Informacje sugerujące spowolnienie gospodarcze w Chinach i kolejne negatywne doniesienia z Ukrainy przekonały inwestorów do pozbywania się akcji. Apetyt na ryzyko na Wall Street wciąż jest spory bowiem większość strat udało się odrobić.
Amerykańscy gracze na początku notowań musieli uporać się z dwiema negatywnymi wiadomościami. Pierwsza to fatalne dane o eksporcie Chin, który w lutym w ujęciu rocznym zanurkował o 18,1 procent. Najsłabszy wynik od 2009 roku najpierw spowodował tąpnięcie na chińskiej giełdzie, później nerwowość na europejskich parkietach. Nie mógł zatem pozostać bez wpływu na giełdy w USA.
Druga kwestia dotyczyła Ukrainy. Mniej więcej na początku notowań na Wall Street na rynki napłynęły informacje, że podczas próby przejęcia jednego z obiektów wojskowych na Krymie Rosjanie otworzyli ogień do Ukraińców. Choć w wyniku starcia nikt nie został ranny, to jest to sygnał, że na szybką poprawę sytuacji na Krymie się nie zanosi, a zagrożenie eskalacji konfliktu na Ukrainie wciąż jest bardzo duże.
Istotnych danych z amerykańskiej gospodarki dziś w kalendarzu nie było, więc inwestorzy niespecjalnie mogli liczyć na sygnały, które ułatwiłyby im podejmowanie decyzji. Mimo tego, nerwowo na tamtejszej giełdzie było jedynie w początkowej fazie sesji. Później do gry aktywniej włączyli się kupujący, a ich działania sprawiły, że najważniejsze indeksy Wall Street zdołały powrócić w okolice swoich piątkowych zamknięć.
Zobacz, jak przebiegała sesja na Wall Street Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej
Tym samym amerykański indeks szerokiego rynku - S&P500 - ponownie znalazł się zaledwie kilka punktów od, śrubowanego mozolnie niemal przez cały ubiegły tydzień, rekordu wszech czasów znajdującego się na poziomie 1883.57 punktu.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej