Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wielkie zmiany w Europie. Ile za to zapłacisz?

0
Podziel się:

Słabszy złoty to pierwszy efekt wyborów we Francji i w Grecji. Ale konsekwencji będzie znacznie więcej. Zobacz raport Money.pl.

Wielkie zmiany w Europie. Ile za to zapłacisz?
(PAP/EPA)

Słabszy złoty to pierwszy efekt wyborów prezydenckich we Francji i parlamentarnych w Grecji. Nowy układ sił w Europie może zaważyć między innymi na dalszej polityce pomocy dla najbardziej zadłużonych państw strefy euro. Money.pl sprawdził również, co te zmiany będą oznaczać dla giełdowych graczy oraz w jaki sposób mogą dotknąć portfele Polaków.

Wybory we Francji z 51,62-proc. poparciem wygrał socjalista Francois Hollande. Obecny prezydent Nicolas Sarkozy uzyskał 48,38 proc. głosów. Ta niewielka różnica oznacza koniec dominacji prawicy, która we Francji nieprzerwanie rządziła od 17 lat. Oznacza również koniec wspólnych rządów w Europie tandemu Merkel-Sarkozy.

Także Grecy rozliczyli swoje władze z drastycznych reform, będących warunkiem pomocy finansowej z Europy. Obie partie koalicji rządzącej - Nowa Demokracja i socjalistyczna PASOK - uzyskały zaledwie 149 mandatów w parlamencie liczącym 300 deputowanych.To oznacza, że obecnie kluczowym problemem Grecji będzie stworzenie rządu, a co za tym idzie - realizacja narzuconych przez MFW i UE warunków, na jakich ratowana jest tamtejsza gospodarka

Money.pl zapytał ekspertów, co ich zdaniem oznaczają takie wyniki wyborów, czy Grecja będzie musiała opuścić strefę euro, jak będzie układała się współpraca na linii Merkel-Hollande, czego mogą spodziewać się posiadacze kredytów walutowych oraz jakie są perspektywy dla akcji notowanych na warszawskiej giełdzie.

CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ WIĘCEJ, KLIKNIJ W BANER

Grecja już od kilku lat znajduje się w centrum zainteresowania polityków, inwestorów i mediów. Co pewien czas świat obiegają zdjęcia jej sfrustrowanych mieszkańców wychodzących na ulice i protestujących przeciwko kolejnym cięciom.

Te są niezbędne, bowiem wymagają ich Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, które już dwukrotnie godziły się na wartą łącznie setki miliardów euro pomoc finansową dla tego przygniecionego długami kraju.

Drugi plan ratunkowy zakłada m.in., że do 2020 roku Grecja zredukuje swój dług publiczny z obecnego poziomu około 160 procent PKB do mniej więcej 120 procent PKB. Nie będzie to łatwe, szczególnie, że w kontekście wyników przedwczorajszych wyborów, pod znakiem zapytania może stać wdrażanie kolejnych reform.

Dwie rządzące do wyborów partie, czyli Nowa Demokracja i PASOK, uzyskały łącznie 32,07 proc. głosów, co daje im zaledwie 149 mandatów w liczącym 300 deputowanych parlamencie. Teraz nadszedł czas na formowanie rządu.

Co z nowym rządem?Nowa Demokracja, która otrzymała najwięcej głosów, będzie miała trzy dni na stworzenie koalicji. Jeśli jej się to nie uda, tyle samo czasu dostanie druga, a w razie potrzeby - trzecia w kolejności partia. Gdyby i to się nie powiodło, Greków czekają kolejne wybory.

- _ Myślę, że część Greków zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie ma innej drogi niż reformy i uzdrawianie gospodarki - _uważa były minister finansów, a obecnie senator Marek Borowski.

- _ Nawet, jeśli Nowej Demokracji i socjalistom nie uda się stworzyć w greckim parlamencie większości, to prędko dojdzie do powtórnych wyborów i taka większość jednak powstanie. Wcześniej nastąpi jednak próba budowania rządu mniejszościowego _ - prognozuje.

