taki tam
/ 87.205.69.* / 2009-04-08 08:09
Dodam, że za słynnego pana Leszka, przeszkodą do uzyskania podwyżki płac były nie względy ekonomiczne, tylko bycie Polakiem. Właśnie za jego "panowania" dochodziło do absurdalnych decyzji, przedstawianych klasycznym przykładem:
Polski profesor wyjeżdża do USA i kształci tam amerykańskich studentów, ci którzy nie przechodzą przez sito egzaminacyjne, rezygnują ze studiów, przyjeżdżają do Polski i zarabiają niedostępne dla Polaków pieniądze za tzw. "doradztwo". Po jakimś czasie wraca profesor i okazuje się, że takie samo doradztwo, ale na wyższym poziomie merytorycznym dostanie dziesiątki razy mniej pieniędzy, bo jest Polakiem.
Absurd rządów słynnego Leszka gonił absurd.
Zmianę kursu dolara ogłaszano w dniu obowiązywania już nowego kursu, albo na kilka godzin przedtem, kiedy nikt nie mógł kupić. Teraz pytanie - jeśli pan Leszek utajniał przed ludźmi to, co sam wiedział, to jaka była kontrola nad tym aby królik i jego znajomi nie spekulowali walutami do woli, jako "jasnowidzący przyszły kurs waluty"? Wystarczyło nakupić ile się da dolarów w przeddzień, i sprzedać następnego dnia po nowym kursie. Nic mi nie wiadomo o żadnym mechanizmie kontrolnym, uniemożliwiającym zaistnienie takiej sytuacji. Jeśli nie było takiego mechanizmu, to oznacza tylko jedno - ktoś nie chciał, aby był.
I na koniec - brak kompetencji słynnego Leszka nie tylko polegał na jednym - chłodzeniu gospodarki nawet, kiedy był kryzys koreański, lecz jego niekompetencja musiała nieuchronnie doprowadzić do różnych tąpnięć tam, gdzie pracował. Jak był w ministerstwie, to narobił dziury budżetowej, z którą nie mógł sobie poradzić i uciekł z ministerstwa, zostawiając problem na głowie Bauca, jak był prezesem RPP, to utajnił swoje zarobki, co doprowadziło do otwartego buntu jego zastępców, którzy chcieli zarabiać proporcjonalnie do zarobków szefa, tylko nie wiedzieli jak ustalać proporcje, bo zarobki szefa były tajne. W końcu to właśnie za Balcerowicza powstały kominowe różnice zarobków i nie brało się pieniędzy za kwalifikacje, tylko za to kim się jest.
Marny ekonomista, którego próbowano wylansować jako cudotwórcę ekonomii. Niestety pewna grupa do dziś uważa, że ekonomia polega na cudach.
Nie dziwi zatem, że ci ludzie się tak mocno wspierają i agresywnie zwalczają wszystko, co zagraża ich niekompetencji.