Amerykańskie indeksy zakończyły sesję na lekkim plusie, po sporych spadkach wywołanych dewaluacją juana. Nie poznaliśmy w środę żadnych ważniejszych danych makroekonomicznych zza Ocenau, ale już w czwartek to się zmieni.
Indeks S&P500 zyskał 0,1 procent, a Nasdaq poszedł w górę o 0,3 procent. Z kolei wskaźnik Dow Jones ostatecznie wylądował na tym samym poziomie, co dzień wcześniej.
We wtorek bank centralny Chin obniżył stawkę referencyjną juana o 1,9 proc., najmocniej w historii, rezygnując de facto z powiązania kursu juana z dolarem USA. Dzień później z kolei ustalił stawkę referencyjną juana do dolara na poziomie 6,3306, o 0,1 proc. poniżej wtorkowego zamknięcia.
Chiny uzasadniają tego typu działania chęcią poprawy kondycji gospodarczej kraju, w szczególności eksportu. Ostatnie dane z Chin wypadły gorzej od oczekiwań. Produkcja przemysłowa w Chinach wzrosła w lipcu o 6,0 proc. rok do roku, a analitycy spodziewali się wzrostu produkcji rok do roku o 6,6 proc., po wzroście w czerwcu o 6,8 proc. Z kolei sprzedaż detaliczna w Chinach w lipcu wzrosła rok do roku o 10,5 proc. wobec spodziewanego wzrostu o 10,6 proc.
Na ruch Chin reagują również surowce. W środę nadal taniała miedź oraz ropa naftowa.
- Metale mają słabe fundamenty i rynki mocno obawiają się dalszego rozwoju sytuacji po tym, gdy bank centralny Chin niespodziewanie ponownie obniżył stawkę referencyjną - mówi Fang Junfeng, analityk Cifco Futures Co. w Szanghaju.
Na Wall Street w środę nie opublikowano żadnych ważniejszych danych makroekonomicznych. Na czwartek zaplanowano publikację wyników sprzedaży detalicznej w lipcu. Rynek spodziewa się, że urosła ona miesiąc do miesiąca o 0,4 procent.