Zbankrutuje nie tylko GrecjaZdaniem profesora Krzysztofa Rybińskiego, byłego wiceprezesa NBP oraz zarządzającego nowym funduszem inwestycyjnym Eurogeddon możliwe są tylko dwa scenariusze - bankructwa krajów południa Europy i wyjście co najmniej Grecji ze strefy euro lub masowy druk pieniądza przez EBC.

- _ Na razie nie spodziewam się dużego zamieszania na rynkach. One wyceniły już wyniki wyborów we Francji i sytuację w Grecji. Kluczowe jest za to jak głęboka korekta dotknie dotychczasową politykę zarządzania kryzysowego w Eurolandzie _ - uważa Rybiński, dodając, że brutalnie realizuje się jego prognoza Eurogedonu.

- _ Chodzi przede wszystkim o porażkę Sarkozy'ego oraz brak akceptacji ze strony społeczeństw dla zaciskania pasa. Przewiduję, że do kolejnych poważnych zawirowań dojdzie w drugiej połowie roku. One będą skutkowały bankructwem już nie tylko Grecji, ale też Portugalii i Hiszpanii _ - prognozuje ekonomista.

Europa wciąż nie wie, jak nowy prezydent Francji dogada się z kanclerz Niemiec. Z jego poprzednikiem było łatwiej. Pomimo różnic w kwestii autonomii Europejskiego Banku Centralnego, Nicolasowi Sarkozy'emu i Angeli Merkel udało się dopiąć szczegóły paktu fiskalnego. To wielki sukces tych polityków, którzy pracowali na niego przez lata. Sam Sarkozy chwalił się mediom, że spędzał z Angelą Merkel więcej czasu, niż ze swoją żoną Carlą Bruni.

To teraz najważniejszy mężczyzna w życiu Merkel

Jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej pani kanclerz jak ognia unikała spotkania z Hollandem i wyraźnie faworyzowała Nicolasa Sarkozy'ego. Niemiecka prasa na każdym kroku wytyka z kolei, że przyszły prezydent mocno krytykował popierane przez Merkel plany ratunkowe dla euro. Kanclerz chce bowiem oszczędzać miliardy, a Hollande najchętniej by je rozdał.

Co prawda połączenie dyscypliny budżetowej i pobudzania gospodarki to zwykle kojarzenie ognia i wody, jednak żadnemu z polityków nie zależy na wzajemnym blokowaniu ustaw. Ich cel jest bowiem ten sam, oboje chcą walczyć o poprawę koniunktury i stabilizację polityczną wspólnoty.

- _ Trzeba pamiętać, że przed Hollandem są jeszcze wybory parlamentarne w czerwcu. Myśląc o zdobyciu większości, musi bardzo ostrożnie postępować z partnerami w Europie, by nie narazić się na krytykę, że burzy europejski ład _ - twierdzi Marek Borowski.

Wszystko więc wskazuje na to, że to Angela Merkel postawi na swoim. Hollande co prawda będzie próbował wprowadzać socjalistyczne idee na własnym _ podwórku _, jednak w strefie euro mu się to najpewniej nie uda. Ciężko bowiem znaleźć alternatywę do polityki oszczędności. Agencje ratingowe i rozwścieczeni mieszkańcy bogatszych państw wspólnoty tylko czekają, aby wyrazić swój gniew wobec nowych długów.

_ - To, że Francois Hollande obiecał coś Francuzom w kampanii, wcale nie oznacza, że zgodzi się na to główny księgowy Unii Europejskiej, czyli Berlin. Na pewno nie zgodzą się na odejście od polityki zaciskania pasa, czyli powiększania wydatków i deficytów budżetowych. Nowy prezydent usłyszy, że możliwe są pewne korekty, ale zwrotu w polityce fiskalnej nie będzie - _ twierdzi Krzysztof Rybiński.

