Optymiści nie mieli wczoraj nic do powiedzenia na nowojorskiej giełdzie. Spółki notowały mocne spadki kursów, i to nawet pomimo dobrych wyników finansowych.
Mocnym echem na rynkach odbiło się wtorkowe posiedzenie Fed-u, który pomimo, że obiecał dalszą pomoc dla gospodarki, to jest daleki od zapewniania o szybkim powrocie do wzrostu gospodarczego w USA. Ten pesymizm został wykorzystany jako pretekst do mocnej wyprzedaży akcji, którą dodatkowo wsparły wczoraj bardzo kiepskie dane o handlu zagranicznym największej światowej gospodarki.
Okazało się, że deficyt handlowy wyniósł w czerwcu 49,9 miliardów dolarów. To po pierwsze więcej niż w maju, a po drugie znacznie gorzej od prognoz analityków. Tym bardziej, że eksport pokazał słabiutką kondycję. Analitycy cytowani przez agencję Bloomberg zaznaczają, że wczorajsze dane pozwalają im sądzić, że również amerykańskie PKB za drugi kwartał będzie gorsze od ich wcześniejszych oczekiwań.
Dane, które i tak pogorszyły słabe już nastroje, spowodowały duże spadki indeksów na Wall Street. Dow Jones stracił ponad 2 procent, a S&P500 prawie 3 procent.
Wśród największych amerykańskich spółek notowanych na nowojorskiej giełdzie liderem spadków był producent aluminium Alcoa. Kurs spółki spadł o ponad 6 procent. Prawie 4-procentowe spadki odnotowały również inne spółki przemysłowe jak Du Pont, czy Caterpillar. Ale spore straty ponosili wczoraj również posiadacze nie tylko akcji spółek przemysłowych, które spadają ilekroć mowa o recesji w gospodarce, ale także osoby, które zainwestowały w inne firmy. Przykładem może być Walt Disney. Pomimo, że koncern pochwalił się dobrymi wynikami za drugi kwartał, to jego notowania i tak wczoraj spadły o 3 procent.
Dzisiaj w USA czas na kolejne dane z rynku pracy, dotyczące zasiłków oraz nowozarejestrowanych bezrobotnych. Ostatnie informacje były odebrane bardzo pozytywnie. Tym razem przekonanie inwestorów do kupowania akcji może być jednak trudniejsze.