stąd nie rozumiem racji zamykania drogi do zawodów pełnomocniczych przed prokuratorami i sędziami. Jestem trochę zrażony do Palestry, stąd obecnie zdobywam uprawnienia do innego jeszcze zawodu (średnio z prawem związanego), i jeśli nawet zamkną mi drogę do zawodu, to zawsze zostaje działalność pro bono i możność patrzenia w oczy sąsiadom, nie pokazującym palcem na jednego z tych, którzy zepsuli Polskę. Mówię o przyszłości całkiem realnej, bo prawo jest dobre, nie trzeba go co chwilę nowelizować, to praktyka i znajomość tegoż prawa jest ułomna – tędy droga sanacji. Na co nawet najlepsze prawo, skoro nikt nie będzie się potrafił nim posługiwać? Otworzenie drogi do zawodu nikomu nie zaszkodzi, a tylko ranga zawodu i konkurencja się podniesie, a z tego tylko dobre rzeczy mogą wypłynąć.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo szczęścia na drodze sądowej. Ostrzegę tylko, że od niedawna w naszym procesie cywilnym trzeba polegać na sobie, bo sędzia cywilny jest tylko arbitrem. Ustawodawca wychodzi z założenia, że tylko ci obywatele, którzy się przykładają do procesu, mają szanse skorzystać z pomocy państwowej przy egzekwowaniu sowich uprawnień. Stąd radzę pilnować swoich spraw i składać wszelkie wnioski i dowody, bez pomijania niczego co się może przydać i bez czekania na inicjatywę śledczą sądu, bo ta raczej nie nastąpi.
danuta12 / 83.12.98.* / 2008-05-27 16:59
Zdumiewające są Pana twierdzenia dotyczące tego, iż aplikant sędziowski jest lepiej przygotowany do wykonywania zawodu rady prawnego niż aplikant radcowki, szczególnie w świetle tego, iż Pan - przynajmniej w momencie pisania listu - nie był jeszcze aplikanten sędziowskim.Skąd więc Pan tę wiedzę czerpie?
Na marginesie jedynie dadam, iż Pana przemyślenia są najwyraźniej niespójne, gdyż sam Pan twierdzi, iż wiedza i umiejętności i tak zależy od tylko od nas, anie od rodzaju aplikacji.
Życzę Panu, aby rego rodzaju brak konsekwencji nie zdarzał się Panu w treści uzasadnień do wydanych przez Pana orzeczeń sądowych.
Radca prawny
Linda / 213.199.196.* / 2006-05-09 08:46
Życzę pomyślnego zdania egzaminu zarówno wstępnego, jak i końcowego.Zyczę również, aby Pan wytrwał w swoich postanowieniach i nie uległ wpływom środowiska, w które Pan wkracza.
Obecnie życie mi się tak ułożyło, że poznaję wszystkie dziedziny prawa, a w sądzie jestem częstym gościem.I w karnym,cywilnym, rodzinnym, ostatnio nawet w administracyjnym.I coraz bardziej przekonuję się w słuszności stwierdzenia, że TO JEST SĄD, A NIE SPRAWIEDLIWOŚĆ.Chciałabym w prszyszłości dzięki takim ludziom jak Pan zmienić na ten temat zdanie.
Jeszcze wracając do pytania, z którym sie zwróciłam na tym forum.Do mojej sprawy sądowej.Myślę,że rażącą niewdzięcznośc zdołam udowodnić.Tutaj chodzi o wyrzucenie z domu, udziału w którym się wyzbyłam.Mam na to świadków, zdjęcia .Bardziej się obawiam tego, czy sąd faktycznie akt notarialny znoszący współwłasność uzna za darowiznę.Pan podszedł do sprawy ostrożnie.Skoro Pan obecnie się przygotowuje do egzaminu, może mi Pan podpowie, gdzie mogę znaleźć odpowiedź na moje pytanie?Może są jakieś orzecznictwa ?
