Sheng Songcheng, dyrektor biura badań i statystyk w Ludowym Banku Chin, powiedział że cięcia podatków powinny być dużo bardziej efektywnym sposobem stymulacji gospodarki niż cięcie stop procentowych - podał Narodowy Dziennik Biznesowy w piątek.
Sheng dodał, że Chiny były łapane w „pułapkę płynności”, a dalsze obniżki stóp procentowych miałyby niski wpływ na realne inwestycje, czyli nie wpłynęłyby na wzrost gospodarczy.
Giełdy akcji lubią politykę niskich stóp, bo kapitał opuszcza wtedy bezpieczne obligacje, pompując kursy spółek, a i zyski spółek rosną, więc te informacje nie zostały przyjęte z radością. Indeks największych spółek Szanghaju i Shenzhen CSI300 spadł o 0,8 proc. do poziomu 3225,16 pkt., a Shanghai Composite stracił 0,9 proc., kończąc dzień z 3012,82 punktami.
Na przestrzeni całego tygodnia CSI300 spadł o 1,6 proc., a Shanghai Composite o 1,4 proc.
Kuroda nie dorzuci więcej pieniędzy z helikoptera
Akcje w Japonii również spadały, choć w skali tygodnia zanotowały nieznaczny wzrost. Indeks Nikkei225 stracił w piątek 1,1 proc., kończąc dzień na poziomie 16627,25 pkt. W skali tygodnia zyskał jednak 0,8 proc. Tu też dominowało słabnące przekonanie, że bank centralny poluzuje jeszcze i tak już rekordowo luźna politykę pieniężną.
Prezes Banku Japonii Haruhiko Kuroda w wywiadzie dla BBC Radio 4, zaprzeczył pogłoskom o szykowanym zalaniu rynku „pieniędzmi z helikoptera”, w celu stymulowania gospodarki i walki rządu z deflacją. To natomiast przełożyło się na umocnienie kursu jena i dało inwestorom powód do wyprzedaży - eksporterzy to najważniejsza część spółek na tokijskiej giełdzie i tracą, kiedy jen rośnie.
Analitycy nadal twierdzą, że na spotkaniu 28-29 lipca Bank Japonii podejmie jednak jakąś decyzję luzującą politykę pieniężną, niekoniecznie w postaci zwiększania dodruku pieniądza. To oczekiwanie powstrzymuje chwilowo wzrost kursu jena.
Notowania w Chinach i Japonii