Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Złe informacje robią małe wrażenie

0
Podziel się:

W środę handel na rynkach amerykańskich był bardzo nerwowy. Niewielki udział w zwiększeniu tej nerwowości miały dane makro. Nie mogły jednak pomóc posiadaczom akcji, bo były słabe.

Złe informacje robią małe wrażenie

W środę handel na rynkach amerykańskich był bardzo nerwowy. Niewielki udział w zwiększeniu tej nerwowości miały dane makro. Nie mogły jednak pomóc posiadaczom akcji, bo były słabe.

Zamówienia na dobra trwałego użytku nieoczekiwanie, drugi miesiąc z rzędu, w lutym spadły (o 1,7 procent), a dane styczniowe zweryfikowano w dół. Okazało się też, że bardziej śledzone zamówienia bez środków transportu spadły aż o 2,6 procent. Sprzedaż nowych domów spadła mocniej niż tego oczekiwano, bo o 1,8 procent (do poziomu 13-letniego minimum), ale mediana cenowa w stosunku do zeszłego roku spadła jedynie o 2,7 procent, a w stosunku do zeszłego miesiąca wzrosła o 8,2 procent.

Pozytywem było też to, że indeks MBA (indeks wniosków o kredyty hipoteczne)
wzrósł w zeszłym tygodniu aż o 48,1 procent - do najwyższego poziomu od początku lutego. Nie wiadomo ile w tym jest nowych kredytów, a ile refinansowania starych, ale nie ulega wątpliwości, że Amerykanie chcą skorzystać z niskich stóp procentowych. Nawiasem mówiąc pakują się w ten sposób w kłopoty, bo Fed będzie musiał w przyszłym roku stopy podnosić, a kredytów hipotecznych nie bierze się na jeden rok. Najwyraźniej działają już obniżki stóp, ale to niekoniecznie musi być pozytywny sygnał. Po prostu kryzysy rozciągnie się w czasie.

Rynek akcji miał problem, nie dlatego nawet, że dane makro były słabe, bo to zapewne by zlekceważył, ale oprócz danych makro dostawał wiele bardzo niepokojących informacji. Przede wszystkim niepokoiło graczy to, że przejęcie Clear Channel stoi pod znakiem zapytania, bo przejmujący mają problemy z finansowaniem. Jak widać nieufność na rynku kredytowym nie znika. Poza tym Meredith Whitney, analityczka firmy inwestycyjnej Oppenheimer przedstawiła swoją prognozę odnośnie zysków Citigroup. Według niej straty tego banku w pierwszym kwartale będą cztery razy większe od dotychczas prognozowanych. To przeceniało akcje w sektorze finansowym. Nie pomagała mu też zapowiedź bankowej komisji Senatu USA, która chce zbadać sprawę wykupienia Bear Stearns z pomocą Fed, czyli potencjalnie z użyciem pieniędzy publicznych. Nawiasem mówiąc w siedzibie Bear Stearns protestował grupa 60 Amerykanów sprzeciwiająca się pomocy firmom z Wall Street, co też nastrojów nie poprawiało.

W sumie sytuacja była bardzo podobna do tej z wtorku. Złe dane makro, złe informacje z sektora finansowego, a do tego duże wzrosty cen ropy. Wszystko to po dużych wzrostach zachęcała do dużej korekty. I rzeczywiście indeksy szybko spadły i przez wiele godzin trzymały się mniej więcej jeden procent poniżej workowego zamknięcia. Wtedy to byki, zachęcone biernością podaży, przypuściły atak. Zaatakowały jednak za wcześnie (najlepsze wyniki przynosi szarża w ostatnich 30 minutach) i przegrały. Rynkowi należała się już korekta, a po 2 dniach fatalnych informacji takie spadki indeksów to była najmniejsza możliwa kara. Pozytywny obraz rynku nadal się po tej korekcie nie zmienił.

Po sesji Meredith Whitney, analityk firmy inwestycyjnej Oppenheimer (ten, którego prognoza przeceniła wczoraj Citigroup) obniżył prognozy zysku UBS i Merrill Lynch o (odpowiednio) 6 i 11 mld USD. Poza tym niesatysfakcjonujące inwestorów raport opublikowała Oracle. Indeks handlu posesyjnego (AHI) spadł aż o jeden procent (to bardzo dużo jak na AHI). Jednak rano kontrakty na amerykańskie indeksy trzymały się blisko poziomu wczorajszego zamknięcia, co może nieco dziwić. Warto jednak odnotować, że indeksy w Azji spadały też bardzo umiarkowanie (wyjątkiem były Chiny, gdzie kontynuowane były ostre spadki). Niedźwiedzie w USA mają na początku dnia przewagę, ale nie znaczy to wcale, że będą ją miały i na końcu.

W Warszawie nastroje były w środę lepsze niż na innych giełdach. GPW rozpoczęła sesję od niewielkiego spadku indeksów, ale po publikacji polskich i niemieckich danych makro ceny akcji zaczęły szybko rosnąć. Potem jednak, reagując na ochłodzenie na innych giełdach indeksy zaczęły się stabilizować blisko poziomu wtorkowego zamknięcia. Gracze całkowicie zlekceważyli komunikat opublikowany po posiedzeniu RPP (stopy wzrosły do 5,75 proc.). Indeksy nawet ruszyły żwawiej na północ reagując na (chwilową) poprawę sytuacji na innych rynkach europejskich.

O nastrojach panujących na rynku świadczyć może to, że nawet bardzo złe dane o zamówieniach fabrycznych w USA i słabe rozpoczęcie sesji w Stanach nie doprowadziły do przeceny. Mało tego, WIG20 kosmetycznie wzrósł. Poza tym obroty były znowu całkiem spore potwierdzając, że na giełdzie zameldował się większy kapitał. Po wczorajszej, nieudanej dla byków sesji w USA, powinniśmy rozpocząć sesję spadkiem indeksów, ale bardzo szybko rynek wejdzie w stan wyczekiwania na dalszy rozwój wypadków. Trudno oczekiwać, żeby w końcu kwartału byki w USA nie spróbowały ataku, więc szansa na zwyżkę jest dzisiaj bardzo duża.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)