Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Amerykańskie byki poniosły klęskę na koniec miesiąca

0
Podziel się:

W USA fundusze prowadziły w czwartek dalej swoje, kończące miesiąc „window dressing". W końcu był to już ostatni dzień miesiąca i to miesiąca, który po fatalnym czerwcu mógł się zakończyć wzrostem.

Amerykańskie byki poniosły klęskę na koniec miesiąca

W USA fundusze prowadziły w czwartek dalej swoje, kończące miesiąc _ window dressing _. W końcu był to już ostatni dzień miesiąca i to miesiąca, który po fatalnym czerwcu mógł się zakończyć wzrostem.

Wydawało się, że takiej gratki nie można wypuścić z rąk, ale jednak byki poniosły klęskę.

Dane makro jednak graczy nie zachwyciły. Raport o PKB i skojarzonych z nim miarach inflacji niespecjalnie różnił się od oczekiwań, ale PKB wzrósł w drugim kwartale o 1,9 procent, czyli nieco mniej od oczekiwań (2,3 proc.).

Nie ulega wątpliwości, że poprawa w stosunku do pierwszego kwartału nastąpiła dzięki środkom wyasygnowanym przez rząd w ramach pakietu stymulującego gospodarkę. Odnotować też trzeba, że dane z poprzednich dwóch kwartałów zweryfikowano w dół. W pierwszym kwartale PKB wzrósł nie o 1 procent, a o 0,9 procent. W ostatnim kwartale 2008 spadł o 0,2 procent. Niewiele więc brakowało do recesji (dwa kwartały spadku), ale to dane tak dalece historyczne, że praktycznie bez znaczenia.

Okazało się też, że ilość noworejestrowanych bezrobotnych wzrosła o niewyobrażalne niedawno 448 tysięcy osób (oczekiwano wzrostu o 380 tysięcy). To był największy wzrost od pięciu lat. Administracja tłumaczyła, że to po części jest wynik rejestrowania się większej ilości bezrobotnych z powodu wydłużenia okresu wypłaty zasiłku do 13 tygodni.

Takie rozwiązanie wprowadzono w celu złagodzenia kryzysowej sytuacji. Dane jednak uznano za fatalne. Kolejny raport znowu był korzystny dla obozu byków. Indeks Chicago PMI wzrósł kosmetycznie z (49,6 do 50,8 pkt.), co pokazuje, że kreci się on w okolicach granicy między recesją a rozwojem. Oczekiwano, że nieznacznie spadnie. Ten wskaźnik potrafi się zmieniać bardzo gwałtownie, ale w obecnie panującym, doskonałym nastroju musiał być potraktowany poważnie.

Wymowa danych makro była niejednoznaczna, a ze spółek napływały zróżnicowane informacje. Lepsze od oczekiwań wyniki opublikowały Eastman Kodak i Aetna.. Znakomite wyniki opublikował też Exxon Mobil. Akcje jednak taniały, bo zmniejszyła się produkcja tego kolosa - to mocno, negatywnie wpływało na indeks DJIA.

Gwałtownie taniały akcje MasterCard - ten wystawca kart kredytowych odnotował stratę blisko 750 mln USD. To wynik sprawy o naruszenie prawa antymonopolowego (z American Express).

Indeksowi NASDAQ pomagała między innymi informacja o przejęciu firmy biotechnologicznej ImClone przez Bristol-Myers Squibb. Poza tym Motorola opublikował niewielki zysk, ale przychody były wyższe od oczekiwań analityków, co mocno podnosiło ceny akcji tej spółki.

Indeksy od początku sesji podzieliły, się. DJIA wyraźnie spadał, S&P 500 tracił kosmetycznie, a NASDAQ całkiem mocno rósł. Wydawało się nieprawdopodobne, żeby w końcu miesiąca byki dopuściły do jakiejś przeceny z niezbyt dobrze określonych podwodów, ale im bliżej było końca sesji tym gorzej wyglądał szeroki rynek.

Niewykluczone, że pomógł niedźwiedziom Alan Greenspan, który powiedział, że spadające ceny domów ,,są daleko od dna" i że nie widzi symptomów zbliżającego się końca rynkowych zawirowań. Tak słabe zakończenie w ostatnim dniu miesiąca znowu stawia znak zapytania. Byki raz są przeraźliwie słabe (poniedziałek i dzisiaj), a raz niezwykle silny (wtorek, środa). Z wyjaśnieniem sytuacji trzeba parę sesji poczekać.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję od spadku indeksów odchorowując sztucznie wysokie środowe zamknięcie. Tym razem raporty kwartalne rynkowi nie pomagały, bo wynik BRE był nieznacznie tylko lepszy od oczekiwań. Kurs banku spadał i to wyraźnie.

Taniały też akcje TPSA - analitycy zaczęli z powątpiewaniem wyrażać się o perspektywach dla tej spółki. Pomagała indeksowi KGHM. Doskonale zachowywał się też MWIG40 - nadal rósł, bo w tym segmencie nie było końcowego podciągnięcia indeksów na środowej sesji. Generalnie można powiedzieć, że rynek czekał na nowe impulsy.

Doczekał się ich po południu, kiedy to indeksy na innych giełdach szybko ruszyły na północ. Na pół godziny przed publikacją danych makro w USA WIG20 już dotykał poziomu 2.750 pkt. Fatalne dane z amerykańskiego rynku pracy błyskawicznie zmieniły kierunek indeksów.

WIG20 jak oparzony odskoczył od poziomu 2.750 pkt. i zaczął szybko spadać. Spadek sięgał już nawet dwóch procent, ale od tego momentu byki zaczęły redukować skalę spadku. I znowu fixing doprowadził do sztucznie wysokiego zamknięcia (około 20 punktów wyżej). Jak widać fundusze nie chciały, żeby WIG20 odbił się od oporu 2.,750 pkt. Trochę szkoda, bo jakiś spadek rynkowi by się rynkowi przydał. Wychłodziłyby się wykupione oscylatory.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)