Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Giełda nie boi się złych prognoz. Zobacz co czeka GPW

0
Podziel się:

Tylko krok dzieli WIG20 od przebicia poziomu 3000 punktów. Jeżeli się udam może urosnąć o kolejne 10 procent.

Giełda nie boi się złych prognoz. Zobacz co czeka GPW
(kryczka/iStockphoto)

fot: kryczka/iStockphoto

*Tylko krok dzieli WIG20 od przebicia poziomu 3000 punktów. Jeżeli ta sztuka by mu się udała, inwestorzy mogą liczyć nawet na wzrost indeksu nawet o kolejne 10 procent. *

Realizacja takiego scenariusza jest o tyle prawdopodobna, że pomimo wielu negatywnych informacji indeksy pną się w górę. Osiągnęły właśnie najwyższe poziomy na przestrzeni ostatnich trzech lat.

Na inwestorach giełdowych większego wrażenia nie robią problemy z gigantycznym zadłużeniem, które dotykają większość krajów. Dużo bardziej interesują ich lepsze od prognoz wyniki finansowe spółek notowanych na Wall Street.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/172/t125356.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/palka;lepiej;nie;byc;ostatnim;w;wyscigu;po;zyski,197,0,817093.html) Pałka: Lepiej nie być ostatnim w wyścigu po zyski
We wzrostach na GPW pomóc powinny bardzo dobre perspektywy rodzimej gospodarki. Według rządu oraz analityków Banku Światowego i Komisji Europejskiej ma się ona rozwijać w najbliższych latach w tempie około czterech procent, czyli prawie najszybciej w Unii Europejskiej.

Jak na razie praktycznie żadnego wpływu na sytuację na GPW nie mają podwyżki stóp procentowych przez RPP. Banki automatycznie nie podnoszą bowiem oprocentowania lokat, co mogłoby przekonać część inwestorów do bezpiecznych depozytów bankowych.

Wręcz przeciwnie rosnąca w szybkim tempie inflacja powoduje, że po jej uwzględnieniu większość lokat przynosi straty. To może zachęcić oszczędzających w bankach do podjęcia większego ryzyka i rozpoczęcia inwestowania w akcje.

Planujesz inwestowanie w akcje spółek notowanych na GPW? Kliknij w baner
i zobacz co na dany temat myślą analitycy Money.pl

Pomimo tego, że indeks największych spółek WIG20 zmaga się z pokonaniem poziomu 3 tysięcy punktów, to wiele wskazuje na to, że najbliższe miesiące przyniosą jego dalszy wzrost. Warszawskiej giełdzie sprzyja bowiem sytuacja na światowych rynkach, które na razie skutecznie bronią się przed głęboką korektą.

Pokazały to ostatnie tygodnie. Na początku marca indeksy na Wall Street zanotowały spadki spowodowane trzęsieniem ziemi w Japonii i awarią w elektrowni atomowej Fukushima. Nie bez znaczenia wciąż pozostawały również doniesienia o zamieszkach na Bliskim Wchodzie.

Przy takim natłoku złych informacji indeks Dow Jones stracił 9 procent, ale szybko powrócił do wzrostów. Kolejna korekta była spowodowana bezprecedensowymi doniesieniami o możliwym obniżeniu ratingu dla USA. Słowem, kolejny doskonały pretekst do wielkiej wyprzedaży akcji. Ale znów po kilkudniowych spadkach amerykańskie indeksy zaatakowały kolejne szczyty.


Bardzo podobnie wygląda sytuacja na głównych europejskich parkietach. Po trzęsieniu ziemi w Japonii również one zanotowały spadki, ale potem kupujący nie dali za wygraną i pchnęli główne indeksy w górę.

Niemiecki indeks DAX w ciągu miesiąca zyskał prawie 8 procent, a brytyjski FTSE 100 ponad 4 procent. Mniej więcej taki sam wzrost odnotował w tym czasie wskaźnik polskich blue chipów, które w ostatnich tygodniach doczekały się pozytywnych rekomendacji i wycen ze strony biur maklerskich.

