Money.pl: Pani premier, czy nadal uważa Pani, że dokumenty gromadzone w IPN-ie to świstki?
*Z.G.: *Tak, dalej tak uważam.
Money.pl: Ale nie wykluczyła Pani przed sądem, że informacje, które miał Witold W. przekazała mu jego żona, a Pani koleżanka.
*Z.G.: *Wykluczam, że to mogły być te informacje, o których mówił sąd. Mogłam co najwyżej opowiadać jej o pięknych torebkach, jakie widziałam w sklepach, o sklepie mięsnym, a nie przekazywać informację o profesorach, na przykład, że jeden był skąpy. A skąd ja to mogłam wiedzieć? Przecież ja nie znałam tych ludzi, jednego spotkałam raz.
Money.pl: Cała teczka TW „Beaty” jest spreparowana?
*Z.G.: *To nie jest moja teczka, to jest teczka o mnie, ale tam nie ma żadnej informacji, która by ode mnie pochodziła.
Money.pl: Czy mogło być tak, że Witold W., był na tyle perfidny, że podpisywał, że daje „TW” pieniądze, a zabierał dla siebie?
Z.G.: Tak, jak widać to on brał te pieniądze.
Money.pl: Ocenia go Pani jako osobę zdolną do tego?
*Z.G.: *Ludzie są zdolni do wszystkiego. Słabo go znałam, on się plątał w charakterze męża mojej koleżanki. Wtedy wydawał mi się poczciwy.
Money.pl: Nadal Pani twierdzi, że cała ta sprawa to efekt manipulacji?
Z.G.: Tak, z całą pewnością był to szantaż.
Money.pl: Z czyjej strony, domyśla się Pani?
Z.G.: Tym to już się zajmuje prokuratura, ale bez problemu mogę wskazać liczne grupy osób, które były uszczęśliwione tym, że przestałam być ministrem finansów.
Money.pl: Jak Pani interpretuje całą tę sprawę, te meldunki, które w końcu istnieją?
Z.G.: Dla mnie to jakaś paranoja. Sądzę, że ponieważ to był facet, który ścigał szpiegów, to sobie po prostu tych agentów produkował, to jedyna możliwość, jaką widzę.
Money.pl: Czy jest Pani przeciwniczką lustracji?
*Z.G.: *Tak, w tej chwili tak. Trzeba było to zrobić 15, 10 lat temu. W takim wydaniu, jak moja jest to nonsens. Walczyliśmy z łajdackim państwem, a teraz wykorzystujemy łajdackie papiery spreparowane przez najgorszych funkcjonariuszy, aby się nawzajem ganiać. Wiem, że ja mnóstwo ludzi irytuję. Pewnie 300 lat temu spłonęłabym na stosie.