Hollande nie ma więc wyjścia i musi teraz udowodnić, że pseudonim _ Monsieur Normal _ wciąż mu się należy.

Nowy prezydent musi _ trochę odpuścić _- _ Francois Hollande będzie musiał spuścić z tonu. Gdyby na siłę próbował forsować swoje postulaty zmiany paktu fiskalnego o elementy mające stymulować wzrost, doprowadziłoby to do rozpadu strefy euro _ - mówi Marek Borowski.

Jeżeli na razie nie zdaje sobie z tego sprawy, to bardzo szybko uświadomią mu to choćby Niemcy, ale też przedstawiciele północnej, zdrowej części Unii, uważa Borowski. I dodaje, że sam szef Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghi powiedział, że jakiekolwiek stymulowanie wzrostu gospodarek w krajach Europy będzie możliwe, ale dopiero po wdrożeniu założeń paktu fiskalnego.

_ - Francuzi i Niemcy wypracują kompromis w tej sprawie. Dodatkową zasługą Hollanda jest to, że jako jeden z pierwszych ważnych, europejskich polityków zaczął głośno mówić, że konkurencyjności europejskiej gospodarce nie przywrócą tylko cięcia i podnoszenie podatków - _ kończy Borowski.

Europejczykom pozostaje wiara, że głowy Unii Europejskiej będą kontynuowali _ normalne _ zaciskanie pasa. Tym razem jednak bez wysyłania do kanclerz Merkel czerwonego premier cru z Bordeaux i białych burgundów, którymi prezydent Sarkozy swego czasu co rusz obdarowywał panią kanclerz.

Od połowy grudnia 2011 roku, kiedy za jedno euro trzeba było zapłacić już ponad 4,50 złotego, do pierwszych dni marca tego roku kurs eurozłotego poszedł w dół o około 10 procent. Posiadacze kredytów walutowych denominowanych w euro, czy zależnych od kursu wspólnej waluty franków, mogli w końcu odetchnąć.

Od tego momentu złoty zaczął powoli, aczkolwiek sukcesywnie tracić. Obecnie za jedno euro trzeba zapłacić około 4,20 złotego. To oznacza jednak, że rynek nie zareagował panicznie na wyniki wyborów we Francji, czy Grecji. - _ Kurs eurodolara jak dotąd skutecznie broni poziomu 1,30. Dopóki ten nie padnie, rynek złotego będzie ospały _ - tłumaczy Marcin R. Kiepas z X-Trade Brokers.

Zobacz, jak od połowy grudnia radził sobie kurs eurozłotego Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

Czy zatem polityczne przetasowania we Francji i w Grecji są już w cenach, a może prawdziwą reakcję zobaczymy dopiero w najbliższym czasie? Analitycy prognozują, że w kolejnych dniach złoty może być słabszy, jednak nie oczekują silnego osłabienia polskiej waluty.

- _ Umiarkowana przecena może być kontynuowana, jednak nie spodziewam się, aby kurs złotego do euro przekroczył obszar 4,25-4,30 złotego _ - uważa Dorota Strauch z Raiffeisen Bank. Poza ryzykiem politycznym, w gronie czynników negatywnie oddziałujących na polską walutę wymienia także serię słabych danych z Polski i strefy euro.

Jeszcze mniejszego spadku złotego spodziewa się Marcin Kiepas. - _ Wciąż są szanse na niewielkie osłabienie złotego, jednak nie ma miejsca na większą przecenę. Mocne linie oporu na poziomach 4,24 i 3,28 złotego w stosunku do euro i dolara powinny skutecznie bronić przed głębszym spadkiem złotego _ - prognozuje analityk XTB dodając, że w dłuższym horyzoncie złoty powinien się umacniać, a sprzyjać mu będą działania banków centralnych bądź krążące wokół nich spekulacje.