Może zwrócić się z pytaniem do teoretyka prawa ?
Napisał Pan, żeby poradzić się dobrego adwokata.Jednak "dobry " jest pojęciem względnym.
Pozdrawiam.
P.T. / 83.27.4.* / 2006-05-10 10:16
Dziękuję raz jeszcze za słowa otuchy. Co do Pani pytania to niestety nie mogę znaleźć wyczerpującej odpowiedzi w doktrynie. Darowizna polega na zobowiązaniu się jednej ze stron do nieodpłatnego i niewzajemnego świadczenia na rzecz drugiej ze stron. Nieodpłatne zniesienie współwłasności polega właśnie na nieodpłatnym i niewzajemnym świadczeniu jednej ze stron (w postaci przeniesienia swojego udziału) na drugą ze stron. Czyli, w zasadzie, konstrukcję te dwie umowy mają taką samą, stąd moim zdaniem można nieodpłatne zniesienie współwłasności zaliczyć jako de facto darowiznę. Jedynym warunkiem formalnym darowizny jest wymagana forma aktu notarialnego, a i tu nie została ta forma ominięta. Dla poparcia tych tez proszę zwrócić uwagę, że od niedawna w ustawie o podatku od spadków i darowizn opodatkowane jest także nieodpłatne zniesienie darowizny, sugerując tym samym podobieństwo tych dwóch umów. Ustawa ta jednak pokazuje tym samym, że nieodpłatne zniesienie współwłasności nie jest czystą darowizną, bo zostaje wymienione obok darowizny. Z drugiej jednak strony opodatkowanie nieodpłatnego zniesienia jest identyczne jak darowizny. Jeśli by Pani w przeszłości chciała podarować swój udział drugiemu współwłaścicielowi to musiała by Pani dokonać tej czynności właśnie w formie nieodpłatnego zniesienia współwłasności. Dlatego uważam, że nieodpłatne zniesienie współwłasności jako specyficzna odmiana darowizny, jest możliwe do odwołania z powodu rażącej niewdzięczności. Przechodząc teraz do znamienia niewdzięczności chciałbym tylko ostrzec, że takie klauzule są w praktyce sądów wykorzystywane dość rygorystycznie wąsko. Przez niewdzięczność przyjmuje się umyślne naruszenie podstawowych obowiązków wobec darczyńcy. Zachodzi tylko pytanie, czy obdarowany miał względem Pani jakiekolwiek obowiązki. Nie pisze nic Pani o umowie dożywocia czy służebności mieszkania, więc być może zamieszkiwała Pani w owym domu bez podstawy prawnej. W takim wypadku właściciel ma prawo do eksmisji. Jednakże, mimo iż sądy zezwalają na eksmisje najemców (nawet ciężarnych!) to jednak tu rozchodzi się o znamię niewystępujące w umowie najmu – o wdzięczność. Tak więc za rażącą niewdzięczność należy uważać wszelkie zachowania, nawet nie mające nic wspólnego z domem czy umową zniesienia współwłasności, które w świetle zasad wzajemnego poszanowania i pomocy międzyludzkiej są uważane za niemoralne, i to w stopniu rażącym, który niewątpliwie zachodzi gdy obdarowany miał możliwość zachowania się zgodnego z zasadami chrześcijańskimi, a tylko z błahych powodów tak się nie zachował. Eksmisja Pani była zaś zależna tylko od woli obdarowanego i wykazał on nią swoją rażąco złą wolę wobec Pani, co karalne nie jest (nie mówię o samej eksmisji na bruk), ale w świetle stosunków cywilnoprawnych jest rażąco niepoprawne. Stąd uważam, że akurat w przypadku eksmisji (i to chyba w Pani wypadku nagłej i skandalicznej [świadkowie, zdjęcia]) została Pani potraktowana rażąco niewdzięcznie za swoje samarytańskie zachowanie w postaci obdarowania drugiej osoby. Myślę, że ma Pani duże szanse wygrania ewentualnego procesu, ja zaś podchodzę do sprawy ostrożnie, gdyż jestem nieopierzonym prawnikiem i nie mam doświadczenia w sprawach cywilnych, stąd nie chcę mieć wyrzutów sumienia za przegrany przez moje rady proces. Na koniec tylko dodam, z innej beczki, że w przypadku skutecznego odwołania darowizny przejdzie na Panią znowu własność udziału we współwłasności, co jest zaliczane jako dochód i jako takie opodatkowane jest 10% podatkiem, chyba że Pani nie sprzeda swojego udziału w ciągu 5 lat od skutecznego odwołania. Jest to dla Pani dość istotne, gdyż w razie odzyskania udziału, podejrzewam, że będzie Pani prawdopodobnie chciała znieść znowu współwłasność i swój udział sprzedać. Życzę pomyślnych wiatrów pozdrawiam serdecznie!