Widać więc wyraźnie, że na światowych rynkach - pomimo szczytów i niepokojących doniesień z gospodarek - w przewadze wciąż są optymiści. A to oznacza, że również GPW w najbliższym czasie zapewne sięgnie po kolejne szczyty. Wiąże się to między innymi z faktem, że na rynku wciąż brakuje pieniędzy z krajowych funduszy inwestycyjnych, które lokują oszczędności klientów w akcjach spółek. A właśnie powrót klientów do funduszy i napływ kapitału na rynek stanie się w tym roku impulsem do kontynuacji hossy.

Do inwestowania w akcje spółek notowanych na warszawskim parkiecie zachęcać powinny dobre perspektywy polskiej gospodarki.

Według rządowego Wieloletniego Planu Finansowego Państwa w najbliższych latach ma się ona rozwijać w tempie około czterech procent. Prognozy te są zgodne z oczekiwaniami analityków Banku Światowego, których zdaniem wzrost gospodarczy w Polsce wyniesie w tym roku cztery procent, a w przyszłym nawet 4,2 procent. A to oznacza, że będziemy obok Słowacji, Litwy i Rumunii, najszybciej rozwijającym się krajem w Unii Europejskiej.

Jeszcze lepiej ocenia polską gospodarkę Komisja Europejska, której zdaniem w tym roku szybciej ma się rozwijać tylko estońska, ale w 2012 znowu będziemy liderem.

źródło: Komisja Europejska

Tym, co może niepokoić inwestorów jest znaczny deficyt sektora finansów publicznych. W 2010 roku wyniósł on prawie 120 mld zł, czyli 7,9 proc. PKB. Dziura w finansach przyczynia się do narastania długu publicznego. Obecnie państwo polskie jest zadłużone na ponad 760 mld złotych, co stanowi ponad 53 procent PKB.

Jeżeli przekroczy ono poziom 55 proc., to wtedy konstytucja polska wymaga, by w kolejnym budżecie wydatki bilansowały się z dochodami. A to oznaczałoby drastyczne cięcia tych pierwszych i podwyżki podatków. Realizacja takiego scenariusze nieuchronnie przyczyniłaby się do znacznego spowolnienia gospodarczego.

Zdecydowanie większe znaczenie dla inwestorów giełdowych będzie jednak miało zadłużenie państw strefy euro oraz Stanów Zjednoczonych. Grecja, Irlandia, a teraz Portugalia musiały skorzystać z wielomiliardowej pomocy finansowej Unii i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, bo samodzielnie nie są w stanie obsługiwać swojego gigantycznego zadłużenia.

Takiego wsparcia może potrzebować także Hiszpania, co zapewne bardzo wyraźnie odczułyby rynki finansowe, bo gospodarka hiszpańska jest jedną z największych w Europie. Skala pomocy dla niej musiałaby wynieść kilkaset miliardów euro.

Jeszcze większym zagrożeniem dla inwestycji giełdowych są problemy z zadłużeniem Stanów Zjednoczonych. Obecnie przekracza ono 14 bln dolarów. Dlatego pierwszy raz od 70 lat agencja ratingowa Standard & Poor's zagroziła, że obniży Stanom najwyższą z możliwych ocenę wiarygodności kredytowej. Ostatni raz zrobiła to po ataku na Pearl Harbor.

Dodatkowo kondycja amerykańskiej gospodarki może się pogorszyć, po tym jak w czerwcu wygaśnie program wykupu przez Fed od tamtejszych banków obligacji za 600 mld dolarów. To może przyczynić się do wzrostu bezrobocia, które stanowi główny problem dla gospodarki za Oceanem.

Choć na rynki napłynęło wiele niepokojących wiadomości, które mogły mocno zepsuć humory inwestorów, nastroje na GPW wciąż są całkiem niezłe, a najważniejszy indeks je obrazujący - WIG20 - wciąż znajduje się w trendzie wzrostowym.

