Witam,
Sytuacja, którą przedstawię jest dość skomplikowana. W 1999 roku wziąłem kredyt inwestycyjny zabezpieczony na nieruchomości. Był on spłacany na czas bardzo krótko, ponieważ w branżach, w których działałem nastąpił krach. Bank wyznaczył nowy harmonogram spłat, którego jednak nie udało mi się dotrzymać. Po wymianie korespondencji, która trwała w sumie kilka lat ( bank dwukrotnie wyznaczał termin licytacji nieruchomości, ale zawsze przed ją odwoływał), bank zgodził się podpisać umowę ugody w 2004 roku. Jak łatwo obliczyć odsetki karne za 5 lat są tak duże, że spłacanie kredytu nie ma większego sensu. Oprócz tego warunki ugody sprawiają, że wpłaty przeze mnie dokonywane w 90% pokrywają odsetki bieżące. W jaki sposób mogę skłonić bank do podpisania ze mną umowy ugody na takich zasadach, które pozwolą mi spłacić kredyt, a nie zadłużać mnie bez końca? Jeżeli ktoś ma doświadczenie w negocjacjach z bankiem lub pomysł na rozwiązanie sprawy proszę o wpisy.