Linda / 213.199.196.* / 2006-05-11 13:14
Powołując się na rażącą niewdzięczność mam zamiar powołać się na nast. stan faktyczny.Całe życie ciężko pracowałam, wybudowałam dom dla mojej rodziny.Był on naszą współwłasnością w częściach równych.Mąż miał pretensje do mnie o to, że mam zbyt materialne podejście do życia,że liczą się dla mnie tylko pieniądze.Żeby udowodnić, że tak nie jest, wyzbyłam się swojego udziału we współwłasności naszego domu na rzecz męża.Liczyłam na to, że nic się między nami nie zmieni, a niech on pocieszy się aktem notarialnym.Miałam jeszcze mieszkanie, które było moją odrębną własnością.Mieszkanie to sprzedałam, a za uzyskane pieniądze kupiłam komercyjną nieruchomość. Nieruchomość tę również owym nieszczęsnym aktem podarowałam mężowi.Chciałam tam prowadzić firmę.Niestety, jak to bywa w bajkach, po podpisaniu aktu notarialnego stałam sie persona non grata..Reszty może Pan się domyślić.Moje miejsce u boku mężą zajęła inna osoba.Zamieszkałam sobie w najmniejszym pokoiku, aby mu nie wadzić., liczyłam na to, że jakoś to wszystko się ułoży.I tak sobie mieszkałam aż do pewnego styczniowego, mroźnego dnia - wtedy były pamiętne mrozy, aż pewnego dnia nie mogłam swoim kluczem otworzyć drzwi do domu.Okazało się, że zamki są wymienione.Chciałem skorzystać z prawa samopomocy, zaczęłam przy pomocy świadków włamywać się do domu.Mąż zadzwonił na policję.Zostałam pouczona przez policjanta, że dom jest własnością męża, że zameldowanie o niczym nie świadczy, że jest tylko czynnością administracyjną.Nie jest ważne również to, że jestem ciągle żoną,nie jest ważne że w tym domu mieszka nasze wspólne małoletnie dziecko.Jednym słowem nie mam prawa tam mieszkać, nie mam prawa nawet wejść do pokoju, który zajmowałam po swoje rzeczy.Cały miesiąc luty starałam się wejsć do domu, dom był ciągle zamknięty, a dzielnicowy dał mi do zrozumienia,żebym dała spokój, bo prawo jest po stronie męża.W marcu mąż wystawił mi moje rzeczy na taras przed domem.Sporządził remanent moich rzeczy, pakował moje rzeczy w obecności świadków.Naprawdę nie była to dla mnie komfortowa sytuacja wiedząć, że ktoś grzebał w moich rzeczach osobistych.Złożyłam doniesienie do prokuratury o utrudnianie zamieszkiwania, o naruszenie mojego małego miru domowego, którym był mój pokoik.Byłam naprawdę upokorzona, upodlona, poniżona przez takie traktowanie.Do dzisiejszego dnia nic w tej sprawie się nie dzieje.W kwietniu złożyłam dwa pozwy do sądu cywilnego - o przywr ócenie posiadania i o odwołanie darowizny.