Pod koniec marca udało mu się wybić się z przedziału 2600-2800 punktów, w którym znajdował się przez około sześć miesięcy. To znacznie zwiększyło szanse na kontynuację rozpoczętej na początku 2009 roku hossy. Indeks największych spółek może wzrosnąć co najmniej do poziomu 3150-3200 punktów, a nawet 3300 punktów.


Warto jednak zachować ostrożność. Ryzyko realizacji zysków znacznie zwiększa bliskość ostatniego pełnego _ tysiącznika _ stojącego na drodze do historycznego rekordu WIG20. Dopiero przebicie poziomu 3000 punktów otworzy drogę do dalszych zwyżek.

Podczas ostatniej sesji na GPW dominowali sprzedający akcje. Inwestorzy nie chcieli ryzykować przed świąteczną, czterodniową przerwą od giełdowych notowań, a WIG20 finiszował około 0,7 proc. poniżej niemal 3-letniego maksimum znajdującego się na poziomie 2929 punktów.

To czy już teraz zaatakuje poziom 3000 punktów, czy najpierw czeka nas korekta, zależy w największym stopniu od sytuacji na giełdach za Oceanem. Już przed świętami nowy szczyt ponad dwuletniej hossy wyznaczył indeks amerykańskich blue chipów Dow Jones Inustrial. Jeśli podobna sztuka uda się S&P500 i Nasdaq'owi, również wskaźniki warszawskiej giełdy nie powinny zostać w tyle.

W przypadku realizacji zysków, indeks rodzimych blue chipów nie nie powinien spaść poniżej 2800 punktów. Jeżeli jednak taki scenariusz by się ziścił, byłby to pierwszy sygnał do przyjrzenia się swoim giełdowym inwestycjom. Impulsem do znacznie głębszej korekty byłaby sesja zakończona poniżej linii 2600 punktów.

W najbliższym czasie największy potencjał do wzrostów będą miały małe spółki. Najwięcej powinny skorzystać na ożywieniu gospodarczym, a równocześnie zyskiwały znacznie mniej niż blue chipy i średnie spółki.

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy WIG20 i mWIG40 wzrosły po kilkanaście procent. W tym czasie sWIG80, grupujący małe spółki, zyskał jedynie trzy procent.

( http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=-12 month&de=today&sdx=0&i=&ty=1&s%5B0%5D=WIG20&s%5B1%5D=sWIG80&s%5B2%5D=mWIG40&w=460&h=250&cm=1 )
W sprzyjającym otoczeniu to właśnie najmniejsze spółki mają największy potencjał do poprawiania wyników finansowych. Małe firmy w dużo większym stopniu odczuwają bowiem tak poprawę jak i pogorszenie sytuacji gospodarczej. Coraz lepsza ich kondycja powinna więc przełożyć się na wzrost cen akcji.

Większego znaczenia dla wyników tych spółek nie będą natomiast miały ostatnie podwyżki stóp procentowych, które skutkują wzrostem kosztów kredytów. Dużo mocniejszy wpływ na zyski będzie miał dynamiczny wzrost popytu, a co za tym idzie rosnąca sprzedaż.

Dodatkowo wysoka inflacja sprawia, że większość lokat bankowych po jej uwzględnieniu przynosi straty. To powinno zachęcić do szukania innych bardziej opłacalnych form pomnażania oszczędności. W tej sytuacji atrakcyjne mogą się okazać fundusze inwestujące w akcje małych spółek, które były bardzo popularne podczas hossy, która się zakończyła w połowie 2007 roku.

Warto jednak pamiętać, że inwestowanie w akcje małych spółek wiąże się z większym ryzykiem niż w przypadku spółek z WIG20. Z tego względu należy więcej czasu poświęcić na ich selekcji i skupić się przede wszystkim na firmach niedowartościowanych lub tych które mogą pochwalić się wysoką dynamiką wzrostu wyników finansowych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)