PiotrEkonomista
/ 88.156.230.* / 2008-11-20 00:13
Zgadzam się, że nauczyciele nie muszą mieć wcześniejszych emerytur, ale...
nie może być też tak, żeby nauczyciel z wyższym wykształceniem, 10 letnim stażem pracy, mianowany zarabiał 1500 zł. netto, bo jaką emeryturę dostanie w wieku 60/65 lat? A wieku 60/65 lat nie będzie już miał siły dorabiać do emerytury...
Minumum 2500 na rękę, naprawdę minimum, bo inaczej będziemy mieli kolejną grupę, która wyciągnie ręce po zasiłki socjalne.
Mało tego, przecież przez parę pierwszych lat pobory nauczyciela wynoszą ok 700-900 zł na rękę, do tego dochodzą różnego rodzaju koszty tzw. samokształcenia, a nwet zakupu kredy, pomocy naukowych, papieru do ksera itp.
Jednym słowem przywileje nie, ale w zamian podwyżki 1000-2000 zł. na rękę.
Dodam, że ja zarabiam 3500 i to nie jest szczyt w moim zawodzie, a raczej średnia, z językiem pewnie wziąłbym przynajmniej 1000-1500 więcej (nadal na podstawowym stanowisku)...
2) emerytury muszą być dziedziczone, każą nam pracować do 65 lat, a ja może dożyję, a może nie, a może będę brał emeryturę 2 lat? To jest bezsens, dlatego ludzie chcą jak najwcześniej przejść na emerytury - bo wtedy jeszcze przez parę lat je wykorzystają. Nie może być tak, że państwo sobie będzie żerować na wysokiej umieralności od 65 roku życia...