Rozumiem potrzebę obrony funduszy - ale jedyne, co je charakteryzuje, to nadążanie za zmianami akcji - wystarczy zobaczyć, co fundusz ma w portfelu i sobie kupić to samemu, bez płacenia prowizji. I tak samo stracić, gdy
akcje lecą na pysk. Nie każdy kupił fundusze kilka lat temu - podobnie jak nie każdy się urodził odpowiednio wcześnie, czy odpowiednio wcześnie zarobił, by mieć co zainwestować.
Ten tekst jest po to, by nie trzeba było pisać za kilka miesięcy, że w funduszach możesz stracić wszystko.
Rozumiem, że ci, co kupili coś w zeszłym roku też zarobili?
Fundusze to pomysł na to, jak mieć procent od cudzego ryzyka, samemu nie dokładając do interesu.