Złoty gwałtownie w dół? Tylko jeśli...Eksperci zajmujący się rynkiem walutowym niemal jednomyślnie natomiast odpowiadają na pytanie, jaki czynnik mógłby spowodować znacznie mocniejsze tąpnięcie na rynku walutowym i powrót złotego na ścieżkę prowadzącą w okolice 4,50 złotego.

- _ Moim zdaniem jest to możliwe tylko w efekcie powrotu dyskusji na temat przyszłości strefy euro, a tą mogłyby zainicjować jedynie większe problemy Hiszpanii i Włoch, czy zdecydowanie pogorszenie perspektyw gospodarczych _ - uważa Dorota Strauch. Dodaje jednak, że obecnie nic na to nie wskazuje.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/120/m41592.jpg ) ] (http://www.money.pl/pieniadze/raporty/artykul/kurs;zlotego;ostro;w;gore;ile;to;jeszcze;potrwa,109,0,1059437.html) *Rekordowy kwartał dla złotego. Sprawdź, co dalej * Analitycy prognozują, co będzie się działo z walutami. Tego samego zdania jest Marcin Kiepas, który przypomina rynkowe zawirowania z przełomu listopada i grudnia 2011 roku. Wówczas najważniejsi europejscy politycy spotykali się niemal co tydzień, a każde z tych spotkań miało rangę _ szczytu ostatniej szansy. _

- _ Nie spodziewam się takiej sytuacji, tym bardziej, że dwie, warte łącznie ponad bilion euro, operacje LTRO (niskooprocentowanych pożyczek dla europejskich banków) skutecznie zabezpieczyły sektor finansowy, a politycy coraz częściej poza oszczędnościami, rozważają także działania ukierunkowane na wspieranie wzrostu gospodarczego _ - uważa analityk XTB.

Kciuki, aby ten scenariusz się nie zrealizował, powinni trzymać przede wszystkim posiadacze kredytów hipotecznych w euro. Gdyby kurs skoczył w okolice 4,50 złotego za euro, miesięczna rata takiego kredytu znów powróciłaby w okolice rekordowych poziomów z końca ubiegłego roku. Dla porównania, obecnie jest o około 5-6 proc. niższa.

Osłabienie złotego oznacza również droższe zakupy. Nie chodzi jedynie o osoby kupujące za granicą, bądź importerów, którym wysoki kurs złotego nie jest wybitnie na rękę. Słabość złotego firmy często przerzucają na finalnych odbiorców, co oznacza, że drożeje duża część produktów z importu, między innymi sprzęt elektroniczny, czy zabawki.

Dzień po ogłoszeniu wyników wyborów we Francji i Grecji giełdy runęły. Najważniejszy indeks w Grecji Athex Comp stracił na starcie sesji ponad 7,5 procenta i ostatecznie zamknął dzień na 6,6 procentowym minusie. Dostało się największym spółkom właściwie w całej Europie.

Oto notowania najważniejszych indeksów dzień po wyborach Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

Od spadków nie uchroniły się też indeksy w Warszawie. Grupa blue chipów otworzyła sesję na 1,4 procentowym minusie i dopiero na zamknięcie notowań odrobiła stratę. Zachowanie inwestorów w czasie sesji nie wskazywało jednak, że są bardzo skłonni do sprzedawania akcji. Obroty do końca dnia zamknęły się na stosunkowo niskim poziomie 460 milionów złotych.

Francja ma tylko duże oczyNic jednak nie wskazuje na to, żeby indeksy na europejskich rynkach miały się w najbliższym czasie załamać. Co prawda sprawdził się najbardziej pesymistyczny scenariusz, jednak inwestorzy zakładali go od dawna.

- _ Wynik wyborów we Francji nie był zaskoczeniem, sondaże od początku kampanii do drugiej tury wyborów wskazywały zwycięstwo Hollande'a. Wygrał socjalista, jednak prezydent jest tylko jednym z ogniw, który decyduje o kształcie gospodarki _ - przekonuje Grzegorz Maliszewski, ekonomista Millennium Banku.

