Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Praca czeka na handlowców. Firmy nie chcą praktykantów

Praca czeka na handlowców. Firmy nie chcą praktykantów

Wyświetlaj:
pracownik dużego koncernu / 94.254.223.* / 2009-03-27 23:17
Są też firmy, które zamieszczają oferty pracy tylko po to żeby pokazać, że wciąż sobie dobrze radzą podczas kryzysu. Takie firmy nie zatrudniają nowych ludzi i nie mają dla nich żadnej pracy. Zamieszczanie ofert pracy jest dla nich tylko jednym ze sposobów na dbanie o wizerunek firmy. Przy okazji budują bazę cv ale zaczną zatrudniać dopiero jak się skończy kryzys. Więc takie porównywanie liczby ofert pracy nie obrazuje tego gdzie na prawdę można znaleźć pracę.
Jack Black / 195.14.4.* / 2009-04-08 17:50
Zgadzam sie. Ostatnio byłem na spotkaniu rekrutacyjny w pewnym banku. Okazało się, że z rekrutacji nici. Natomiast takich naiwniaków jak ja przerobili kilkanaście osób w ciągu jednego dnia. Robiono nam quizy i ine konkursy. Sprawdzili jaki mamy potencjał, jakie mamy pomysły, standardy pracy. Zajefantastyczny materiał by wdrożyć za darmo we własne struktury. Czuję, że z nas wszystkich zakpiono i wykorzystano bezczelnie w biały dzień.
B@SiK / 83.3.167.* / 2009-03-26 14:46
oczywiscie ze najwiecej ofert jest w sprzedazy...codziennie przegladam oferty i wiekszosc wolnych stanowisk to doradcy bankowi, a wymagania?!! wlasny samochod, wyzsze wyksztalcenie, doswiadczenie a zarobki? pozal sie Boze-1256 brutto! to jest jakas masakra! pracodawcy szukaja po prostu glupich, naiwnych ludzi, ktorzy beda wykonywali dla nich brudna robote! poza tym przy takim wzroscie bezrobocia ludzi nie stac na kredyty, oszczednosci nie maja za wiele...i jak tu sprzedac produkt?
gtriderxc / 2009-03-28 14:04
Dokładnie. Szukają idiotów albo specjalistów, których nie ma, bo wyjechali tam, gdzie im płacą 4xwięcej.
astrologg / 86.12.10.* / 2009-03-25 12:56
ta 'największa' baza w Polsce ma bardzo słabe możliwości sortowania ofert....
A.W / 83.21.16.* / 2009-03-24 12:58
A to ciekawe,że nie chcą praktykantów. Oficjalnie to może nie.Ale wystarczy spojrzeć na ogłoszenia, całe mnóstwo praktyk i staży. Rozumiem,że staż jest traktowany jako normalna praca.Stażysta zasuwa jak normalny pracownik a w zamian dostaje maluskie wynagrodzenie (650 zł0 i MOŻLIWOŚĆ ROZWOJU, ZBIERANIA DOŚWIADCZEŃ, które i tak się potem nigdzie nie liczą.
Adam222 / 77.88.137.* / 2009-03-24 21:33
Nowa metoda na wyzysk. Mam 30 lat stażu pracy a jak poszedłem do PUP-y to zaproponowali mi staż. Na dodatek pracodawca jak mnie zobaczył (59 letniego dziadka) to się uśmiał. On szuka młodego i głupiego, żeby biegał mu po piwo i prawie nic nie kosztował.
asd34 / 83.25.11.* / 2009-03-24 21:19

MOŻLIWOŚĆ ROZWOJU,
ZBIERANIA DOŚWIADCZEŃ, które i tak się potem nigdzie nie liczą.



