Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Kaczyński, czy Tusk - kto marnuje więcej pieniędzy?

0
Podziel się:

O niegospodarności w resorcie finansów pisze Bartosz Chochołowski.

Kaczyński, czy Tusk - kto marnuje więcej pieniędzy?

Wzruszyła mnie informacja, jak to resort finansów pod wodzą ministra Rostowskiego zabrał się za przeliczanie, ile kosztować będą obietnice Jarosława Kaczyńskiego, te wygłoszone podczas niedzielnego paraexpose.

Wyliczenia te nie mogą być proste, bo obietnic dużo i sporo z nich dość ogólnie nakreślonych. Aby podejść do tego profesjonalnie, trzeba przeanalizować ogrom danych, nie tylko finansowych, ale choćby demograficznych. Resort pracuje teraz nad budżetem, zatem sporo aktualnych liczb zapewne ma pod ręką, ale i tak pracy dużo.

Wszystko to po to, aby pokazać, jak szalone są pomysły prezesa PiS-u. Udowodnić, jak bardzo szkodliwy jest ten człowiek dla Polski. Wniosek musi być jeden: do dobrobytu może nas zaprowadzić - co prawda przez liczne wyrzeczenia - tylko ekipa z Donaldem Tuskiem na czele. Wszyscy inni to szkodniki.

Czytaj więcej: [ ( http://static1.money.pl/i/h/31/m202271.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/expose;kaczynskiego;rostowski;podliczy;mu;wydatki,34,0,1152546.html) Expose Kaczyńskiego. Rostowski podliczy mu wydatki Jaki jednak to może mieć sens? Zwolennicy Platformy to wiedzą i żadne wyliczenia nie są im potrzebne. Antagoniści zarzucą Rostowskiemu stronniczość i manipulowanie liczbami, aby dobrym pomysłom zarzucić niewykonalność.

Przede wszystkim zaś zadziwiać musi, że rząd zajmuje się wyliczeniami kosztów wprowadzenia w życie pomysłów opozycji. Jak opozycja chce być wiarygodna, niech sama sobie wylicza. Rząd niech się zajmie podliczaniem swoich ustaw. Angażować publiczne pieniądze w analizowanie pomysłów opozycji, które nigdy nie zostaną zrealizowane, tylko po to, aby ją ośmieszyć, to jest marnotrawstwo. Gdyby choć były gotowe projekty ustaw czekające w Sejmie na rozpatrzenie.

Jeśli ludzie Rostowskiego mają się przyłożyć do zadania, to zapewne powstanie spora księga z licznymi tabelami i wykresami. Urzędnicy przecież się nie nudzą, tylko ciężko pracują przez 7 godzin i 45 minut dziennie (brakujące 15 minut to ustawowa przerwa w pracy). Żeby w natłoku obowiązków mogli wykonać ekstra fuchę, trzeba będzie im zapłacić nadgodziny, albo zlecić prace na zewnątrz. Tak czy inaczej, zapłacimy.

Jeśli natomiast dodatkową pracę na polityczne zamówienie urzędnicy wykonają bezkosztowo, to znaczy, że się w pracy nudzą, czyli jest ich za dużo. I tu jest punkt, który PiS może wykorzystać. W każdej sytuacji może zarzucić Rostowskiemu marnotrawstwo. Zastosowanie przez PiS tej taktyki w debacie może być bardziej skuteczne w walce o wysokość słupków w sondażach niż snucie wizji, komu jeszcze by można coś dać.

A może się mylę i Rostowski wziął się za liczenie, bo naprawdę wierzy, że pomysły Kaczyńskiego kiedyś będą zrealizowane. To byłby sukces prezesa PiS. Jedna osoba wzięła to co mówił na serio!

Więcej publicystyki w Money.pl:
Więcej od Kaczyńskiego obiecał chyba tylko Marcin P. Prezes w kwadrans wydał kilkanaście miliardów złotych - pisze Maciej Rynkiewicz.
Media w kryzysie? Niech posłowie płacą O tym, jak politycy mogą uratować media - pisze Jan Płaskoń.

Autor felietonu jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl

dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)