Mąż złożył do urzędu wniosek o wymeldowanie mnie decyzją administracyjną.Tam przesłanką wymeldowania jest jedynie fakt zamieszkiwania.Wczoraj dostałam decyzję o wymeldowaniu mnie, bo tam nie mieszkałam od dwóch lat.Tak naprawdę nie mieszkałam od końca stycznia, kiedy to mąż wymienił zamki w drzwiach.Ale to zdaniem urżedniczek nie było istotne , uznały że opuszczenie domu było dobrowolne,wystarczyły zeznania usłużnych sąsiadek, że nie mieszkam, że przebywałam w domu sporadycznie. Może Pan wie, jaka jest wykładnia słowa '' sporadycznie ".Jeszcze w uzasadnieniu było takie zdanie, że ja nie mieszkałam, tylko pozorowałam zamieszkiwanie.Kiedy dostałam tą decyzję, dosłownie ręce mi opadły.
Rozpisałam się jak nigdy.Kiedy czytałam Pana wypowiedzi, dziwiłam się, że komuś się chce pisać takie elaboraty, a tu ja sama się wykazałam ....
Tak że jeśli ma Pan napisać książkę o tym, jak ludzie stają się bezdomnymi, to polecam swoją historię.
P.T. / 83.27.1.* / 2006-05-12 01:41
Cóż, podejrzewałem co się stało po ostatniej Pani wypowiedzi, ale i tak włos na głowie staje, gdy się czyta jak podły może być człowiek dla drugiego człowieka. Na wstępie chciałem napisać, że nie jestem specem w dziedzinie prawa rodzinnego, ale mam jednak jakieś o tym dziale pojęcie. Pisze Pani, że dom był współwłasnością w częściach równych, więc mniemam, że było to efektem jakiejś umowy majątkowej, prawdopodobnie rozdzielności majątkowej. Normalnie bowiem, majątek nabyty w czasie małżeństwa, co do zasady, jest współwłasnością łączną, której nie da się znieść w czasie trwania małżeństwa. Zakładając nawet intercyzę, jeśli udział we współwłasności należał do osobistego majątku męża, a drugi udział Pani mu darowała, to mimo iż formalnie nieruchomość stała się własnością męża, to jednak w prawie rodzinnym są przewidziane tzw. obowiązki małżeńskie, które nie są tylko pustym zapisem. Małżonkowie zaś są obowiązani do wspólnej pomocy (art. 23 kodeksu rodzinnego). „Obowiązek małżonków wzajemnej pomocy może w konkretnych okolicznościach stanowić podstawę do udzielenia małżonkowi ochrony prawnej przez nakazanie umożliwienia mu korzystania z lokalu mieszkalnego, stanowiącego majątek osobisty współmałżonka” (cyt. z pewnego orzeczenia). Ponadto obowiązuje art. 29[1] kodeksu rodzinnego, który stanowi że „jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny”. Ma Pani dzieci, stąd potrzeby rodziny byłyby na pewno bardziej zaspokajane gdyby Pani tam zamieszkiwała. Pani może to uprawnienie sobie załatwić „na piśmie” dzięki powództwu cywilnemu z art. 189 kpc, będzie to specyficzny tytuł prawny do lokalu. Nie jest to niestety tytuł egzekucyjny, więc może w razie oportunizmu męża stanowić tylko podstawę domagania się w przyszłości odszkodowania za pozbawienie możliwości korzystania ze swojej rzeczy. Nie można winić w zasadzie Policjantów, gdyż naruszenie miru domowego nie polega na niewpuszczeniu do domu. Jest to przestępstwo z działania, nie z zaniechania. Podobnie urzędniczki, tylko poinformowały o dokonanej formalności w postaci wymeldowania. Cóż, wydaje mi się, że musiałaby mieć Pani ogromnego pecha, jeśli sąd nie uznał by Pani roszczenia o odwołanie darowizny za zasadne. Gdyby już Pani odzyskała nieruchomości, to najlepszym wyjściem