Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Dwornik
|

Fotoradary? Jest lepszy sposób na złupienie kierowców

0
Podziel się:

Ile do budżetu może dać troska o bezpieczeństwo - pisze Bartłomiej Dwornik.

Fotoradary? Jest lepszy sposób na złupienie kierowców

Trzysta nowych fotoradarów i odcinkowe pomiary prędkości mają zasilić w tym roku budżet kwotą 1,5 miliarda złotych z kieszeni kierowców. W formie mandatów. Że dużo? Jest sposób, żeby było jeszcze więcej.

Fotoradarowa ofensywa - oficjalnie prowadzona w imię bezpieczeństwa - budzi wielkie emocje. Przeciwnicy punktują - _ wypadki to skutek fatalnych dróg. Zamiast stawiać radary, budujmy i naprawiajmy drogi! _ Zwolennicy grzmią - _ Polacy jeżdżą jak szaleni, a radary sprawiają, że noga kierowcy staje się jakaś taka lżejsza. Drogi i tak mamy przecież coraz lepsze, więc o co chodzi? _

Klamka już jednak zapadła. Nowych radarów mamy przeszło trzysta, będą robić ponad 20 tysięcy zdjęć dziennie. To ponad siedem milionów rocznie i słusznie były minister Jerzy Polaczek pokpiwa, że oto rodzi się na naszych oczach największy zakład fotograficzny w kraju. Ale to przecież w imię bezpieczeństwa!

A skoro już o bezpieczeństwie, to jedno jest pewne. Kto jeździ w Polsce samochodem, ten wie, że poruszanie się po rodzimych drogach zgodnie z przepisami o ruchu drogowym jest często - paradoksalnie - tych przepisów złamaniem. Dowód? Proszę bardzo. Zgodnie z Kodeksem drogowym:

  • kierujący jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa,
    • jechać z prędkością nie utrudniającą jazdy innym kierującym.

Konia z rzędem temu, kto nigdy nie był obtrąbiony za zbyt wolną - bo przepisową, ale nie uwzględniającą warunków ruchu - jazdę. Albo temu, kto nigdy nie klął na zawalidrogę, który - przepisowo, ale utrudniając jazdę innym - zablokował płynnie jadącą kolumnę. Nie daj Bóg, zmuszał co bardziej porywczych do wyprzedzania w niedozwolonym miejscu, albo na trzeciego!

Absurd? Pewnie! Ale jest na to rada. Bardzo prosta i piekielnie efektywna. A gdyby tak każdy kierowca w tabliczce rejestracyjnej na szybę miał nadajnik GPS, monitorujący prędkość jazdy na bieżąco? Każde przekroczenie przepisów to automatyczny sygnał do centrali, błyskawiczny wydruk i wysyłka mandatu. Szybko, skutecznie. I 50 milionów złotych, wydanych na fotoradary, zostaje w kieszeni. Bo za naklejki zapłacić musieliby kierowcy. W imię bezpieczeństwa!

Mamy w kraju kilkanaście milionów aut. Nawet doliczając koszty oprogramowania do zarządzania napływającymi danymi - taki eWUŚ kosztował podatnika 130 milionów złotych - taki system zwróciłby się w pierwszy miesiąc. A potem, kto wie, może nawet - skoro dróg nie można - to dziurę budżetową udało by się załatać? Bo bezpieczeństwo przecież jest najważniejsze.

Czytaj więcej w Money.pl
Średnia szybkość za duża? Dostaniesz mandat Kamery będą rejestrowały czas, w jakim dany pojazd pokonał fragment trasy i na tej podstawie system obliczy średnią prędkość. Jeśli okaże się ona wyższa od dozwolonej, kierowca dostanie mandat.
Nowe fotoradary na nasz koszt - ile zapłacimy? 330 nowych fotoradarów za 50 milionów złotych

autor jest redaktorem Money.pl

dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)