Jeśli radykalna decyzja FED o cięciu stóp o 75 pb. nie wyciągnęła indeksów nawet odrobinę na plus, oznacza to, że w USA nie jest dobrze.
Co prawda, Bernanke udało się powstrzymać falę wyprzedaży, jednak jak na taki kaliber powziętej przez FOMC decyzji, uważam, że wczorajszą sesję w USA można zaliczyć do nieudanych.
Inwestorów oprócz widma recesji, może i wolniejszej po powyższym fakcie, ale zawsze przestraszyły opublikowane prognozy Apple. Firma po zakończeniu podstawowego handlu na amerykańskich parkietach, podała niższe niż się spodziewano prognozy na II kwartał (zysk na akcję ma wynieść 0,94 dol. wobec oczekiwanego poziomu 1,09 dol.). Jeśli wolniej mają się rozwijać nawet najjaśniejsze gwiazdy Nowego Jorku to co z resztą?
Wracając jednak do Warszawy, warto spojrzeć na MACD na WIG20. Tak niskiego poziomu nasza giełda nie notowała od...maja 1994 roku. A to zobowiązuje - przynajmniej do krótkoterminowego (do końca tygodnia) odbicia do oporu 3000 punktów. Sugerując się jednak analogią oraz, mimo wszystko, pozytywną (na najbliższy czas) decyzją FED, zaryzykuję stwierdzenie, że WIG20 może przebić 3000 pkt. i pójść nieco wyżej (3200 pkt.?).
Potem, niestety, wciąż będzie obowiązywał negatywny scenariusz. Dziś z ciekawszych danych poznamy wstępne szacunki indeksów PMI w Eurolandzie (o godz. 10).
W osiągnięciu dziś wspomnianych 3000 tys. pkt. mogą przeszkodzić notowania w USA, gdzie prawdopodobnie będą dyskontowane gorsze prognozy Apple.
ZOBACZ TAKŻE: