Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest zaniepokojony stanem globalnej gospodarki. Jak podaje BBC, rośnie ryzyko jej ekonomicznego "wykolejenia".
David Lipton, zastępca przewodniczącego MFW, wezwał podczas wystąpienia w Waszyngtonie do podjęcia szybkich działań mających na celu zwiększenie globalnego popytu. Odwołał się on do słabych danych z Chin, które podano we wtorek. Zgodnie z nimi eksport drugiej gospodarki świata zmalał w lutym o 25,4 procent, a import był mniejszy o 13,8 procent rok do roku.
Drugi po Christine Lagarde człowiek w MFW powiedział również, że gospodarka Chin jest ważnym motorem wzrostu gospodarczego świata. Słabszy popyt tego kraju będzie oddziaływał na wiele innych państw.
MFW wcześniej zapowiedziało obniżenie prognozy globalnego wzrostu gospodarczego do 3,4 procent. Prawdopodobnie nastąpi to po otrzymaniu przez Fundusz kwietniowych prognoz. Kwestia wzmocnienia globalnego popytu również była poruszana wcześniej. Podczas spotkania G20 w lutym MFW postulował o stworzenie skoordynowanego planu pomocy gospodarkom, narażonym w ostatnim czasie m.in. na spadki cen surowców oraz na konflikty geopolityczne.
Według Liptona, problem podźwignięcia globalnego wzrostu PKB spadnie na bardziej rozwinięte kraje.
Słabość gospodarki chińskiej potwierdziła niedawno agencja Moody's, która obniżyła perspektywę oceny wiarygodności kredytowej Państwa Środka ze stabilnej do negatywnej. Eksperci obawiają się nie tylko o wzrost gospodarczy Chiń, ale także o wzrost bezrobocia w tym kraju. Ma to związek z polityką Pekinu, który większy nacisk chce położyć na usługi i wydatki konsumpcyjne społeczeństwa.