Pechowy początek sezonu wyników kwartalnych w USA pociągnął dół główne indeksy.
Na rynku akcji od dłuższego czasu spekulowano na temat nadejścia korekty. Brakowało tylko pretekstu. Pesymiści doczekali się jednak odpowiednio silnej informacji, która wywołała pierwszą mocniejszą falę wyprzedaży na Wall Street. Pretekstu dostarczyła im spółka Alcoa, która opublikowała rozczarowujące wyniki za IV kwartał.
Raport potentata aluminiowego został opublikowany już w poniedziałek, ale po sesji. Inwestorzy mieli więc dostatecznie dużo czasu, aby się przygotować. Początek wtorkowych notowań rozpoczął się od znacznych spadków głównych indeksów. Była to ich odpowiedź na stratę spółki Alcoa, która wyniosła aż 28 centów na akcję, wobec oczekiwanego przez analityków zysku na poziomie 5 centów na walor.
Cały 2009 rok koncern zakończył stratą w wysokości 1,15 mld USD. Rok wcześniej strata spółki liczona była w milionach i wynosiła zaledwie 74. Akcje spółki zakończyły wczoraj notowania tracąc ponad 11 proc. Również akcje innych emitentów, którzy będą w tym tygodniu prezentowaćswoje wyniki poszły w dół. Intel spadł o ponad 1,5 proc. a JP Morgan Chase stracił 2,4 proc.
Również dane makro nie pomogły tym razem inwestorom w Stanach Zjednoczonych. Listopadowy deficyt handlowy USA wzrósł o 9,7 proc. do 36,4 mld USD. Analitycy spodziewali się deficytu na poziomie 34,5 mld USD.
Ostatecznie indeks S&P 500 spadł o 0,94 proc., a Dow Jones o 0,34 proc. Nasdaq zmniejszył swoją wartość o 1,3 proc.