Wiedźmy wiedźmami, ale w tym kwartale wygasanie kontraktów okazało się okrutne dla rynków. Przynajmniej dla Starego Kontynentu, bo giełdy w USA mają jeszcze szanse.
Notowania w USA nie zaczęły dobrze - po godzinie handlu Nasdaq tracił nawet 2 proc. na wartości. Pamiętajmy jednak, że także Nasdaq zyskiwał wczoraj więcej niż pozostałe indeksy. Europejskie indeksy spadały w podobnym tempie - najbardziej przeceniono węgierski BUX - prawie o 4 procent.
_ Oficjalnego _ powodu przeceny w USA ciężko się doszukiwać. Najbardziej i najprościej można za przyczynę można uznać drożejącą dziś ropę (135,5 dol.), która rosła na wskutek zwiększonego napięcia pomiędzy Izraelem a Iranem. Wczorajszy spadek został więc szybko zneutralizowany (a może ten konflikt jest na pokaz?).
Z pewnością indeksy wybiją w dalszym przebiegu sesji w górę - w końcu USA są kolebką wspomnianym wiedźm. Jak wszyscy wiemy nie powinno się przykładać większej wagi do dzisiejszych notowań, jest jednak pewno _ ale _.
Tym _ ale _ jest przebicie przez Dow Jones 12 tys punktów. Marcowy dołek jest więc blisko. A sytuacja wokoło nie pozwala na rozwinięcie skrzydeł (?) bykom. Na rynku pojawiły się plotki (które zdementowała rzecznik prasowy), że bank Merrill Lynch może mieć kłopoty z zyskami. Z kolei ten sam bank zapowiedział, że duże banki mogą mieć finansowe kłopoty aż do 2010 roku. W związku z czym będą cięły dywidendy, pojawią się kłopoty z zyskami, niepewność co do pozyskania nowego kapitału. Niby nic nowego, a inwestorów to zabolało.
Natomiast agencja Moody's obniżyła dziś ratingi firmom ubezpieczeniowym Ambac oraz MBIA, które dotychczas charakteryzowały się najwyższymi notami _ AAA _.
Dow Jones powinien podejść dziś jeszcze w okolice psychologicznego poziomu bez problemu, jednak końcówka powinna być znów spadkowa. Otoczenie rynku nie pomaga w notowaniach, a wpływ technicznie kluczowych poziomów może jeszcze bardziej wpędzić byki w depresję.