Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Mysior
|

Czy polskie akcje dadzą zarobić?

0
Podziel się:

Czy dobre wiadomości zza Oceanu zwiastują lepsze czasy dla polskich inwestorów? Money.pl analizuje sytuację na GPW.

Czy polskie akcje dadzą zarobić?
(PAP/EPA)

Czy dobre wiadomości zza Oceanu zwiastują lepsze czasy dla rodzimych inwestorów? Money.pl analizuje sytuację na GPW.

Warszawska giełda od kilku miesięcy nie może wyjść na prostą. Na kiepskie notowania indeksów GPW największy wpływ miał w tym czasie przede wszystkim kryzys finansowy, który dotknął gospodarkę USA. Amerykańskie indeksy ostro traciły na wartości. W ślad za nimi podążyły parkiety w innych krajach. Nie inaczej było i w Polsce.

Jednak ostatnio rynek akcji w Nowym Jorku, na który zwrócone są oczy inwestorów niemal z całego świata, zaczyna wychodzić na prostą.

Amerykańskie indeksy giełdowe S&P500 oraz Dow Jones Industrial od najniższego poziomu z 10 marca odrobiły już ponad 11proc.

Dodatkowo w ostatnich dniach pokonały kluczowe, z psychologicznego punktu widzenia, poziomy odpowiednio 1400 i 13 tys. pkt. Ostatnio takie wartości indeksy te odnotowały w pierwszych dniach stycznia 2008 roku.

Inwestorzy za oceanem najwyraźniej uwierzyli, że amerykańska gospodarka może mieć już najgorsze za sobą. Potwierdzają to dane makroekonomiczne opublikowane w ostatnich dniach.

*SPRAWDŹ: * Giełdy na świeciePierwsze przybliżenie wzrostu PKB (będą jeszcze dwa) pokazało, że gospodarka wzrosła o 0,6 procent, czyli więcej niż oczekiwano. Również dane napływające z rynku pracy okazały się lepsze. Okazuje się, że miejsc pracy w USA ubyło mniej niż sądzono, a bezrobocie okazało się niższe od prognozowanego. Ponadto najnowsze dane z sektora usług, który wytwarza 70-80 proc. PKB za Oceanem , sugerują, że wychodzi on powoli z zapaści. Część obaw inwestorów rozwiały zbliżone do oczekiwań wyniki amerykańskich spółek za I kwartał 2008 roku. W obliczu tych danych może się okazać, że gospodarkę ominie recesja w postaci ujemnej kwartalnej zmiany PKB i skończy się na spowolnieniu.

Czy podobnie jak miało to miejsce w przypadku ostatniej korekty, także teraz w ślad za amerykańskim parkietem pójdzie warszawska giełda? Czy entuzjazm inwestorów zza Oceanu przełoży się na to, że GPW na dobre odbije się od dna?

Póki co nasz WIG od najniższego poziomu zanotowanego podczas styczniowej fali wyprzedaży na GPW zdążył odrobić zaledwie 5 proc. W ostatnich tygodniach nasz rynek wyraźnie nie nadążał za tym co działo się na zagranicznych parkietach.

Powód - nie ma chętnych do kupowania akcji. Na nasze fundusze na razie nie ma co liczyć. Pozostają inwestorzy zagraniczni, których mogłyby skusić niskie wyceny i dobre wyniki naszych spółek.

Polacy wystraszyli się korekty

W ostatnich miesiącach nasz rynek akcji wystraszył wielu inwestorów. Zwłaszcza tych, którzy byli zaangażowani w fundusze inwestycyjne inwestujące w akcje.

Fundusze, aby mieć gotówkę dla klientów wypłacających w pośpiechu swoje środki zmuszone były do szybkiego pozbywania się papierów. Od początku roku sprzedały akcje o wartości 7,7 mld zł. Tylko w pierwszym kwartale 2008 roku wartość środków zgromadzonych w rodzimych funduszach skurczyła się o 19 proc.

*SPRAWDŹ: *Analiza techniczna dostępna na Money.plWyniki funduszy posiadających w swoich portfelach akcje spółek notowanych na GPW są najgorsze od lat. Dwucyfrowe straty jakie notują działają odstraszająco na potencjalnych klientów.

W tej sytuacji wiele osób zdecydowało się na bezpieczne lokaty bankowe czy instrumenty z ochroną kapitału. To przekłada się na małe zainteresowanie akcjami, których najzwyczajniej nie ma kto kupować.

