Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kup sobie miejsce na liście PO

0
Podziel się:

7 tysięcy za pierwsze, 5 za drugie - tyle trzeba zapłacić za dobre miejsca na listach PO w wyborach samorządowych. Opłata nazywana jest "dobrowolną darowizną" na fundusz wyborczy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Kup sobie miejsce na liście PO
(PAP/Paweł Kula)

Według cennika, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza" - za pierwsze miejsce na liście do Rady Warszawy należy zapłacić 7 tysięcy złotych. Za drugie - 5
Pitera:Nie jestem tym zachwyconatysięcy. Swoje ceny uzyskały tylko miejsca tzw.pewne. I tak do rad dzielnic pierwsze miejsce ma kosztować 5 tysięcy, drugie 3,5 tysiąca złotych.Stolica ma 18 dzielnic, partia uzyska więc ponad 150 tysięcy - wylicza gazeta. Tego pomysłu nie popiera posłanka Platformy Julia Pitera. Działaczka Transparency International uważa, że takie działania mogłyby zostać nazwane nieetycznymi.

Specjalista od marketingu politycznego podkreśla, że takimi metodami
Pawlak:Do polityki nie po pieniądze! kierują się także inne partie, chociażby Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin. Sławomir Pawlak zwraca jednak uwagę, że jest to sytuacja korupcjogenna.

Platforma zamierza przeznaczyć te pieniądze na walkę Hanny Gronkiewicz-Waltz o fotel prezydenta Warszawy. Zmierzy się ona z Kazimierzem Marcinkiewiczem. Kampania musi mieć rozmach, bo kandydat PiSu jest faworytem w sondażach. Na to potrzeba jednak pieniędzy. Zgodnie z prawem komitet wyborczy może wydać na kampanię 500 tysięcy złotych. Druk
Tusk:Wartościowych, bez pieniędzy też poprzemyplaktów, ulotek i innych działań promocyjnych podejmowanych podczas kampanii kosztuje. Na sukcesie Hanny Gronkiewicz-Waltz mają skorzystać wszyscy działacze PO -zapewnia gazetę Jacek Kozłowski, szef warszawskiego sztabu wyborczego.

Pomysłu broni lider PO Donald Tusk. Polityk w "Sygnałach Dnia" mówił, że składanie się przez kandydatów na rzecz całej kampanii jest normalne, bo wówczas ludzie startujący w wyborach biorą na siebie współodpowiedzialność.

Z kolei szefowa warszawskiej PO Małgorzata Kidawa - Błońska zdecydowanie zaprzeczyła doniesieniom gazety. "Takiej decyzji nie ma. Dyskutujemy o różnych sposobach sfinansowania kampanii wyborczej, ale takie rozwiązanie nie jest nawet przedmiotem tej dyskusji" - powiedziała Kidawa- Błońska.Rozważane jest zaproponowanie działaczom wpłacania darowizn.Taka wpłata byłaby dobrowolna i nie miałaby wpływu na miejsce na liście "darczyńcy".

"Kolejność na listach warunkuje jakość kandydata. Tak też pozostanie" - podkreśliła Kidawa-Błońska. "Są naprawdę świetne i cenne osoby, których nie stać na płacenie, a my nie chcemy takich osób stracić" - dodała.
Zapowiedziała też, że decyzja o wprowadzeniu darowizn zapadnie do 15 sierpnia.

ZOBACZ TAKŻE

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)