czy ty w ogole starales sie kiedys o prace?
wolny człowiek / 83.27.15.* / 2009-03-24 09:41
Praca w ubezpieczeniach dla masochistów. Kilka dni temu rozmawiałem z managerem odpowiedzialnym za rekrutację w dużej firmie ubezpieczeniowej (głównie ubezpieczenia na życie).
W ciągu ostatnich 2 lat przeprowadził ok. 1000 rozmów kwalifikacyjnych z kandydatami na agentów. Podpisało umowy z firmą ubezpieczeniową ok. 20 osób. Dziś pracuje z nich aż 3 osoby, z tego 1 rokuje nadzieję że pozostanie na dłużej. Dlatego jest takie zapotrzebowanie, bo to praca skrajnie trudna, a wymagania firm nieproporcjonalne do wynagrodzeń.
jim19 / 2009-03-25 09:14
praca nie tyle co skrajnie trudna co bardziej schemat stosowany w ogromnej większości przypadków nie sprzyja profesjonalizacji i stabilizacji zawodowej i tak:
1. generalnie zatrudnienia w oparciu o tzw samozatrudnienie prowadzące do tego, że trzeba najpierw samemu inwestować zanim uzyska się przychód który jako prowizja pojawi się od zawartych umów -polis
2. minimalne wsparcie ze strony tzw pracodawcy, tak naprawdę sprowadza się doi szkolenia w zakresie prymitywnych technik socjo-technicznych jak przekręcić, o przepraszam jak przekonać potencjalnego klienta.
3. stosowana praktyka - przyjąć jak najwięcej, niech każdy na początek ubezpieczy siebie i jednego członka rodziny potem takiego delikwenta się pozbywamy ale przecież polisa pozostaje w Towarzystwie
w czasach prosperity te praktyki były efektywne ale obecnie w dobie konieczności maksymalnego ciecia kosztów też w budżetach domowych ich efektywność maleje, ale zanim ta "oczywista oczywistość" dotrze do świadomości zarządzających pewnie upłynie jeszcze trochę czasu
cocos / 78.88.248.* / 2009-03-24 15:56
Bo kiedyś to może były kokosy.Bo może kiedyś kokosem była każda praca nad szukaniem klienta na to,co się słabo sprzedaje. Dzisiaj czasy się zmieniły.Są media IT,wyszukiwarki.Jak spotykam jakiegoś przedstawiciela(Brokera,pośrednika,doradce klienta itp) serdecznie mu dziękuję.Bo już wiem,że płacę mu działkę.Jak potrzebuje coś ubezpieczyć-siadam przed komputer,analizuję oferty,tendencje,dzwonię do kilku,olewam "promocję".Biorę to co da mi największe odszkodowanie za najniższe składki.I jak najkrócej(żadnej lojalnościówki) bo za pół roku konkurencja da mi więcej i taniej.
Dlatego chyba panowie i panie wypełniający plan sprzedażowy muszą mieć ciężkie życie...
klji / 77.253.127.* / 2009-03-24 10:01
w 100% się zgadzam, pracowałam tam prawie 2 lata jest to praca dla bardzo upartych masochistów!!!!!!
....................... / 79.190.247.* / 2009-03-24 12:55
Na czym polega trudność tej pracy? Co jest ta najwieksza bolączką - bezpośrednie zdobywanie klienta? Napiszcie!
- Mam, poki co, inne wyobrażenie...
Bernard+ / 83.22.87.* / 2009-04-10 16:13
Największą bolączką pracy w instytucjach finansowych jest to, że pracę polegającą na sprzedaży ubezpieczeń i innych tak zwanych "produktów" finansowych od kilku już lat, każdy uczciwy człowiek musi wykonywać pozostając w ciągłym konflikcie ze swoim sumieniem. Konflikt polega na tym, że sprzedający wie, jaki kit wciska klientowi a musi udawać, że robi mu przysługę i doradza niby to, co będzie najlepsze dla klienta, podczas gdy przełożeni wymagają a od tego jak te wymagania sprzedawca spełni zależy jego wynagrodzenie prowizyjne, aby oferował i przekonywał potencjalnych klientów do kupienia tego, co jest najlepsze dla firmy ubezpieczeniowej czy dla firmy zarządzającej funduszem emerytalnym lub inwestycyjnym. Tymczasem, jeżeli coś jest korzystne dla tej strony transakcji, która bierze pieniądze to nie może to samo być korzystne dla drugiej strony, która ma dać pieniądze będąc wprowadzona w błąd, co do istoty tego, co w zamian rzeczywiście dostaje. Bo przykładowo, gdy zajdzie zdarzenie objęte ubezpieczeniem u 95 % klientów następuje duże rozczarowanie, gdy porówna to, co otrzymał z tym, co obiecał sprzedający umowę.
Również, gdy jako klienci funduszu inwestycyjnego porównamy po kilku latach nie kryzysowych ile wzrosły nasze aktywa z tym, jaką prowizję pobrał zarządzający i ile mielibyśmy na koncie gdybyśmy systematycznie zakładali lokaty terminowe lub kupowali obligacje skarbowe to widzimy, jakimi byliśmy frajerami wierząc w zapewnienia sprzedawcy umów o zarządzanie oszczędnościami, które okazały się umowami o okradanie klientów za ich zgodą. Podobnie z książeczkami mieszkaniowymi, polisami posagowymi, indywidualnymi kontami emerytalnymi czy ubezpieczeniem grupowym na życie. Obecny kryzys uzmysłowił tym, którzy jeszcze sami nie odkryli tego wcześniej, że marketing i reklama to sztuka naukowego oszukiwania klientów a łatwo jest w mówić społeczeństwu wychowanemu w warunkach realnego socjalizmu, że kapitalizm to będzie