Potwierdzają to niewielkie obroty na naszej giełdzie. Oznacza to, że nasi inwestorzy bez pomocy z zewnątrz nie będą w stanie doprowadzić do trwałych wzrostów na parkiecie, którym towarzyszyłby wzrost obrotów.

Będą kupować, bo są dobre i tanie?

Czy są szanse na to, że akcje spółek notowanych na GPW staną łakomym kąskiem dla graczy z zagranicy? O tym jak atrakcyjne z punktu widzenia inwestora są akcje danej spółki bądź całego rynku możemy się dowiedzieć porównując szeroko stosowany wskaźnik cena do zysku w skrócie C/Z. Im niższy jest ten wskaźnik tym bardziej opłacalny wydaje się zakup takich akcji.

Porównując C/Z dla naszej giełdy z innymi rozwijającymi się rynkami akcji łatwo zauważyć, że jest niższy co oznacza, że nasze spółki są atrakcyjne. Akcje na warszawskim parkiecie są tanie przede wszystkim na tle innych rynków wschodzących. W porównaniu do rozwiniętych rynków akcji wartość tego wskaźnika kształtuje się na zbliżonym poziomie.

Potwierdzeniem atrakcyjności naszych akcji są opinie renomowanych banków inwestycyjnych jak Morgan Stanley i Citigroup, które w kwietniu podniosły rekomendacje dla polskich spółek do _ przeważaj _ co oznacza, że w w ciągu roku inwestycja powinna przynieść nam zysk.

Spółki notowane na GPW właśnie rozpoczęły sezon publikacji kwartalnych wyników finansowych. Dane te są o tyle ważne, ponieważ pozwalają inwestorom ocenić czy firmy są fundamentalnie atrakcyjne.

*SPRAWDŹ: * _ Notowania spółek na GPW _Poprawę wyników powinny zanotować zwłaszcza duże spółki. Na dobre wyniki inwestorzy mogą liczyć w przypadku banków i spółek paliwowych. Niezłe wyniki pokażą również spółki medialne oraz część firm budowlanych i handlowych. Z kolei jest grupa spółek, które za sprawą umocnienia złotego i drożejących surowców oraz materiałów nie odnotują poprawy swoich wyników.

Nawet atrakcyjne wyceny i dobre wyniki nie zagwarantują jednak automatycznie większego zainteresowania zagranicznych inwestorów naszym rynkiem. Ważną rolę odgrywa ryzyko, które inwestorzy będą w stanie zaakceptować w zamian za potencjalne zyski z naszych akcji. Niewykluczone, że w takiej sytuacji potrzebny będzie dodatkowy impuls w postaci korekty na rynkach surowców lub umacniającego się dolara, który sprawi że inwestycja w rodzime spółki stanie się na tyle opłacalna, że pojawi sie popyt ze strony inwestorów z zagranicy. Wtedy nie pozostanie nam nic innego jak przyłączyć się do zakupów.

| Komentarz Money.pl |
| --- |
|

Paweł Satalecki, analityk Money.pl Lepsze od zaniżonych oczekiwań dane makro z USA sprawiły, że indeksy za Oceanem wybiły w górę. Czy słusznie tak wysoko - to dyskusyjna kwestia. Jednak GPW, zachowując się rozsądniej od parkietów w USA, ma przed sobą miejsce do wzrostów. Uważam, że w drugiej połowie roku indeksy odrobią straty i dojdą do poziomów ze stycznia tego roku. Przy braku gorszych niż opublikowane danych z USA myślę, że poziomy z listopada również są możliwe. Jest więc miejsce do zarobku. Nie spodziewałbym się jednak gwałtownego wybuchu popytu - wielu inwestorów zraziło się do giełdy, i minie trochę czasu zanim TFI będą dysponowały taką gotówką jak wcześniej. Szczególnie, że Polacy zostali nauczeni dywersyfikacji i sporo ich środków idzie w inne produkty niż w te inwestujące bezpośrednio w polskie akcje. Przed nami więc mozolna droga, ale z dobrą perspektywą. Należy tylko pamiętać, aby nie angażować od razu całego kapitału na
początku inwestycji, mając na uwagę, że globalna sytuacja finansowe nie jest jeszcze wyjaśniona. |

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)