Po wczorajszych mocnych spadkach, chyba wszyscy zadają sobie pytanie: Czy to już? Czy to właśnie ta zapowiadana od kilkunastu miesięcy głęboka korekta? A jeśli tak, to na ile głęboka?
Przed dzisiejszą sesją jestem wyjątkowo rozdarty. Moje „bycze" serce mówi mi, że to tylko odpoczynek po ostatnich wzrostach, rozum niestety każe raczej kreślić czarne scenariusze. Zanim jednak przejdziemy do analizy sytuacji podsumujmy fakty. Wczoraj indeks WIG20 stracił blisko 3 proc. i zamknął się na poziomie 3406 proc. Jeszcze więcej MIDWIG - 3,31 proc. Oba indeksy z technicznego punktu widzenia wyglądają po prostu fatalnie.
WIG20 zanegował wybicie ponad linię 3500 pkt., zamknął lukę hossy i zatrzymał się dopiero na poziomie konsolidacji z połowy stycznia. W tym momencie trudno na podstawie AT, cokolwiek prognozować. Podobnie MIDWIG, który zamkną swoją lukę i zszedł poniżej krótkoterminowego trendu wzrostowego. Jak nisko mogą spaść indeksy? Teoretycznie WIG20 może zjechać do 3200 pkt., a MIDWIG do 3750 pkt.
Fakt jest również taki, że wczorajsza sesja wyglądała dość dziwnie. Właściwie nie można mówić o panice, czy wyprzedaży. Ot, realizacja zysków która zresztą dotknęła cały świat. Pocieszeniem jest na pewno przebieg notowań w USA, gdzie Dow Jones od godziny 17. naszego czasu rozpoczął marsz w górę, zamykając się ostatecznie 5 godzin później na poziomie 12 637 pkt. Z początkowej straty 0,6 proc. zdołał więc wyjść na zaledwie kosmetyczny spadek o 0,2 proc.
Trudno przewidywać rozwój sytuacji na dzisiejszą sesję. Nowych danych makro nie będzie, żadna z notowanych w warszawie spółek nie poda wyników, więc teoretycznie powinniśmy mieć kontynuację przeceny. Mam jednak takie przeczucie, że podobnie jak wybicie się indeksu WIG20 ponad linię 3519 pkt. było pułapką hossy, tak wczorajsze spadki zostaną szybko zanegowane przez odreagowanie w górę. O nowych szczytach indeksów na razie jednak można zapomnieć.