Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Giełdy: Nie widać światełka w tunelu

0
Podziel się:

W nowy giełdowy tydzień wchodzimy w kiepskich nastrojach. Są związane tak z przebiegiem ostatniej sesji, jak notowań z całego minionego tygodnia.

Giełdy: Nie widać światełka w tunelu

Rynki przestały być odporne na złe wiadomości. To najważniejsza obserwacja dotycząca przebiegu zdarzeń w ostatnich dniach. Początkowo w wątpliwość poddawała ją piątkowa sesja w USA. Mimo kolejnych rozczarowujących danych z rynku pracy indeksy szybko odrobiły straty z pierwszych minut sesji i wyszły wyraźnie na plus. Pesymiści widzieli w tym jedynie ruch powrotny S&P 500 do styczniowego dołka, który został uformowany na wysokości 1310 pkt. Rzeczywiście nie udało się wyjść ponad ten poziom. Podaż, jaka się później pojawiła, pokazała, że rzeczywiście mieliśmy do czynienia z ruchem powrotnym do przełamanego wsparcia. Po jego zakończeniu trzeba oczekiwać kontynuacji ruchu w dół.

Skupiając się jedynie na bieżących informacjach nie jest tak łatwo zrozumieć dlaczego w ostatnich dniach nastroje tak wyraźnie się pogorszyły. Przecież wiadomości o równie negatywnym zabarwieniu napływały także wcześniej, a mimo to rynki trzymały się mocno. Inwestorzy zdawali się dawać wyraz przekonaniu, że wszystkie złe informacje są już zawarte w cenach akcji. Można wątpić w słuszność takiego założenia i tym samym przyjąć, że inwestorzy wykazali się ignorancją wobec faktów i teraz przychodzi z nawiązką to odreagować. Jednak nawet gdyby przyjąć, że rzeczywiście w cenach akcji z drugiej połowy lutego odzwierciedlone były wszystkie złe informacje, to w ostatnich dniach pojawiło się kilka nowych elementów, które dodatkowo wpływają na postrzeganie przyszłości. Jednym z najważniejszych jest wzmocnienie się tendencji wzrostowej na rynku towarów z jej inflacyjnymi konsekwencjami. Mówił w piątek o tym Brian Hicks. Inwestorzy zaczęli ten problem zauważać i dostosowywać decyzje do zmian cen surowców. Jednocześnie
znów zaczęły być widoczne problemy na rynku pieniężnym. Mimo oczekiwanych obniżek stóp procentowych w USA dolarowe stawki Libor szły w ostatnich dniach w górę. To oznacza niechęć banków do pożyczania sobie wzajemnie środków. Taka sytuacja jest charakterystyczna dla kryzysowych momentów na giełdach.

Ubiegły tydzień potwierdził też wcześniejsze obawy, jeśli chodzi o brak poprawy sytuacji na rynku nieruchomości (dalszy spadek wydatków budowlanych w styczniu) oraz o coraz wyraźniej pogarszającą się sytuację na rynku pracy, która zagraża wydatkom konsumenckim. W tym kontekście ciekawe były dane o zaciąganych kredytach przez Amerykanów. W styczniu dwukrotnie w porównaniu z grudniem zwiększyło się zadłużenie na kartach kredytowych, co może wskazywać na poszukiwanie coraz bardziej krótkoterminowych form pożyczania środków. Skracanie się okresu zadłużania się to niekorzystne zjawisko.

Dalszy spadek notowań na azjatyckich parkietach, szczególnie widoczny w Chinach, gdzie zniżka sprowadziła notowania do wielomiesięcznego minimum, tworzy niekorzystny klimat na rynkach europejskich. Cieniem położyły się dane o chińskim bilansie handlowym, który wykazał drastyczny spadek dynamiki eksportu. Został odebrany jako potwierdzenie postępującego globalnego spowolnienia. Pozostający pod presją dolar podtrzymuje zagrożenie dalszym wzrostem cen towarów, co nie jest teraz dobrze przyjmowane przez giełdy. Dlatego dziś zapewne znów będziemy raczej świadkami prób obrony naszego rynku przed głębszą przeceną, a nie ma co liczyć na pozytywny przebieg zdarzeń. WIG ma wsparcie przy 44,5 tys. pkt, czyli na poziomie styczniowego dołka. Ataku na tę barierę można się spodziewać w każdej chwili. Od dziś, ze względu na zmianę czasu w USA na letni, sesja za Oceanem zacznie o godz. 14.30 naszego czasu. A to oznacza, że nasz rynek będzie przez większą niż obecnie część
dnia pozostawać pod wpływem giełd amerykańskich.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)