Inwestorzy większą wagę nadają sprawie koalicji Francji i Niemiec w Unii Europejskiej. Jednak i tu nie powinno być żadnych niespodzianek. - _ Nawet najwięksi pesymiści nie są w stanie sobie wyobrazić, że Hollande nie dogadał się z Angelą Merkel. Znacznie pewniejsze jest za to ich porozumienie. A jeśli okaże się, że współpraca przebiega zgodnie, i politycy idą z ustaleniami paktu fiskalnego jak burza, to inwestorzy mogą liczyć nawet na małe wzrosty na giełdach _ - uważa Paweł Cymcyk, analityk TFI ING.

Grecja to kotlet smaczny, ale odgrzewany

Nieco większym problemem dla rynków jest sytuacja w greckim parlamencie. Nikt bowiem nie wie, jak będzie wyglądał nowy rząd, a bardzo prawdopodobne są ponowne wybory. Tymczasem reformy w tym zadłużonym kraju stoją.

- _ Niestabilność polityczna Grecji budzi obawy, że plan oszczędności Unii Europejskiej spali na panewce _ - twierdzi Grzegorz Maliszewski. Paweł Cymcyk ostrzega jednak przed przecenianiem wpływu Grecji na rynki finansowe. - _ Dla sprzedających ten kraj jest kotletem bardzo smacznym, ale chyba już mocno odgrzewanym _- porównuje. I dodaje, że póki co nie ma obaw o terminową spłatę zobowiązań, a Ateny i tak przez długi czas nie wrócą na rynek długu, żeby zrobić nowe zobowiązania.

_ - Wszystkie pesymistyczne prognozy analityków już się sprawdziły. To, co miało się stać złego w Europie w 2012 roku, to już się to stało _- mówi Cymcyk.

Czy warto kupić teraz akcje?

Dlatego warto zastanowić się nad inwestycją na rynkach akcji. Inwestorzy wciąż bazują bowiem bardziej na psychologicznym strachu, a nie przesłankach fundamentalnych. - _ Zachowawczym graczom zalecałbym może jeszcze nie zakup, ale z pewnością trzymanie akcji - _ mówi Paweł Cymcyk.

Analityk dodaje, że to z pewnością czas dla inwestorów z _ żyłką spekulanta _. - _ Sytuacja, w której znajduje się teraz WIG20, sugeruje całkiem spore pole do wzrostów. Oczywiście, taka inwestycja wciąż jest obarczona ogromną niepewnością, jednak premia za ryzyko dla graczy na Starym Kontynencie jest największa na świecie _ - tłumaczy Cymcyk.

Zapały studzi za to Grzegorz Maliszewski. -_ Z zakupem akcji jeszcze bym się wstrzymał. Na rynkach wciąż panuje duża niepewność i gra pod wpływem emocji. Trzeba pamiętać, że wciąż nie znamy tempa spowolnienia gospodarki, a prawdopodobnie Europa jeszcze nie jest w dołku koniunktury _ - mówi ekonomista i przestrzega zwłaszcza przed zakupem akcji z branż transportowej i budowlanej.

_ - Wygasające unijne projekty infrastrukturalne i budowlane mogą spowodować sporą zadyszkę w tej branży. Portfel zamówień tych firm najprawdopodobniej mocno się skurczy - _ prognozuje.

Czytaj więcej raportów Money.pl
Hiszpania drugą Irlandią? Tego trzeba się bać Money.pl porównał wskaźniki gospodarcze obu państw. Wnioski są zaskakujące.
Zaskakujące prognozy. Warto inwestować? Sprawdź, kiedy kupować akcje oraz czy postawić na blue chipy, czy może na średnie i małe spółki.
Klepiemy biedę do 2020 roku. Twój szef się boi Money.pl daje ci kryzysowy kalendarzyk. Noś go w portfelu, a pomoże ci się zorientować, kiedy stracisz pracę.

Kliknij, aby powrócić na pierwszą stronę

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)