Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Podwójne dno arbitrażu w sprawie Ery?

0
Podziel się:

Czy doradca Polsatu znał treść wyroku sądu arbitrażowego w Wiedniu na miesiąc przed oficjalnym rozstrzygnięciem sporu o udziały w największej sieci komórkowej w Polsce? Rzecz dotyczy prawa do 48 proc. udziałów w spółce Polska Telefonia Cyfrowa (PTC) wartych 2,2 mld euro.

Podwójne dno arbitrażu w sprawie Ery?

Czy doradca Polsatu znał treść wyroku sądu arbitrażowego w Wiedniu na miesiąc przed oficjalnym rozstrzygnięciem sporu o udziały w największej sieci komórkowej w Polsce? Rzecz dotyczy prawa do 48 proc. udziałów w spółce Polska Telefonia Cyfrowa (PTC) wartych 2,2 mld euro.

Trwająca od 5 lat walka, w którą zaangażowane są najdroższe kancelarie prawne i rządy obcych państw (Francja), toczy się pomiędzy francuskim koncernem Vivendi Universal a połączonymi siłami Deutsche Telekom i Elektrimu (giełdowego holdingu, kontrolowanego przez Polsat).

Wojnę między korporacjami wywołała transakcja z 1999 r. - sprzedaż przez Elektrim 48 proc. udziałów PTC spółce Telco (Elektrim Telekomunikacja), nad którą kontrolę przęli Francuzi. Udało im się tego dokonać dzięki fortelowi z podstawieniem firmy Ymer Finance z Luksemburga - jak twierdzą obecne władze Elektrimu, związane z Polsatem.

W rezultacie, spór pomiędzy udziałowcami sieci komórkowych trafił do trybunału arbitrażowego w Wiedniu. Wyrok wydany 26 listopada ub.r. okazał się niekorzystny dla Francuzów. Trybunał stwierdził, że Elektrim cały czas jest właścicielem spornych 48 proc. udziałów w telekomie komórkowym. Vivendi nie pogodziło się z wynikiem arbitrażu. Udało nam się zdobyć dokument, który może podważyć zgodność z prawem przebiegu procesu. Prawnicy francuskiego koncernu złożyli go już w sądzie apelacyjnym w Wiedniu. Jest to oświadczenie w języku angielskim złożone przed notariuszem w Paryżu przez niejakiego Michela Picota, który reprezentował Vivendi w radach nadzorczych spółek Telco i Polska Telefonia Cyfrowa.

Picot twierdzi, że 22 października ub.r. został zaproszony na śniadanie do paryskiego hotelu "George V" przez Jacka Walczykowskiego, byłego wiceprezesa Elektrimu. Polski menedżer - jak wynika z oświadczenia Picot - miał powiedzieć Francuzowi, że "spotkał się w zeszłym tygodniu na drinku z doradcą Polsatu" i usłyszał od niego, że "Elektrim został poinformowany o pewnych szczegółach werdyktu, który miał być wydany w (...) Arbitrażu Wiedeńskim (...). Niewymieniony z nazwiska doradca ponoć zapewnił też, że "decyzja została przygotowana i podpisana przez trybunał i zostanie wydana (...) 22 października (...).

Co ciekawe, taką datę nosi też oświadczenie Michela Picot, który przed notariuszem zeznał, że usłyszał od Walczykowskiego, iż "Werdykt (trybunału - przyp. red.) miał stanowić, iż pierwotny transfer udziałów PTC z Elektrimu do (...) "Telco" miałby być unieważniony i udziały PTC musiałyby być przekazane ponownie do Elektrimu."

"Elektrim szykował się do podjęcia działań po tym, jak werdykt miał się stać oficjalnym" - wynikało z informacji Walczykowskiego. Celem - według słów tajemniczego doradcy - było ponowne przejęcie kontroli nad spółką PTC i uniknięcie "zwrotu pierwotnych kredytów należnych Vivendi Universal w kwocie 1,2 miliarda USD".

Jacek Walczykowski twierdzi, że nie mógł zdradzić przedstawicielowi Vivendi treści nieogłoszonego wyroku trybunału. - Z Elektrimem rozstałem się definitywnie w 2002 r.. Skąd więc jesienią 2004 r. miałbym mieć dostęp do bieżących i poufnych informacji dotyczących sporów sądowych spółki, w dodatku ze źródeł związanych z Polsatem? - broni się Walczykowski, który sam jest arbitrem Krajowej Izby Gospodarczej w Warszawie. Były menedżer Elektrimu jest przekonany, że rewelacje Michela Picot wypłynęły dopiero teraz, ponieważ za parę dni Sąd Okręgowy w Warszawie ma wydać wyrok w sprawie uznania wyniku arbitrażu w Wiedniu.

Gdyby sąd uznał oświadczenie Picot za wiarygodne, byłoby to równoznaczne z przyjęciem stanowiska, że proces przed trybunałem arbitrażowym w Wiedniu był prowadzony niezgodnie z prawem. Jeżeli takie zarzuty pod adresem arbitrażu potwierdziłyby się, wybuchłby międzynarodowy skandal znacznie wykraczający poza ramy konfliktu pomiędzy udziałowcami polskiego operatora komórkowego.

Łatwo sobie wyobrazić, że w Polsce z miejsca podniosłyby się głosy kwestionujące bezstronność podobnego trybunału w Londynie, który niedawno wydał wyrok niekorzystny dla Skarbu Państwa w sporze z Eureko o PZU.

Autor jest dziennikarzem tygodnika Wprost.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)