Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Spółka dnia: PKP Cargo idzie na wielkie zakupy. Będzie przejmować w Czechach i nie tylko

0
Podziel się:

Prezes spółki kolejowej w rozmowie z Money.pl zapewnia, że pociągi przyśpieszą.

Adam Purwin, prezes PKP Cargo
Adam Purwin, prezes PKP Cargo (PKP Cargo)

Notowany na giełdzie przewoźnik kolejowy PKP Cargo zaskakuje ostatnio liczbą zapowiadanych przejęć. - _ Podpisaliśmy właśnie list intencyjny w sprawie możliwego zakupu stu procent udziałów w spółce CTL Logistics, działającej w Polsce i Niemczech. Mamy wyłączność negocjacyjną na zakup czeskiej spółki przewozowej AWT, jednego z największych prywatnych przewoźników w Europie. Planujemy objęcie do 50 procent udziałów w spółce Pol-Miedź Trans _ - wylicza Adam Purwin, prezes PKP Cargo. W rozmowie z Money.pl mówi o tym, w jaki sposób firma może sfinansować te przejęcia. Wskazuje też na problemy, które napotyka spółka na polskich torach, gdzie pociągi jadą ze średnią prędkością zaledwie 20 km/h.

Łukasz Pałka, Money.pl: Jak mocno kryzys na rynku węgla odbija się na działalności PKP Cargo?

*Adam Purwin, prezes PKP Cargo: *Rzeczywiście, ten segment rynku nie rozwija się w tym roku w satysfakcjonującym tempie. W pierwszym półroczu odnotowaliśmy spadek przewozów węgla o 16 procent w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku.

To rezultat głównie słabych wyników eksportu tego surowca, co z kolei ma ścisły związek ze spadkiem jego ceny na rynkach światowych. Zmniejszenie przewozów miało miejsce przede wszystkim na najpopularniejszych kierunkach, jak na przykład ze Śląska do portów, z których węgiel jest transportowany do zagranicznych odbiorców.

Pomimo tak wyraźnego spadku, w komentarzu do ostatnich wyników piszecie o spodziewanym odbiciu na rynku węgla. Skąd ten optymizm?

Proszę nie interpretować tego w ten sposób, że siedzimy i czekamy aż rynek odwróci się w naszym kierunku. Staramy się aktywnie dywersyfikować nasz portfel, w którym węgiel w pierwszym półroczu stanowił 37 procent całości przewozów. Jednocześnie dbamy o bazowe segmenty naszej działalności. Przypomnę, że ostatnio wygraliśmy największy w tym roku przetarg na przewóz węgla dla koncernu Enea, a także duży przetarg zorganizowany przez Grupę Azoty.

Kurs spółki PKP Cargo w ostatnich trzech miesiącach Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

W świetle kondycji rynku węgla mocno postawiliśmy na transport kruszyw, w przypadku których szczyt przewozowy przypada na trzeci i czwarty kwartał. Przewozy kruszyw i materiałów budowlanych w pierwszym półroczu wzrosły w naszej spółce o prawie 40 procent wobec ubiegłego roku.

Szukamy też szansy w innych towarach, jak chociażby w drewnie.

Skąd taka zmiana?

Ma to ścisły związek z odbiciem w branży budowlanej. Liczymy też na realizację nowych inwestycji infrastrukturalnych przy wykorzystaniu środków unijnych. Z pewnością rosnąca dynamika wzrostu gospodarczego w Polsce będzie miał pozytywny wpływ na nasze wyniki.

Pochwaliliście się inwestycjami na poziomie 257 milionów złotych za pierwsze półrocze. Jednak większość tej kwoty to naprawy i modernizacje. Co z zakupami nowego taboru?

To przemyślana strategia, która wychodzi naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów. Wydaliśmy pieniądze na przykład na zwiększenie naszego parku taborowego o trzy tysiące węglarek, kupiliśmy 330 80-stopowych platform intermodalnych, najbardziej pożądanych przez klientów, bo przystosowanych do przewozu kontenerów używanych w transporcie morskim. Inwestujemy także w know-how, chcemy stworzyć w spółce komórkę R&D.

Wszystko to po to, żebyśmy mogli wejść w nowe obszary działalności, na przykład w perspektywie dwóch-trzech lat mogli sami zacząć produkcję wspomnianych platform intermodalnych na bazie spółki PKP Cargo Tabor. Na razie zajmuje się ona tylko naprawami, ale jest bardzo duża szansa, że zajmie się również produkcją.

Te inwestycje wystarczą, by zaspokoić potrzeby klientów?

