Wyrok w procesie lustracyjnym wydał Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Sąd podkreslił, że sprawa nie była prosta. Materiał dowodowy był niekompletny i nie dał odpowiedzi na wiele pytań. Proces był więc procesem poszlakowym, w którym aby wydać orzeczenie, że była wicepremier byla TW Beata sąd musiałby wykazać, że poszlaki jednoznacznie na to wskazują. "Wszystkie wątpliwości muszą być rozstrzygnięte na korzyść osoby lustrowanej" - podkreśla sędzia Małgorzata Mojkowska.
Kaczyński: Pani wicepremier może wrócić do rządu W dowodach zabrakło najistotniejszych dokumentów - m.in. teczki personalnej i teczki pracy TW Beata - które potwierdzałyby możliwość potwierdzenia pozyskania Gilowskiej do współpracy.
Uzasadniając wyrok sąd podkreślił, że analiza części dokumentów mogłaby wskazać, że Gilowska była TW Beata. Wynika z nich, że została zarejestrowana - na zasadach dobrowolności - w marcu 1986 r. Zostały one sporządzone przez Witolda Wieczorka i przeszły przewidzianą przepisami procedurę.
Sąd lustracyjny oświadczył, że korzystny dla Zyty Gilowskiej wyrok w świetle zasad nowej lustracji nie będzie miał żadnego wpływu na procedury, którym Gilowska będzie musiała się poddać, jeśli zechce wrócić na funkcje publiczne. W przyszłości może ona zostać postawiona na pozycji Osobowego Źródła Informacji:
Sąd uznał jednak, że informacje, które pochodziły od TW Beata były przekazywane przez Zytę Gilowską. Zdaniem sądu był wicepremier wiedziała, iż Witold Wieczorek był pracownikiem kontrwywiadu. Z ustaleń sądu wynika, iż Zyta Gilowska i Wieczorek znali się i spotykali.
Sąd uznał, że dokumenty potwierdziły fakt zarejestrowania Zyty Gilowskiej,
Sąd: To była linia obrony Zyty Gilowskiej jednak sama Gilowska nie miała prawa o tym wiedzieć. Sędzia Małgorzata Mojkowska podkreśliła, że o jeśli chodzi o kłamstwo lustracyjne nie decyduje o nim sam fakt zarejestrowania kogoś jako tajnego współpracownika, lecz przekazywane przez tą osobę informacje.
Wyrok jest nieprawomocny - strona z niego niezadowolona może odwołać
się do Sądu Lustracyjnego II instancji, a potem - do Sądu Najwyższego. Dopiero osoba uznana przez SN za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić funkcji publicznych.
Nie wiadomo, czy ewentualnej procedury odwoławczej nie przerwie wejście w życie nowej ustawy lustracyjnej, która zakłada m.in. likwidację Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika Interesu Publicznego.
Komentując wyrok swoje wcześniejsze deklaracje podtrzymał premier Kaczyński. "Jeśli tylko pani Zyta Gilowska zechce, to w ciągu najbliższych kilku dni powróci do rządu w randze wicepremiera i ministra finansów - zapowiedział premier.
Gilowska po wyjściu z sądu powiedziała: "Słuchając uzasadnienia pomyślałam, ze w wolnej Polsce dostałam takie lanie, że zobaczyłam inną osobę niż jestem. Witold Wieczorek i jego żona moja sprzedajna bya przyjaciólka oraz esbecy, których na oczy nie widziałam są bardziej wiarygodni od Gilowskiej. Po erze wolności i solidarności przyszła era podłości. Walka trwa"