Od kilku miesięcy z małymi przerwami jeździ za mną, śledzi mnie, pojawia się w miejscach w których wie, że też będę. Wykorzystuje przy tym znajomość mojego planu dnia, smsy, telefony, wcześniej gg. Generalnie to do Świąt jakoś sobie z tym radziłam tzn. nie przerażało mnie to tak bardzo. Teraz złożyłam pozew o alimenty na 1,5 roczną córkę. Wiem, że rozzłości go to jeszcze bardziej. Oczywiście zgłosiłam zajście na policję i do ŻW (jest żołnierzem w zsw) niby z nim porozmawiają itd... Kazano gromadzić mi dowody tj. smsy, listy, świadków na pogróżki itd... I będę to robić. Problem jednak w tym, że wszystkie groźby i wyzwiska pod moim adresem, padały i padają w trakcie spotkań w "cztery oczy". W jaki sposób mam się zachowywać i co mogę zrobić dodatkowo. Dodam, że teraz już się na serio boję bo wiem do czego mój były jest zdolny. Nie muszę mówić o przewadze fizycznej. Bo to nie ulega wątpliwości. Do słabych nie należę ale jak mnie przytrzyma za ręce to się ruszyc nie mogę... W jaki sposób i czy mogę wykorzystać tą sytuację w sprawie o ustalenie widzeń z dzieckiem (o które z pewnością już wystąpił...) Czy takie zachowania mogą być podstawą do ograniczenia władzy rodzicielskiej?? No i w jaki sposób się za to zabrać...?