taki jak na reklamach z udziałem gwiazd filmu i telewizji. Ale minęło 20 lat i już coraz mniej jest naiwnych do oszukania, dlatego tak trudno będąc uczciwym wykonywać pracę polegającą na zawodowym wprowadzaniu klientów w błąd. Bo szefowie wiedza, że aby zarobić milion dolarów dziennie trzeba codziennie oszukać milion klientów na jednego dolara sprzedając im marzenia i wyobrażenia z filmów fabularnych produkcji Hollywood zamiast uczciwą umowę o świadczenie usług finansowych, ubezpieczeniowych lub brokerskich. Sam fakt nazywania agentów ubezpieczeniowych lub pośredników kredytowych doradcami klienta to już pierwsze wielkie oszustwo. Godząc się na pracę na stanowisku, którego sama nazwa jest już kłamliwa, co do rzeczywistej roli tego stanowiska musimy być ludźmi, którzy godzą się na to, aby zawodowo oszukiwać i stale doskonalić tą umiejętność oszukiwania, którą dla odwrócenia uwagi oszukiwanych nazywa się marketingiem, reklamą, PR i temu podobnie. Dla mnie to właśnie było powodem rezygnacji z pracy w tej branży, która ciągle wymagała abym okłamywał klientów, bo mówiąc prawdę nie można sprzedać klientom tych najbardziej dochodowych "produktów finansowych”, na których jest największy zarobek sprzedawcy. A właśnie sama nazwa umowy o kredyt np. wiosenny, świąteczny, lub umowa super lokaty i nazywanie tych umów produktami jest stałym i bezczelnym kłamstwem. Bo tak naprawdę kredyt czy pożyczka wiosenna, wakacyjna czy świąteczna niczym się nie różnią poza hasłami reklamowymi, sloganami i kolorystyką reklam. Takie działanie jest tak samo wkurzające osoby rozumne, co nieustająca trwająca cały rok reklama coca coli nazywana uparcie i kłamliwie promocją.
Ale naiwnych ciągle nie brakuje, bo przecież stale rodzą się nowi.
kaczordonald / 86.142.231.* / 2009-04-28 14:28
Dokladnie.Ale gdyby wszyscy nagle sie ockneli i zaczeli to rozumiec to by sie dzialo.Ojojoj-koniec instytucji finansowych=koniec wspolczesnego swiata.
ubezpieczyciel / 62.29.174.* / 2009-03-24 14:10
Wszystko zależy od podejścia. Sam pracuję w takiej firmie i zazwyczaj wygląda to tak, że ci którzy marudzą po prostu nie robią wszystkiego co trzeba do tego by się udało. Wystarczyłoby zająć się pracą, pozyskiwaniem klientów i chęcią zdobywania kolejnych, a z pewnością wyniki byłyby więcej niż satysfakcjonujące. Reasumując, albo szukasz dziury w całym i nigdzie miejsca nie zagrzejesz, albo wykorzystujesz okazję, że większość w tej branży jest conajmniej marna i jest to okazja by się wybić. Zarobki ? wątpię, że bez super specjalistycznej i wąskiej wiedzy jest branża gdzie można zarobić tak dużo. Po prostu nie ma. Pozdrawiam i polecam, tylko nie słuchajcie malkontentów. Ta praca naprawdę może być przyjemna i pozwalać zarabiać na życie, ale trzeba robić swoje i mierzyć wysoko. Pozdrawiam wszystkich niezdecydowanych.
kaczordonald / 86.139.232.* / 2009-03-24 19:06
masz jakies wysokie stanowisko w firmie ubezpieczeniowej.Moze kiedys przed era internetu cos sprzedawales.Siedzisz za biurkiem za 80 000 rocznie i emanujesz pozytywnym nastawieniem.Potrzeba firmie ludzi za najnizsza krajowa i SUPER PROWIZJE.Najlepszy agent na wlasnej dzialalnosci.Jak sie dobrze nalata to na ZUS zarobi.
Bernard+ / 83.22.87.* / 2009-04-10 16:33
Pracując w kilku firmach np. sprzedających karty kredytowe, albo prowadzących sprzedaż bezpośrednią odkryłem, że ich strategia polega na stałej rotacji pracowników po to, aby pozyskać nabywców w postaci nowo zatrudnionych pracowników i tu padały zazwyczaj argumenty; (jak chcesz sprzedawać nasze ubezpieczenie to sam musisz się ubezpieczyć, jak możesz sprzedawać klientom pastę do zębów amway, jeżeli sam jej nie używasz itp.) a następnie kit sprzedawany jest w kręgu znajomych i krewnych nowego pracownika, potem w kręgu osób, których adresy i telefony ten pracownik posiada i tak powstaje w firmie baza klientów, którzy zazwyczaj pierwsi stają się ofiarami sprzedawcy obietnic bez całkowitego pokrycia, bo trudno im odmówić zakupu oraz nie mogą nie wierzyć człowiekowi, którego dobrze znają a który potrzebuje pomocy w nowej pracy. Gdy już krąg znajomych i krewnych nowego pracownika zostanie wyeksploatowany pracownikowi podnosi się plan sprzedaży, którego nie jest w stanie już wykonać, więc jest zwalniany i zatrudnia się nowego naiwnego, aby wyeksploatować jego krąg rodzinno towarzyski dając firmie dostęp do nowych nazwisk i adresów, które następnie sprzedaje się firmom reklamowym. Oto tajemnica tak niby wielkiego zapotrzebowania na zatrudnianie sprzedawców.
kaczordonald / 86.142.231.* / 2009-04-28 14:31
Tez robilem dla takich firm i bankow.Rotacja przez duze R.Pranie mozgu na szkoleniach o wielkich zyskach dla agenta bez zadnych podstaw do ich wygenerowania.

Najnowsze wpisy