Azjatyckie akcje spadały w ślad za techniczną korektą na rynku amerykańskim i eskalacją napięć w Jemenie. Inwestorzy obawiają się zagrożenia dostaw ropy naftowej.
Japońska giełda zareagowała na wiadomości z Arabii Saudyjskiej, która razem z sojusznikami z Zatoki Arabskiej zaatakowała Jemen przeciwko buntownikom Huthi, którzy zacieśniają okrążenie miasta Aden.
Potencjalne zagrożenie dla dostaw ropy wystarczyło, żeby podnieść ceny ropy WTI o 1,81 dolara do 51,02 dolara za baryłkę, a ropy Brent o 1,56 dolara do 58,04 dolara. Dolar zszedł względem japońskiej waluty do dolnego poziomu kanału zmian 118,94 jenów.
Nikkei 225 stracił 1,6 proc. i był to największy dzienny spadek od stycznia. Traciły spółki sektora produkcji półprzewodników i sektora wysokiej technologii. Fujitsu spadło 3,1 proc., a Sony 3,3 proc. Powodem było obniżenie wskaźników wydatków na dobra trwałego użytku w USA. W lutym był to szósty z kolei spadek tego wskaźnika.
Chińskie rynki szły swoją drogą i rosły. CSI300 wzrósł o 0,2 proc., Shanghai Composite o 0,6 proc. a indeks giełdy w Hong-Kongu spadł o 0,2 proc. Spadały akcje spółek internetowych, ale zyskiwały akcje firm energetycznych, po znaczącym wzroście cen ropy. PetroChina wzrósł o 6 proc. po wiadomościach z Arabii Saudyjskiej.
Mocno traciły giełdy w Korei Południowej - Kospi stracił prawie 1 proc. i Indiach - Bombai Sensitive o 1,5 proc.