Wolny od PZU
/ 213.158.221.* / 2015-05-13 15:59
Przepracowałem w tej firmie ponad 30 lat. Kiedy zaczynałem, starzy ubezpieczeniowcy uczyli mnie tak: sprawdź polisę, warunki ubezpieczenia, okoliczności szkody i zobacz, co temu poszkodowanemu przysługuje. Pomóż mu, bo to jest człowiek poszkodowany przez los.
Od początku XXI wieku, gdy tą firmą zawładnęli bankowcy i pseudofinansiści traktujący ją jak fabrykę guzików, czy gwoździ, ważne stały się parametry : wartość średniej szkody (ten pracownik,który miał go niższy, ten był lepszy i lepiej opłacany), czas likwidacji szkody, wskaźnik mieszany ( cokolwiek by to nie znaczyło), wypłata szkód w wartościach kosztorysowych a nie rzeczywistych, no i podejście wyjściowe: najpierw patrz jakby tą szkodę odmówić, a jak się nie da, to tnij odszkodowanie ile się da. Nie wytrzymałem tego psychicznie i odszedłem z własnej woli z tej firmy, która stała się firmą bezwolnych robotów żyjących w ciągłym strachu i stresie. Dziś jestem szczęśliwy, bo prawdopodobnie uratowałem życie ( stres, nadciśnienie, choroba serca, nerwica) w ostatniej chwili i wracam do równowagi psychicznej.Dalsze funkcjonowanie PZU w tym samym stylu, to recepta na jego upadek. Jest to tylko kwestia czasu i zbiegu określonych uwarunkowań rynkowych.Zadowoleni pozostaną jedynie Panowie z Zarządu.Im krzywda stać się nie może.