Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wall Street: Rosną obawy o Euroland

0
Podziel się:

Amerykańskie indeksy finiszowały wczoraj poniżej czwartkowego zamknięcia.

Wall Street: Rosną obawy o Euroland
(PAP/EPA)

Mimo dobrych danych z amerykańskiej gospodarki główne indeksy nie ruszyły w górę. Wyraźne spadki, które wczoraj obserwowaliśmy na Wall Street to efekt obaw o europejską gospodarkę oraz skutki podejmowanych przez jej przywódców decyzji.

Dziś kolejny raz powróciła sprawa problemów z zadłużeniem w strefie euro. Tym razem nie chodziło jednak o same długi, a o efekty walki z nimi. Po tym jak Hiszpania i Portugalia zadeklarowały wprowadzenie programów oszczędnościowych mających na celu ograniczenie deficytu inwestorzy zaczęli obawiać się o to, czy konsekwencją takich działań nie będzie spowolniony wzrost gospodarczy Starego Kontynentu. Z pewnością inwestorów do kupowania akcji nie zachęcały także plotki dotyczące wystąpienia Francji ze strefy euro czy groźba dalszego obniżania ratingu dla Grecji przez agencję Moody's.

Wszystkie główne indeksy amerykańskiego parkietu rozpoczęły i zakończyły notowania zdecydowanie pod kreską. Choć w ostatniej fazie sesji udało się im odrobić część strat to i tak skala spadków jest znaczna. DJIA, S&P500 oraz technologiczny Nasdaq zakończyły notowania odpowiednio 1,5, 1,9 i 2 procent poniżej czwartkowego zamknięcia.

Samopoczucia inwestorów podczas wczorajszych notowań nie poprawiły dobre dane z gospodarki. Ostatnia w tym tygodniu sesja miała przebiegać właśnie pod ich dyktando. Spekulowano nawet, że jeśli odczyty okażą się lepsze od prognoz, to wzrosty będące ich konsekwencją spowodują, że indeksy w ciągu kilku najbliższych sesji dociągną do swoich maksimów. Dziś do tego nie doszło, a inwestorzy zupełnie zignorowali lepsze od oczekiwań dane o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej.

Jeszcze przed rozpoczęciem notowań (14:30) zaprezentowana została sprzedaż detaliczna, która wzrosła o 0,4 proc., podczas gdy analitycy prognozowali jej wzrost o 0,3 procent. Tyle samo wzrosła sprzedaż po wyłączeniu samochodów, jednak w jej wypadku spodziewano się wzrostu na poziomie 0,5 procent. Z kolei kwietniowa produkcja przemysłowa poszła w górę o 0,8 proc., choć oczekiwano, że wzrośnie o 0,6 procent. Warto również wspomnieć, że w przypadku wszystkich wymienionych wskaźników w górę zrewidowane zostały ich marcowe odczyty.

Na dokładkę jeszcze przed 16-tą otrzymaliśmy wstępny (za maj) indeks nastrojów amerykańskich konsumentów publikowany przez Uniwersytet Michigan. Okazało się, że wyniósł on 73,3 pkt, wobec prognozowanych 73,5 punktów. To zdecydowanie za mało, żeby odpowiadać za taką skalę przeceny, szczególnie, że wskaźnik okazał się lepszy od odczytu kwietniowego, który wcześniej został skorygowany w górę.

Wczoraj przecenie uległy wszystkie amerykańskie blue chipy. Najmocniej na wartości straciły American Express (-5,1 proc.), Alcoa (-3,4 proc.) i Bank of America (-3,1 proc.). Znaczne spadki wśród spółek z sektora finansowego to efekt uchwalonej przez Senat poprawki, na podstawie której Rezerwa Federalna, będzie mogła ustalać limity opłat za karty kredytowe. W efekcie potaniały także inne instytucje wydające i obsługujące karty kredytowe, takie jak Visa (-9,9 proc.), czy Mastercard (– 8,6 proc.). Przeceniona została także większość banków.

Lider spadków wśród spółek wchodzących w skład indeksu S&P500 jest jednak inny. Ten zaszczyt przypadł jednemu z największych na świecie producentów procesorów graficznych, spółce Nvidia. Jej papiery zanurkowały wczoraj o 12 proc. po opublikowaniu przez nią prognoz dotyczących sprzedaży w drugim kwartale 2010 roku. Nvidia oszacowała, że sprzedaż wówczas wyniesie od 950 do 970 mln dolarów, wobec oczekiwanych przez analityków 990 mln dolarów.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)