Byłoby to zdecydowanie prostsze, gdy pociągi w Polsce mogły jeździć szybciej. Obecnie średnia prędkość pociągu towarowego na polskich torach wynosi niewiele ponad 20 km/h, podczas gdy średnia dla Unii Europejskiej to około 50 km/h, a w Niemczech 60 km/h.

To wynik wielu lat zaniedbań, braku potrzebnych inwestycji. Dopiero od dwóch lat trwa wielki, bo liczony w miliardach złotych rocznie, program modernizacji linii kolejowych. Niestety, to oznacza liczne wyłączenia z powodu remontów. Pociągi jadą wolniej, tak by za kilka lat móc jeździć z prędkościami europejskimi. Dlatego musimy robić wszystko, aby łagodzić ten trudny czas dla klientów.

Stan torów ma aż tak duży wpływ na działalność PKP Cargo?

Bardzo duży, bo przez niską prędkość handlową wagony, lokomotywy i ludzie pracują dwa, trzy razy dłużej, podczas gdy mogliby być kierowani do kolejnych zadań. Między innymi z tego powodu musieliśmy zwiększyć w tym roku liczbę węglarek o wspomniane trzy tysiące sztuk. Nasze szacunki wskazują, że wzrost średniej prędkości handlowej tylko o kilometr na godzinę może wpłynąć na zmniejszenie liczby zaangażowanych wagonów o 133 sztuki na dobę. Zmniejszy się też wtedy o 25 sztuk liczba lokomotyw w ruchu towarowym.

Proszę sobie wyobrazić, jak duże mamy rezerwy, skoro przy tak niskiej prędkości PKP Cargo generuje tak wysokie zyski. Dlatego wraz ze wzrostem prędkości na torach przyśpieszą nie tylko nasze pociągi, ale i wyniki. Nie bez przyczyny twierdzimy, że w najbliższych latach czeka nas renesans kolei.

W pierwszym półroczu spółka PKP Cargo, pomimo kryzysu na rynku węgla, wyraźnie poprawiła wyniki finansowe. Jaką prognozę ma Pan na koniec roku?

Nie publikujemy prognoz. Mogę powiedzieć, tyle że jestem zadowolony z tego, że spółka umacnia się z kwartału na kwartał, dbamy o dywersyfikację przychodów, kontrolujemy koszty, myślimy o ekspansji, nawet pomimo tego że rynek kolejowy w Polsce w okresie styczeń - lipiec skurczył się o około jeden procent w porównaniu do 2013 roku.

Czy zatem inwestorzy w przyszłym roku będą mogli liczyć na udział w zyskach? Ostatnio rekomendował Pan znacznie niższą dywidendę wobec tej, która została ostatecznie przeforsowana przez akcjonariuszy.

To prawda. Jako zarząd proponowaliśmy to, co zostało zapisane w prospekcie emisyjnym, czyli dywidendę na poziomie 50 procent zysku netto. Wynik był jednak obciążony zdarzeniem jednorazowym, a akcjonariusze uznali, że bez niego zysk byłby wyższy. I na tej podstawie skalkulowali inną dywidendę.

Jeżeli chodzi o przyszły rok, nie zakładam zmiany polityki dywidendowej. Będę proponował to, co zostało zapisane w prospekcie emisyjnym.

Czy zamieszanie wokół poziomu dywidendy miało negatywny wpływ na sytuację płynnościową spółki?

W żadnym wypadku. Sytuacja finansowa spółki jest bardzo dobra. Potrzeby taborowe są zabezpieczone, miedzy innymi dzięki finansowaniu pozyskanemu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i kredytowi z BGK na ponad 515 milionów złotych. To przykład tego, że PKP Cargo charakteryzuje się wieloma możliwościami pozyskania finansowania na atrakcyjnych warunkach.

Czy rozważacie emisję obligacji?

Dobrą okazją do takiego kroku byłoby zrealizowanie któregoś z rozpatrywanych przejęć. Podpisaliśmy właśnie list intencyjny w sprawie możliwego zakupu stu procent udziałów w spółce CTL Logistics, działającej w Polsce i Niemczech. Mamy wyłączność negocjacyjną na zakup czeskiej spółki przewozowej AWT, jednego z największych prywatnych przewoźników w Europie. Planujemy objęcie do 50 procent udziałów w spółce Pol-Miedź Trans. Aby sfinansować potencjalne akwizycje możemy rzeczywiście zdecydować się na emisję obligacji. Na pewno wykluczamy emisje akcji.

Czytaj więcej w Money.pl

spółka dnia
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)