by było wystąpienie do sądu rozwód, a chociaż o separację. W wyroku rozwodowym sąd ma obowiązek umieścić rozstrzygnięcie o wyłącznej winie rozkładu pożycia, która ewidentnie leży po męża stronie. Wina rozkładu pożycia pozostaje w związku z naruszeniem obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa, i to zarówno tych, które sformułowane są w prawie, jak i tych, dla których źródłem są tylko zasady współżycia społecznego. Chodzi tu zwłaszcza o naruszenie obowiązków: wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy, lojalności i wierności, współdziałania dla dobra rodziny itd. Wszystkie te okoliczności tutaj wystąpiły. Dzięki temu rozstrzygnięciu będzie Pani mogła wystąpić o zobowiązanie małżonka do przyczyniania się w odpowiednim zakresie do zaspokajania usprawiedliwionych potrzeb małżonka niewinnego, czyli Pani. Nawet jeśli Pani po rozwodzie nie popadnie w niedostatek. Warunkiem jest istotne pogorszenie sytuacji materialnej małżonka niewinnego. Sąd może też orzec o obowiązku dostarczania jednemu z rozwiedzionych małżonków przez drugiego rozwiedzionego małżonka środków utrzymania. Oczywiście sąd orzeka też o losie dalszego wspólnego zamieszkiwania. Po tym wszystkim jeszcze może się Pani procesować o odszkodowanie za szkody majątkowe wynikłe z zachowania męża i o zadośćuczynienie za doznane krzywdy. Zachowanie bowiem męża było bezprawne (niezgodne z przepisami o pomocy małżeńskiej i zasadami współżycia małżeńskiego), zawinione i wyrządzające bezpośrednio szkodę i krzywdy. Racja jest po Pani stronie, tylko trzeba jeszcze do tego przekonać sąd. Co do wytoczonego przez Panią powództwa posesoryjnego to może się skończyć niczym, jeżeli życzliwe sąsiadki nie poświadczą, że wg ostatniego spokojnego stanu posiadana Pani mieszkała tam na stałe. Trzymam za Panią kciuki i życzę wygrania wszelkich procesów, a szczególnie unormowania wszelkich stosunków i zaznania w jak najbliższym czasie szczęścia, satysfakcji i tego, co Hegel i Kant uważali za najważniejsze w społeczeństwie – sprawiedliwości…
wiolka79 / 109.243.242.* / 2010-05-30 20:47
Witam mam pytanie chciałabym sie dowiedziec jednej rzeczy?Mąż dostanie w darowiznie od dziadka pietro w domku jednorodzinnym,które otrzymał w spadku od matki jeszcze za jej życia.matka miała na to akt i ksiege wieczysta.i teraz tak my sprzedalismy swoje mieszkanie i te pieniądze ze sprzedaży przeznaczyc na remont tego pietra,tylko musimy miec je na własnośc bylismy u notariusza pokierował nas jakie dokumenty trzeba zebrac,i nr.1 to odpis ksiegi wieczystej i w tym problem bo na chwile obecna własciecielem jest dziadek wczesniej jego matka tylko ze w ksiedze wieczystej nadal figuruje jego matka pomimo ze dostał postanowienie sadu ze spadek otrzymał.i czy jest to mozliwe bo on nie zakładał drugiego aktu i ksiegi na siebie czy to przeszło razem na niego automatycznie czy powinien to zmienic.w sadzie mowia ze moze nie dopilnował zmiany danych,ale dziadek mowi ze aktu i ksiegi nie zakladal ma tylko to po matce.czy tak mozna,bo jak tak to nie bedzie problemu a jak nie to my bedziemy musieli załatwiac nowy akt na dziadka bo mamy jego upowaznienie bo jest chory a to dodatkowy kłopot a zalezy nam na czasie.z góry dziekuje za odpowiedz!

Najnowsze wpisy